Sąd Okręgowy w Olsztynie zbada, czy w Domu Pomocy Społecznej w Szczytnie dochodziło do mobbingu. Pozew w tej sprawie skierowała jedna z pracownic. Kobieta oskarża też starostę Jarosława Matłacha o to, że wywierał na nią naciski, aby zrezygnowała z powołania komisji antymobbingowej.
MIELI DOŚĆ ZAMIATANIA POD DYWAN
W Domu Pomocy Społecznej w Szczytnie od dłuższego czasu panuje zła atmosfera. Placówkę trawi ostry konflikt między kierownictwem działających tu związków zawodowych, dyrekcją oraz częścią broniącej ją załogi. Jeszcze do niedawna informacje o sytuacji w domu pomocy udawało się trzymać za zamkniętymi drzwiami i nie docierały one do opinii publicznej. Wszystko zmieniło się po tym, jak pod koniec lipca telewizja publiczna wyemitowała materiał o DPS-ie. Wynikało z niego, że mieszkańcy nagminnie nadużywają alkoholu, a kierownictwo placówki tę sytuację toleruje. Dowodem na to miało być zdjęcie pozostawionych przez pensjonariuszy butelek po mocnych trunkach. Widzowie dowiedzieli się również, że w domu pomocy nie są przestrzegane zasady higieny, o czym świadczyło pojawienie się karaluchów. Padło także oskarżenie o to, że dwa lata temu doszło tu do masowego zatrucia, w wyniku którego zmarła jedna z mieszkanek. Z materiału wynikało też, że w placówce stosowany jest mobbing.
Za sprowadzeniem ekipy TVP stoi kierownictwo działających w placówce związków zawodowych. – To był nasz krzyk rozpaczy. Wcześniej wielokrotnie interweniowaliśmy zarówno u pani dyrektor, jak i starosty, informując ich o zgłaszanych nam przez pracowników nieprawidłowościach, ale nie doczekaliśmy się z ich strony właściwej reakcji. Wszystko było zamiatane pod dywan – mówi Katarzyna Baranowska, przewodnicząca Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Pracowników DPS w Szczytnie.
BRONIĄ DOBREGO IMIENIA
Emisja programu wywołała burzę.