OŚWIADCZENIE MINISTRA ZALESKIEGO

Najgłośniejszy proces Mazur (5)

Temperaturę procesu w sprawie zamieszek w Jedwabnie podniosło oświadczenie polskiego ministra spraw zagranicznych Augusta Zaleskiego, wygłoszone w komisji spraw zagranicznych Sejmu RP 20 stycznia 1932 roku, w którym stwierdził on: Z powodu ostatnich wystąpień przeciwpolskich w Dębowcu i Jedwabnie w Prusach Wschodnich rząd Polski wyraża ubolewanie, że ludność polska w Niemczech jest pozbawiona warunków swobodnego życia kulturalnego. (…) Taki stan rzeczy, że jedne państwa mają ścisłe zobowiązania wobec mniejszości, a drugie nie mają, musi doprowadzić każdego miłującego sprawiedliwość do przekonania, że wyrównanie tej różnicy staje się koniecznością. Bardzo ostro ministra Zaleskiego zaatakowała niemiecka prasa. Świadczą o tym tytuły artykułów: „Der polnische Auszenminister mischt sich in deutsche Angelegenheiten” („Polski minister spraw zagranicznych miesza się w niemieckie sprawy“), „Schwindelbehauptungen Zaleskis“ („Pokrętne twierdzenia Zaleskiego“), „Der vergesslische Minister Zaleski” („Zapominalski minister Zaleski”), „Polnische amtliche Unverschämtheiten” („Polskie urzędowe bezczelności”). Pisano w nich: Najwidoczniej zatem nie wiadomo nic panu ministrowi, że rząd pruski dobrowolnie, bez jakichkolwiek zastrzeżeń, zobowiązań, a nawet napomknień o gotowości, którą tu, bez podania dowodów, przypisuje się niemieckiej delegacji pokojowej w Wersalu, stworzył wzorowe urządzenia ochronne i kulturalne dla tej właśnie mniejszości polskiej.

KONSUL

Podczas procesu wydarzył się niezręczny dla strony niemieckiej incydent związany z obecnością na sali rozpraw wydawcy „Gazety Olsztyńskiej”, Seweryna Pieniężnego. Adwokat Völlmer myśląc, że jest to polski konsul z Olsztyna, oświadczył przed sądem, iż jego klienci są zaniepokojeni obecnością na sali polskiego konsula, który notuje ich nazwiska. Dlatego też, jak stwierdził Völlmer, obawiają się „zemsty Polaków”. Co prawda szybko wyjaśniono, iż „konsul” nie jest konsulem, ale sąd nie bardzo wiedział co zrobić z kompromitującym oświadczeniem Völlmera. Zarządzono przerwę. Po dłuższej naradzie i powrocie na salę rozpraw sędzia Völker zadeklarował, że ani sąd, ani adwokat Völlmer, nie mieli zamiaru usuwać konsula z sali i nie mają nic przeciwko obecności „przedstawiciela obcego mocarstwa”. 21 stycznia zakończono przesłuchiwać oskarżonych i przesłuchano pierwszych świadków. 22 stycznia zeznawało 4 policjantów. Złożyli oni zeznania obciążające oskarżonych. Całe zajście zostało przez nich przedstawione jako otwarty bunt przeciwko władzy.

GŁÓWNY OSKARŻONY

Główny oskarżony w procesie, August Otto, był osobą o znacznej pozycji społecznej, cieszącą się w Jedwabnie powszechnym szacunkiem. Prezesował miejscowemu bankowi, był członkiem zarządu powiatu nidzickiego i byłym oficerem armii niemieckiej. Jego wybudowany w 1905 roku dom należał do najokazalszych budynków w Jedwabnie i nosił dumną nazwę „Villa Otto”, nawiązującą do starożytnych Rzymian, co najpewniej bardzo poprawiało samopoczucie gospodarza. Otto był też największym posiadaczem ziemskim w Jedwabnie. Jego gospodarstwo miało powierzchnię 130 ha. Otto posiadał, wedle danych z 1929 roku, 12 koni, 54 sztuki bydła (w tym 24 krowy), 34 świnie, 52 owce. Miejscowa ludność nazywała go dumnie „Pan Otto”. Żona Augusta Otto, Käthe, była córką pastora Karla Friedricha Nadolnego, który zarządzał parafią Jedwabno w latach 1876 – 1896. Pastor ten, będąc już na emeryturze, w latach 1908 – 1909 wybudował, z pieniędzy wygranych przez siebie na loterii, przy skrzyżowaniu dróg Nidzica – Szczytno i Wielbark – Pasym dom dla samotnych wdów, który został przez miejscową ludność nazwany „klasztorem Nadolnego”. Po śmierci pastora o przyznaniu miejsca w „klasztorze” decydował każdorazowy pastor w Jedwabnie wraz z Augustem i Käthe Otto. August Otto w czasie procesu nie przebywał w areszcie, lecz w szpitalu, co miało być spowodowane chorobą serca. Jak się okazało był już wcześniej dwukrotnie karany. Jednakże sędzia Völker uznał to za fakt bez znaczenia. August Otto znalazł się na miejscu rozruchów w dość interesujących okolicznościach. Otóż, w sobotę 9 stycznia 1932 roku zorganizował w pobliżu Jedwabna polowanie z nagonką. Po jego zakończeniu, wraz z innymi myśliwymi udał się do gospody Rogalli, która leżała niedaleko budynku Welskoppa. Gdy do Otta i pozostałych myśliwych dotarła wiadomość o tym, co dzieje się na ulicy, całe towarzystwo, nieźle już podchmielone, postanowiło dołączyć do zebranych ludzi. W ten sposób dla Augusta Otto rozpoczęły się wydarzenia, które doprowadziły go do pozycji głównego oskarżonego w procesie. Otto, cieszący się wśród miejscowych powszechnym posłuchem, przemówił do zebranego tłumu, próbował też wynegocjować uwolnienie aresztowanych. Nie wiadomo jaki był jego rzeczywisty wpływ na zamieszki, jednakże niemiecka policja jednoznacznie przyjęła, iż był on głównym inspiratorem zajść.

Sławomir Ambroziak