Z racji uprawianych zawodów przez całe życie obracałem się w świecie ludzi związanych z życiem kulturalnym.

Ludzie kultury i ich poczucie humoru
Karol Strasburger

Zarówno artystyczną bohemą, jak i urzędniczym aparatem odpowiedzialnym za instytucje kultury. Zawsze uważałem, że nieodłączną cechą wszystkich tych osób powinno być poczucie humoru, które uważam za niezbędny składnik artystycznej wrażliwości. Tymczasem słuchając licznych telewizyjnych i radiowych wypowiedzi aktualnego ministra kultury doszedłem do wniosku, że moje osobiste kryterium nie jest w tym środowisku żadną regułą. Postanowiłem więc rozejrzeć się jak to wygląda w szerszym gronie. Dzisiaj i w latach minionych.

Zacznijmy od „rankingu” ministrów kultury. Proszę sobie wyobrazić, że w okresie powojennym, czyli przez 75 lat (od roku 1944) funkcjonowało ich 35. To znaczy, że każdy rządził około dwa lata. Oczywiście ujmując rzecz statystycznie. W PRL nieco dłużej niż owe dwa lata, a w aktualnej Polsce odrobinę krócej. Co tak naprawdę można zdziałać wiekopomnego przez niecałe dwa lata pracy? Pytanie retoryczne. Gdyby przeciętnego Polaka spytano o jakich słyszał powojennych artystach, to nawet największy laik wymieni przynajmniej kilkanaście nazwisk. A kto pamięta choćby kilku ministrów od kultury? Ja akurat pamiętam, bowiem niektórych miałem okazję poznać osobiście. Przypomnę zatem kilku. Anegdotycznie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.