Choć III Szczycieńska Parafiada miała miejsce w czerwcu, to właśnie teraz wróciła do jej organizatorów miłym akcentem. Stowarzyszenie "Nawa" za zajęcie I miejsca w konkursie na najlepszą Parafiadę Regionalną w 2006 r. uhonorowane zostało specjalnym dyplomem oraz opiewającym na 5 tys. zł czekiem.

Ludzie z pomysłami

Trud dbających o pełny i harmonijny rozwój człowieka w ramach projektu "Ruch rzeźbi umysł, serce i ciało", dostrzegli warszawscy koordynatorzy tej skierowanej do dzieci i młodzieży akcji. To prestiżowe wyróżnienie sprawiło, że członkowie "Nawy" przywołali wspomnienia oraz podzielili się swoimi refleksjami na temat trzech lokalnych Parafiad ciągle budzących wiele emocji. Maria Ziółek - prezes Stowarzyszenia, ale przede wszystkim twórca i pomysłodawca szczycieńskich Parafiad - z błyskiem w oczach opowiedziała o swoim pierwszym uczestnictwie z klubem DAN w międzynarodowej warszawskiej Parafiadzie, bo od niej wszystko się zaczęło. Pojechała do stolicy jako opiekun grupy i z zachwytem patrzyła na zmagania młodych zawodników na trzech poziomach: religii, sportu i kultury. Nie kryje, że oczarowanie mieszało się wówczas z zazdrością. Już wtedy, w pełnej pomysłów głowie społecznicy, zrodziła się myśl, by coś takiego stworzyć w Szczytnie. Swoimi pomysłami podzieliła się z kolegą Krzysztofem Wilczkiem, natychmiast zyskując oddanego sprzymierzeńca. Wspólnie z innymi pasjonatami społecznie przygotowali pierwszą Parafiadę. Pan Krzysztof wspomina, że inaugurację poprzedzał ogrom różnorodnych prac. Gros spraw należało wcześniej opracować i przygotować, licząc jedynie na bezinteresowne zaangażowanie działaczy.

Stowarzyszenie "Nawa" ma już za sobą organizację trzech Parafiad i moc pomysłów na czwartą. Już dziś wiedzą, że nagroda pieniężna, którą otrzymali z Warszawy będzie przeznaczona na wyjazd do stolicy na XIX Międzynarodową Parafiadę. Zwycięska drużyna zostanie wyłoniona spośród zawodników uczestniczących w IV Parafiadzie.

Przy okazji tych podsumowań podzielili się też swoim żalem, że ich piękna idea zdrowej i sportowej rywalizacji nie spotyka się ze zrozumieniem ze strony wszystkich księży i działaczy sportowych z urzędu. Bolą ich różnego rodzaju pomówienia, ale jednocześnie wyzwalają one chęć dalszego twórczego działania. Zgodnie twierdzą, że tak jak patron "Nawy" ks. Robert Dziewiatowski i oni chcą służyć ludziom.

Grażyna Saj-Klocek

2006.11.01