Mimo możliwości odzyskania nawet 40% poniesionych nakładów, samorządowcy w gminach Szczytno i Rozogi nie chcą wyodrębniania w swoich budżetach funduszu sołeckiego. - To dla nas dodatkowy obowiązek – podkreślają sołtysi,

a radni idą im na rękę.

Po co nam ten obowiązek?

MOŻE ZA ROK, ALBO DWA

Do końca marca samorządy wiejskie miały czas na podjęcie decyzji, czy chcą w swoich przyszłorocznych budżetach wyodrębnić fundusz sołecki. Chociaż jego realizacja pozwala na odzyskanie z budżetu państwa nawet 40% poniesionych nakładów, na takie rozwiązanie w powiecie szczycieńskim zdecydowały się tylko gminy: Jedwabno, Pasym i po raz pierwszy Wielbark.

W Rozogach do niewydzielania funduszu sołeckiego namawiał radnych wójt Józef Zapert. To, według niego, pozwoli uniknąć rozdrobnienia zadań. Lepszym rozwiązaniem, na co zwracał uwagę, jest realizowanie ich poprzez placówki gminne - GOK, ZGK, czy bibliotekę, bo można dodatkowo pozyskać środki unijne. - Dzięki temu można znacznie więcej zrobić, niż dzieląc środki z funduszu sołeckiego – przekonywał wójt, nie wykluczając jednak, że w przyszłości gmina go wyodrębni.

Stanowisko wójta kwestionował radny Czesław Lis. Według niego włodarz gminy nie docenia mieszkańców wsi, wątpiąc w ich możliwości do racjonalnego spożytkowania przydzielonych im środków.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.