W niedzielę już po raz 20. zagrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Podobnie jak w całym kraju, także i w naszym powiecie odbywały się zbiórki pieniędzy oraz imprezy towarzyszące akcji zainicjowanej przez Jerzego Owsiaka. Dzięki hojności mieszkańców padł kolejny rekord – w tym roku z naszego terenu do orkiestrowych puszek trafiło ponad 60 tys. złotych.

My też zagraliśmy w Wielkiej Orkiestrze

JEDYNA TAKA AKCJA

To jedyny taki dzień w roku, kiedy można nie tylko pomóc potrzebującym, ale też dobrze się bawić. Choć trudno w to uwierzyć, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagrała po raz dwudziesty. Wśród kwestujących przeważali młodzi ludzie, którzy przyszli na świat wtedy, kiedy akcja zainicjowana przez Jerzego Owsiaka już trwała. W sztabie szczycieńskim do puszek zbierało pieniądze 85 wolontariuszy, w wielbarskim – 16. - Chętni zgłaszali się do mnie już od września. Było ich tak wielu, że nie dla wszystkich starczyło identyfikatorów – mówi Andrzej Materna, który od początku „dyryguje” orkiestrą w Szczytnie. Jak podkreśla, mimo upływu lat, akcji wciąż towarzyszy entuzjazm, głównie ze strony młodzieży. To zresztą dało się zauważyć wśród kwestujących na szczycieńskich ulicach, pod kościołami czy marketami. - Zbieramy pieniądze od 7.30 i teraz zapełniamy już drugą puszkę – pochwalili się „Kurkowi” kwestujący pod dużym kościołem Mateusz i Agata, uczniowie Zespołu Szkół nr 3. On wziął udział w akcji po raz pierwszy, ona – już trzeci. Co ich do tego skłoniło? - Sama inicjatywa jest czymś niezwykłym. Tego się nie da określić w prosty sposób. To przecież jedyna taka akcja charytatywna w Europie – mówi Mateusz. Mimo że datki na orkiestrę wrzucało do puszek wielu wiernych, to jednak nie wszyscy okazywali kwestującej młodzieży serdeczność. - Zostaliśmy już dziś wyzwani od satanistów, ale to sporadyczne przypadki – przyznają nasi rozmówcy.

SYRENKA, MOTOCYKLE, KONCERT

Do orkiestrowego grania włączył się również pan Cezary, właścicieli zabytkowej syrenki wyprodukowanej w 1972 roku. Każdy chętny, w zamian za datek do puszki, mógł się nią przejechać. Pan Cezary mówi, że ma wobec orkiestry dług wdzięczności. - Mój synek Karol kiedyś zachorował i sprzęt zakupiony w ramach tej akcji pomógł mu wrócić do zdrowia – mówi właściciel syrenki. - Wierzę, że uczynione komuś dobro wraca i dlatego tu dziś jestem – dodaje. Wśród szczycieńskich kwestarzy nie zabrakło też wyróżniających się ubiorem rodem ze średniowiecza członków drużyny łuczniczej działającej przy MDK-u. W rolę „aniołów stróżów” zbierającej pieniądze młodzieży tradycyjnie wcielili się żołnierze z JW w Lipowcu.

Ci, którzy wczesnym popołudniem wybrali się na niedzielny spacer mieli też możliwość obejrzenia zabytkowych, ale wciąż „na chodzie” motocykli radzieckiej produkcji należących do niedawno powstałego w Szczytnie Stowarzyszenia Miłośników Pojazdów Dawnych „Jurand”. Od 14.00 w domu kultury trwał koncert, który przyciągnął wielu mieszkańców. Momentami sala widowiskowa była wypełniona do ostatniego miejsca. Wystąpili uczniowie szczycieńskich szkół, emdekowskie grupy taneczne oraz młodzież ze Studia Piosenki „Pod Sceną”. W przerwach odbywały się licytacje m.in. orkiestrowych kubków, pluszowych misiów czy serduszek. Wśród nietypowych przedmiotów znalazła się pufa-słoń ofiarowana przez jedną ze szczycieńskich firm.

