Sezon letni dopiero w połowie, ale już teraz miłośnicy wypoczynku na łonie natury dali znać o sobie, pozostawiając sterty śmieci piętrzące się w miejscach, które gromadnie odwiedzili.

Nadjeziorne śmieciowiska

WOŁANIE O POMOC

Turyści, jak i miejscowi w poszukiwaniu miejsc do letniego wypoczynku w coraz większej liczbie okupują brzegi jezior i skraje lasów, przy okazji mocniej je zaśmiecając.

Nad jeziorem Marksewo, tuż za Jerutkami, znajduje się naturalna plaża, otoczona obszarem leśnym, administrowanym przez Nadleśnictwo Korpele. Niestety, mimo postawienia przez tę instytucję tablicy z apelem o treści: „Las to nie wysypisko śmieci - pomóżcie nam utrzymać w nim czystość!” porządku nie udało się tu zachować. Pod tablicą usypana została bowiem cała góra rozmaitych nieczystości, a drobniejsze śmieci walają się po całej nadjeziornej okolicy.

Podobna sytuacja panuje nad brzegami Jeziora Lemańskiego, przy którym kilka lat temu Nadleśnictwo Korpele urządziło parking samochodowy, wyposażony w kontener na śmieci.

Niestety szybko wycofało się z tego pomysłu, teren został zaorany i ogrodzony palikami tak, że obecnie żaden samochód już na dawny parking się nie przedostanie. Nie skłoniło to jednak amatorów kąpieli do zaprzestania bywania w tym miejscu. Tak jak plażowali tu dawniej, tak plażują i obecnie, zaś śmieci z braku kontenera pozostawiają tuż obok plażowiska, układając je w dwie wielkie sterty.

LEŚNE PATROLE

Szef Nadleśnictwa Korpele, nadleśniczy Waldemar Żebrowski wyjaśnia „Kurkowi”, że w tamtym okresie leśnicy wystawili w podobnych miejscach więcej kontenerów, mając nadzieję na poprawę czystości śródleśnych parkingów i plaż.

- Kontenery trzeba było opróżniać raz za razem, praktycznie co drugi dzień i to powodowało olbrzymie koszty, których nie zdołaliśmy udźwignąć - tłumaczy nadleśniczy Waldemar Żebrowski. Jego zdaniem pojawienie się kontenerów na leśnych parkingach spowodowało masowe podrzucanie do nich śmieci przez okoliczną ludność, a przede wszystkim letników i to z całkiem odległych miejsc. Lasy próbowały już wszystkiego, układały się z gminą, także z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, ale wynik był zawsze ten sam. Olbrzymie ilości podrzucanych nieczystości, z wywozem których żadna z tych instytucji nie dała sobie po prostu rady. Teraz Nadleśnictwo Korpele stawia na patrole mające tropić tych, którzy zaśmiecają tereny leśne, a przyłapawszy ich na gorącym uczynku nakazują sprzątać na własny koszt. Poza tym po obszarach administrowanych przez nadleśnictwo jeździ specjalny samochód zbierający wszelkie zauważone nieczystości. Skuteczność takich działań nie jest jednak wysoka, skoro mamy do czynienia z faktami, jak te opisane nad jeziorami Marksoby, czy Lemańskim.

Marek J. Plitt/fot. M.J.Plitt