Ogólnie wiadomo, że podróże kształcą. To oczywiście oznacza, że poprzez podróżowanie człowiek dowiaduje się czegoś o świecie. Nieraz już pisałem o poznanych przeze mnie miejscach na ziemi, toteż dzisiaj, parafrazując popularne powiedzenie, napiszę o swoich doświadczeniach odnośnie podróżowania, jako takiego. Wszak samo przemieszczanie się z miejsca na miejsce, w towarzystwie przypadkowych współpasażerów, to także jest jakieś edukacyjne przeżycie.

Podróżowanie kształci
Wnętrze wagonu restauracyjnego pociągu Orient Express

Choć mam już swoje lata, nie załapałem się na epokę dyliżansu, toteż pierwsze podróże, które pamiętam, odbyłem pociągiem. Na początku lat pięćdziesiątych rodzice wywozili mnie na lato z Warszawy do Suwałk. Do dziadków, którzy mieszkali tam w przestronnym domu z ogrodem, nad Czarną Hańczą. Te podróże to był koszmar dla rodziców. Pociągi jeździły tak zatłoczone, że na stacjach pasażerowie często wchodzili przez okna, bo do drzwi wagonu nie byli w stanie się dopchać. Korytarz wypełniony był stojącymi ludźmi. Co do małych dzieci, to obowiązywała zasada, że należy ulokować je w przedziałach, na bagażowych półkach. Walizki i toboły zrzucano na podłogę - było na czym usiąść, a dzieci układano na miejscu bagażu. Tak, że moje pierwsze podróżne wspomnienia kolejowe, jako pięciolatka, to wspomnienia z górnej półki.

Późniejsze, bardzo częste kolejowe wyprawy wspominam inaczej. Zwłaszcza te z moich lat studenckich. Związane z gościnnymi występami kabaretu „Stodoła”, którego byłem członkiem. Także późniejsze, kiedy trzy razy w roku, jako projektant-wystawiennik jeździłem z Warszawy do Poznania, aby nadzorować realizację zaprojektowanych przeze mnie stoisk, na kolejnych, poznańskich targach. W obu wypadkach przemieszczaliśmy się grupowo. Moje kabaretowe grono, to byli - między innymi - Magda Umer, Elżbieta Jodłowska, Janusz Weiss, czy Andrzej Woyciechowski. W wyprawach do Poznania natomiast towarzyszyli mi plastycy. Warszawska, artystyczna bohema. Było zatem wesoło i jak się łatwo domyślić większość, a właściwie całą podróż odbywaliśmy w wagonie restauracyjnym. Warto napisać kilka słów o kolejowej gastronomii tamtych lat, czyli Wars wita was.

Do roku 1982 restauracyjne wagony funkcjonowały tak jak inne polskie restauracje.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.