PASYM GRAŁ JUŻ PIĄTY RAZ

Już po raz piąty finał wielkiej orkiestry odbył się w Pasymiu. W mieście nad Kalwą do akcji włącza się praktycznie cała lokalna społeczność – od przedszkolaków po burmistrza oraz miejskich radnych, których akurat nie widać przy tej okazji w Szczytnie. Podobnie jak w latach ubiegłych, areną imprezy było pasymskie gimnazjum. Tu każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Były kiermasze przepysznych ciast upieczonych przez rodziców uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum, stoisko z przedmiotami wykonanymi przez wychowanków Domu dla Dzieci oraz smakołyki przygotowane przez harcerzy z Tylkowa. Główną atrakcję stanowiły jednak licytacje. Co roku organizatorzy pasymskiego finału dbają o to, by trafiały na nie wyjątkowe przedmioty. Tak też było i tym razem. Wśród wystawionych na licytację rzeczy znalazły się m.in. bieżnia do ćwiczeń, zabytkowy zegar holenderski, zezwolenia na połów ryb, prace plastyczne uczestniczek zajęć w MOK, grafika Weroniki Tadaj – Królikiewicz, czy karnet na zabiegi weterynaryjne wart … 800 złotych. Na łasuchów czekały kosze ze słodkościami, a miłośnicy luksusu mogli wylicytować dwutygodniowy pobyt w apartamentowcu w Wiśle lub Karpaczu. Aukcje, jak zwykle, prowadziła niestrudzona para – dyrektor MOK Mariola Szuszkiewicz oraz naczelnik OSP Pasym i wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Romuald Małkiewicz. Publiczność mogła też podziwiać występy m.in. przedszkolaków oraz uczniów szkół z terenu całej gminy. Nowością był pokaz młodych karateków trenowanych przez Piotra Zembrzuskiego. Tegoroczna zbiórka w Pasymiu zakończyła się sukcesem. Do puszek trafiło blisko 2 tys. zł więcej niż przed rokiem – w sumie 12,7 tys. złotych.

W WIELBARKU GASILI POŻAR

Przez dwa dni orkiestra grała w Wielbarku. Tu zabawa połączona ze zbieraniem pieniędzy zaczęła się już w sobotę balem karnawałowym dla dorosłych. W jego trakcie odbyła się licytacja. Jej „hitem” okazała się możliwość przejażdżki nowym wozem OSP Wielbark wraz z symulacją gaszenia pożaru. - Najwyższą sumę wylicytowała pani, która dodatkowo została wyposażona w strażacki ekwipunek – mówi szefowa wielbarskiego sztabu WOŚP Anna Musiał. W niedzielę odbył się bal dla dzieci, a potem dyskoteka dla młodzieży. Tegoroczny wynik Wielbarka to 8,5 tys. złotych.

- Co prawda nie udało się nam pobić ubiegłorocznego rekordu sięgającego ponad 10 tysięcy, ale i tak to niezły rezultat – podsumowuje Anna Musiał.

KOLEJNY REKORD

Do akcji włączyły się też mniejsze miejscowości w powiecie. W gminie Jedwabno wolontariusze wzorem lat ubiegłych objeżdżali wozem strażackim poszczególne sołectwa. Tu do puszek trafiło łącznie 4,1 tys. złotych. W Świętajnie zebrano 4,4 tys. zł, w Dźwierzutach – 2 tysiące, Lipowcu – 402 złote, Olszynach – 597 zł, Wawrochach – 541 złotych. W Wyższej Szkole Policji podczas zbiórki uzyskano 2,3 tys. złotych. Pieniądze zbierano także w areszcie śledczym (94 zł) oraz niepublicznej szkole w Trelkowie (90 zł). W sumie szczycieński sztab zasilił konto orkiestry kwotą ponad 52 tysięcy złotych. - Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo to dużo więcej niż przed rokiem, kiedy zebraliśmy 46,3 tys. zł – cieszy się Andrzej Materna.

Dodając do uzyskanej sumy pieniądze wrzucone do puszek w Wielbarku okazuje się, że w tym roku mieszkańcy powiatu szczycieńskiego wsparli akcję Jerzego Owsiaka kwotą ponad 60 tys. złotych. To jednak, jak podkreślają zarówno wolontariusze, jak i oganizatorzy finału WOŚP tak naprawdę nie jest w tym wszystkim najważniejsze. - Ważne jest to, że w ten jeden dzień dzieje się coś fajnego, że możemy wspólnie zrobić coś dla innych – mówi wolontariuszka Agata.

Ewa Kułakowska