Niejednokrotnie opisywałem ludzi znanych i popularnych, z którymi los mnie zetknął. Wychodziłem z założenia, że wspominki i ploteczki dotyczące osób rozpoznawalnych są bardziej interesujące dla czytelnika niż opowieści o jakichś tam nieznanych ogólnie personach. Dziś jednak odstąpię od dotychczasowej zasady, ponieważ chcę napisać słów kilka o zupełnie nieprawdopodobnej postaci.
O jednym z moich bliskich znajomych. Uczciwym rzemieślniku i artyście, dzięki któremu miałem okazję zetknąć się w sposób bezpieczny z tak zwanymi ludźmi z miasta, czyli przedstawicielami warszawskiego przestępczego świata. Takie to koneksje ma ów wieloletni znajomy. A skąd się one wzięły wyjaśnię.
Mój kolega i rówieśnik - nazwijmy go Kazik, choć naprawdę ma na imię zupełnie inaczej, jest zacnym, warszawskim kamieniarzem. Odziedziczył swój warsztat po ojcu, który od niepamiętnych lat uprawiał kamieniarski proceder przy cmentarzu powązkowskim. To u kazikowego ojca pracował niegdyś słynny Jan Himilsbach - najpierw kamieniarz, a później pisarz, scenarzysta i popularny aktor. Kazik przeniósł rodzinny warsztat w inne miejsce, rozbudował go i unowocześnił. Poza działalnością na użytek pochówku zmarłych, Kazik realizuje kamienne elewacje budynków, miejskie pomniki, ozdobne fontanny i inne obiekty użyteczności publicznej. Stąd zresztą się znamy.