Dziś jadąc niejedną ulicą w mieście, cieszę się, że nasza trójka (ja, Janusz Woźniak i Wiesław Kulas) przebudowała ją własnymi siłami, tj. od zlecenia projektu, odbioru projektu, uzyskania środków finansowych, rozpoczęcia budowy, nadzorowania jej jako inspektorzy nadzoru, odbioru i rozliczenia. Mieliśmy układ z Burmistrzem Żuchowskim, że co drugą inwestycję wykonywaliśmy, jako inspektorzy nadzoru, „społecznie” – tzn. gratis.
Miasto zarabiało na tym interesie 50%, w stosunku do późniejszych sytuacji, gdzie zlecano nadzór robót na zewnątrz. Burmistrz jako gospodarz miasta był idealnym strategiem, umiał gospodarować i super zarządzać! Dbał o swoich pracowników jak matka o dzieci. Każdy mógł z nim rozmawiać o swoich prywatnych i zawodowych problemach, potrafił znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Miał tylko jeden szkopuł - za dużo bawił się w politykowanie. Niepotrzebnie chciał mnie wciągnąć do swojego Forum Samorządowego, a ja już miałem dość polityki, nigdzie nie chciałem należeć i być uzależniony od kogokolwiek! Gdy ktoś mnie kaperował do swojej organizacji politycznej, wówczas żartowałem, że już należę i propagowałem swoją organizację OLWiZ (Organizacja lubi wypić i zakąsić).