Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro rozważa likwidację funkcji ławnika. O to, czy rzeczywiście jest ona zbędna, zapytaliśmy szczycieńskich prawników oraz samych zainteresowanych.

Ławnicy na cenzurowanym

STARZY, CHORZY, NIEPRZYGOTOWANI

Minister Ziobro argumentuje swoje stanowisko tym, że ławnicy niewiele wnoszą w postępowanie sądowe i często niepotrzebnie je wydłużają. Według niego, na likwidacji tej funkcji można by zaoszczędzić nawet 40 mln zł rocznie. Pieniądze te przyniosłyby większy pożytek, gdyby przeznaczono je np. na zatrudnienie prawników czy też asystentów sędziów, którzy pomagaliby im w przygotowaniu do spraw.

Jako jeden z zarzutów pod adresem instytucji ławnika wymienia się także podeszły wiek osób pełniących tę funkcję. Otwarcie mówi się też o ich słabym przygotowaniu oraz braku orientacji w przepisach. Zdarza się, że ławnikami zostają ludzie przypadkowi, którzy traktują to jako sposób na dorobienie. Bywa, że zapominają o terminie rozprawy, spóźniają się lub niewłaściwie zachowują na sali sądowej, komentując wypowiedzi oskarżonych i świadków.

NIECH DECYDUJĄ OBYWATELE

Szczycieńscy przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości odnoszą się do pomysłów ministra Ziobry ze sporym sceptycyzmem. Prezes Sądu Rejonowego w Szczytnie Wanda Makarczuk przypomina, że funkcja ławnika istniała zawsze w polskim prawie. Jej likwidacja niosłaby ze sobą konieczność poważnych przeobrażeń w prawodawstwie.

- Pewna grupa spraw musi być rozpoznawana w składzie ławniczym i dlatego rezygnacja z tego urzędu wymagałaby zmiany konstytucji oraz ustawy o ustroju sądów powszechnych - mówi Wanda Makarczuk.

Według niej, liczba spraw, w których orzekają ławnicy nie jest zbyt duża i w ostatnich latach systematycznie się zmniejsza. Są to głównie postępowania karne, rodzinne oraz te związane z naruszeniami prawa pracy.

Zdaniem prezes, rozstrzygający głos w tej kwestii powinni mieć wszyscy obywatele.

- Ich trzeba by było zapytać o to, czy chcą mieć swoich przedstawicieli w wymiarze sprawiedliwości i czy dzięki nim chcą wpływać na jakość orzekania - uważa prezes.

Podkreśla również, że zdanie ławnika ma bardzo duże znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy i zawsze jest brane pod uwagę.

- Sędziowie w Szczytnie nigdy nie zgłaszali mi pretensji wynikających ze złej współpracy z ławnikami. Zwykle są oni chętni do pracy w sądzie, zjawiają się na każdy telefon.

Przypadki opóźnień postępowań z powodu nieobecności ławnika należą u nas do rzadkości.

- Istnieją rozwiązania, które temu zapobiegają. Może to być np. powołanie ławnika zapasowego - mówi Wanda Makarczuk.

NIE TĘDY DROGA

Według prezes zlikwidowanie funkcji ławnika nie jest najlepszym lekiem na usprawnienie działania polskiego wymiaru sprawiedliwości.

- Reformy powinny iść raczej w kierunku zmiany procedur karnych, stosowaniu trybu uproszczonego postępowania czy też wyroków nakazowych - uważa.

Osobną kwestią jest właściwy dobór ławników i ich przygotowanie do pełnienia obowiązków. W tym przypadku ważną rolę do spełnienia mają samorządy.

- Społeczności lokalne muszą się poczuć odpowiedzialne za osoby, które delegują, by w ich imieniu czyniły sprawiedliwość - podkreśla Wanda Makarczuk.

W jej ocenie funkcja ławnika w ostatnich latach straciła na znaczeniu, podczas gdy dawniej był to chlubny punkt w życiorysie.

- Dzieje się tak na skutek powszechnej fali krytyki wymiaru sprawiedliwości - ubolewa prezes.

GŁOS SPOŁECZEŃSTWA

Pomysł ministra sprawiedliwości nie wzbudza entuzjazmu również u prokuratora Cezarego Kamińskiego. Według niego, udział ławników w pewnej kategorii spraw, np. dotyczących przestępczości gospodarczej, rzeczywiście nie jest konieczny. Są jednak takie, w których powinni uczestniczyć.

- W sprawach najpoważniejszych, mających wydźwięk społeczny, trzeba brać pod uwagę zapatrywania osób niekoniecznie zawodowo związanych z wymiarem sprawiedliwości - argumentuje Cezary Kamiński.

Powołuje się przy tym na większość krajów demokratycznych, w których istnieje funkcja ławnika. Jego zdaniem oceny społeczne często rozmijają się z prawniczymi i stąd potrzeba zachowania równowagi na sali sądowej. Jako przykład podaje głośną w ostatnim czasie sprawę linczu we Włodowie.

- W tym przypadku o rozstrzygnięciu decydują tylko prawnicy. Mają oni określony pogląd, zupełnie inny od odczuć społecznych - mówi prokurator.

Nie zgadza się też z twierdzeniem, że ławnicy to przeważnie ludzie w podeszłym wieku. Z jego doświadczenia wynika, że sporo jest także osób stosunkowo młodych, liczących trzydzieści parę lat.

- Oczywiście może podlegać dyskusji sposób rekrutacji ławników, natomiast całkowita likwidacja tej funkcji to zbyt daleko idąca ingerencja w wymiar sprawiedliwości - ocenia Cezary Kamiński.

CZYNNIK LUDZKI

Ze szczycieńskim sądem współpracuje ponad 100 ławników delegowanych przez samorządy. Ci, z którymi udało nam się porozmawiać są zdania, że ich udział w rozprawie wnosi w postępowanie czynnik ludzki, zapobiega machinalnemu interpretowaniu przepisów prawa.

- Pozwala to uniknąć jednostronności. Zdarza się, że ławnik podsuwa sędziemu pewne ważne spostrzeżenia - mówi jedna z ławniczek, która tę funkcję pełni dopiero pierwszą kadencję.

Jej zdaniem pozbycie się przedstawicieli społeczeństwa z sal sądowych wcale nie usprawni działania wymiaru sprawiedliwości.

- Jeżeli minister chce wprowadzić sądy 24-godzinne bez ławników, musi liczyć się z tym, że sędziowie będą przemęczeni i pozbawieni pomocy z naszej strony.

Ewa Kułakowska

2006.02.01