O problemie nietrzeźwych kierujących rozmawiamy z zastępcą komendanta powiatowego policji w Szczytnie mł. insp. Zbigniewem Waleszczyńskim

Rozmowa z zastępcą komendanta powiatowego policji w Szczytnie mł. insp. Zbigniewem Waleszczyńskim

Kto nie reaguje też ponosi winę

- Mieszkańcy wciąż jeszcze są wstrząśnięci tragicznym zdarzeniem na Leśnym Dworze, gdzie nietrzeźwy kierowca, pozbawiony uprawnień do prowadzenia pojazdu, spowodował wypadek, w którym zginęła 10-letnia dziewczynka. Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy można było go powstrzymać i jakie działania podejmuje policja, by zapobiegać takim sytuacjom.

- My też po ludzku jesteśmy wstrząśnięci tą tragedią. Uważam, że to w pewnym sensie ogromne nieszczęście również dla rodziny sprawcy. Ze swojej strony podejmujemy szereg działań na rzecz wyłapywania nietrzeźwych kierowców. Co weekend prowadzimy akcje polegające na badaniu stanu trzeźwości osób kierujących pojazdami, zwłaszcza w okolicy dyskotek. Robimy to także w poniedziałki w ramach akcji „Trzeźwy poranek”. Trzeba jednak pamiętać, że nie możemy być wszędzie. Problem związany z zasiadaniem za kierownicą po alkoholu jest bardzo złożony i wiąże się z alkoholizmem. Ktoś, kto pije nałogowo, nie respektuje żadnych zakazów, nawet sądowych. Na osoby chore to po prostu nie działa.

- Panuje powszechne przekonanie, że w Polsce istnieje przyzwolenie społeczne na jazdę po pijanemu.

- Na pewno problemem jest brak piętnowania osób kierujących pojazdami w stanie nietrzeźwości oraz pewnego rodzaju akceptacja takich zachowań przejawiająca się zaniechaniem działań uniemożliwiających jazdę „na podwójnym gazie”, np. poprzez odebranie kluczyków od samochodu. Osoba, która widzi, że ktoś siada za kierownicę po alkoholu i nie reaguje, jest w pewnym sensie moralnie odpowiedzialna za ewentualne skutki takiego zachowania. Pamiętajmy, że każdy obywatel ma prawo sam zatrzymać nietrzeźwego kierowcę, bo ten dopuszcza się przecież przestępstwa.

- Czy częste są sytuacje, kiedy informacje o nietrzeźwych kierujących docierają do policji od mieszkańców?

- Z rozmów z dyżurnymi wiem, że takich sygnałów mamy sporo, zdecydowanie więcej niż jeszcze kilka lat temu. Praktycznie na każdej służbie ktoś dzwoni informując o tym, że jakaś osoba pod wpływem alkoholu prowadzi pojazd. To z pewnością świadczy o wzroście obywatelskiej świadomości. Kłopot w tym, że potwierdzalność tych zgłoszeń jest niewielka i wynosi zaledwie kilka procent. Wynika to z tego, że często informacje te są bardzo lakoniczne i nieprecyzyjne. Mimo to w każdym takim przypadku wysyłamy we wskazane miejsce patrol, który ma obowiązek sprawdzić sytuację, nawet jeśli takie zgłoszenie okazuje się żartem albo efektem sąsiedzkich niesnansek. Na wszystkie sygnały reagujemy.

- Do reakcji docierają jednak skargi od mieszkańców, którzy wprawdzie zawiadomili policję o pijanym kierowcy, a mimo to do zatrzymania go nie doszło, choć podanie zostały wszystkie niezbędne „namiary” na taką osobę.

- Problem polega na tym, że jeśli nie zatrzymamy sprawcy na gorącym uczynku, wówczas pojawiają się trudności dowodowe, a w wielu sytuacjach tak właśnie się dzieje.

- Z drugiej strony mieszkańcy, zwłaszcza mniejszych miejscowości, mają żal do policji o to, że ta swoją uwagę skupia często na nietrzeźwych rowerzystach, którzy, w potocznym przekonaniu nie stwarzają aż tak dużego zagrożenia jak kierujący samochodami.

- Na pewno nie ścigamy takich osób celowo, ale musimy reagować na wszelkie przejawy łamania prawa. Jeśli policjant puściłby wolno pijanego rowerzystę, oznaczałoby to dla niego niedopełnienie obowiązków służbowych. Trzeba pamiętać, że prawo zabrania w jednakowym stopniu prowadzenia po alkoholu roweru, jak i samochodu ciężarowego. Skoro ustawodawca tak ustalił, to niepodjęcie reakcji byłoby z naszej strony zaniechaniem.

- Jak osoby zatrzymane za jazdę po pijanemu tłumaczą swoje zachowanie policji i z jakich środowisk głównie się wywodzą?

- Zwykle motywują to własną głupotą. Jeszcze inni są zdziwieni, że mają w organizmie alkohol, bo, jak twierdzą, pili poprzedniego dnia i wydaje się im, że zupełnie wytrzeźwieli. Nie ma za to osób, które przyznają, że liczyły na to, że im się uda. Z reguły przestępstwa polegającego na prowadzeniu pojazdu w stanie nietrzeźwości dopuszczają się ludzie z najuboższych środowisk. Jakiś czas temu zatrzymaliśmy np. mieszkańca jednej z okolicznych wsi, ojca ośmiorga dzieci. Zdarzył się jednak i nauczyciel, i urzędnik, a także radny.

- Pojawiają się różne, często radykalne pomysły na walkę z pijanymi kierowcami. Mówi się np. o drastycznym zaostrzeniu kar czy wręcz o odbieraniu takim osobom samochodów. Co sądzi Pan o podobnych rozwiązaniach?

- W moim przekonaniu obowiązujące prawo jest wystarczające. Przepisy pozwalają odpowiednio zareagować na indywidualny czyn sprawcy i surowo ukarać osobę, która w stanie nietrzeźwości spowoduje wypadek, ale też łagodniej obejść się z kimś kto np. mając niewielką zawartość alkoholu w organizmie przejedzie kilkadziesiąt metrów pustą drogą, nie powodując znaczącego zagrożenia. Uważam, że większe znaczenie ma przewartościowanie naszych ocen dotyczących takich zachowań, edukacja młodego pokolenia oraz walka z alkoholizmem. Postulaty dotyczące radykalnego podniesienia kar, według mnie, nie spowodują znaczącej poprawy w tym zakresie.

Rozmawiała

Ewa Kułakowska

NIETRZEŹWI KIERUJĄCY W LICZBACH

(dane KPP w Szczytnie obejmujące okres od stycznia do końca września 2010 r.)

Na terenie powiatu szczycieńskiego doszło do 77 wypadków drogowych*. Tylko w 7 przypadkach sprawcami byli nietrzeźwi kierujący.

224 – tyle osób prowadzących pojazdy mechaniczne i inne pod wpływem alkoholu zatrzymali w tym roku policjanci, z czego 147 osób prowadziło pojazdy mechaniczne, 53 – pojazdy niemechaniczne (rowerzyści); 24 osoby dopuściły się wykroczenia polegającego na prowadzeniu pojazdów po użyciu alkoholu (miały w organizmie od 0,2 do 0,5 promila).

*chodzi o wypadek drogowy w rozumieniu Kodeksu Karnego – zdarzenie, w którym osoba inna niż sprawca odnosi obrażenia co najmniej naruszające czynności ciała na okres powyżej 7 dni.