Władze powiatu zapewniają, że panują nad sytuacją w szpitalu. Radny Pawłowicz uważa jednak, że niewygodne tematy „zamiatane są pod dywan”, dyrektor Michniewicz nie radzi sobie z kierowaniem placówką, a wyższy personel medyczny „urządza harce”.

Oblicze szpitala

- Czy Zarząd Powiatu zamierza uczynić coś w sprawie skarg na działalność naszego szpitala i na sposób załatwiania pacjentów? – zapytał starostę radny Krzysztof Pawłowicz podczas kwietniowej sesji Rady Powiatowej. Powołując się na skargi pacjentów zamieszczane na łamach prasy, domagał się reakcji przełożonych dyrektora Michniewicza, który nieugięcie w tej sprawie milczy. – Czy jest jakiś program naprawczy, aby zmienić oblicze naszego szpitala? – dociekał radny.

Według zapewnień wicestarosty Oleszkiewicza, władze powiatu panują nad sytuacją.

- Każdy przypadek prasowy jest przez nas analizowany. Są prowadzone rozmowy z dyrektorem szpitala i staramy się to wyjaśnić – próbował rozwiać niepokój radnego wicestarosta. Sam dyrektor był nieobecny na sesji, jak tłumaczyli jego przełożeni, ze względu na „poważne obowiązki”.

Pawłowicz nie był jednak usatysfakcjonowany wyjaśnieniami. Podkreślał, że skarg jest coraz więcej, a zamiast być dokładnie wyjaśniane, „chowane są pod dywan”.

- Musimy zrobić coś z tą dyrekcją, bo ona lekceważy nas i media – domagał się radny sugerując, że dyrektor Michniewicz nie panuje nad sytuacją w szpitalu. - Wyższy personel medyczny urządza sobie harce i robi co chce.

To stwierdzenie wywołało reakcję innego radnego, lekarza Marka Kasprowicza. Ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego w szczycieńskim szpitalu zażądał podania konkretnych przykładów.

Pawłowicz powołał się na sytuację, której był bezpośrednim świadkiem, a dotyczyła ona jego syna. Lekarze odmówili przyjęcia na oddział, mimo że ten miał zmiażdżoną pietę.

- Doszło do awantury – relacjonował radny.

Przy okazji brał w obronę pielęgniarki, które są według niego „między młotem a kowadłem”.

- Dostają one polecenie, aby bez skierowania nie przyjmowały nawet ciężko chorych pacjentów, a jak przyjmą, to dyrektor leci im po premii. Pielęgniarki są buforem między wami a pacjentem i nimi się zasłaniacie. To jest nieetyczne – odpowiadał Kasprowiczowi Pawłowicz.

Ordynator miał jednak inne zdanie.

- Nie cały personel urządza harce, proszę mieć pretensje do konkretnych osób – apelował do Pawłowicza.

(o)/Fotomontaż M.J.Plitt