Zalane domy, zniszczony dorobek życia

i ludzka bezradność wobec potęgi żywiołu - to najbardziej przejmujące obrazy

z terenów dotkniętych powodzią. Szczycieński przedsiębiorca Dariusz Hodkowski, który dwa tygodnie temu zawiózł dary od mieszkańców naszego powiatu do gminy Szczucin

w Małopolsce, opowiedział nam, jak na miejscu wyglądała pomoc dla powodzian.

Zalane domy, zniszczony dorobek życia i ludzka bezradność wobec potęgi żywiołu - to najbardziej przejmujące obrazyz terenów dotkniętych powodzią. Szczycieński przedsiębiorca Dariusz Hodkowski, który dwa tygodnie temu zawiózł dary od mieszkańców naszego powiatu do gminy Szczucin w Małopolsce, opowiedział nam, jak na miejscu wyglądała pomoc dla powodzian.

Pomoc na wagę złota

W akcję pomocy powodzianom włączyli się mieszkańcy całego kraju, w tym również powiatu szczycieńskiego. Przez kilka tygodni w Szczytnie prowadzono zbiórkę darów, które można było przynosić do starej komendy straży na ul. Kościuszki. Swoje wsparcie zaoferowali także lokalni przedsiębiorcy. W sumie udało się zebrać około 3 tony darów, które trafiły do gminy Szczucin w Małopolsce. Wśród przekazanych rzeczy znalazły się środki czystości, pościel, artykuły elektroniczne, obuwie oraz pościel. Akcję z ramienia miejscowych przedsiębiorców koordynowali Bogusława i Dariusz Hodkowscy, właściciele firmy BO-DAR. Przed dwoma tygodniami pan Dariusz pojechał do Szczucina z darami od szczytnian. Jak mówi, teraz najbardziej potrzebne powodzianom są artykuły chemii budowlanej, w tym różnego rodzaju odrzybiacze, farby, impregnaty i środki do gruntowania.

- Wiele domów, które zalała woda, nie nadaje się jednak do odbudowania, tylko do rozbiórki – mówi Dariusz Hodkowski. W sumie w gminie Szczucin dach nad głową straciły około 2 tysiące osób. Niektóre budynki w czasie pobytu delegacji ze Szczytna nadal znajdowały się częściowo pod wodą.

- Pompy pracują tam non stop – opowiada przedsiębiorca. Punkt zbiórki przywożonych darów znajdował się przed siedzibą Urzędu Miasta i Gminy Szczucin. Dużą rolę przy ich dystrybucji odgrywali miejscowi księża.

- Oni rozdzielali dary, bo znają ludzi i mieli wiedzę, kto najbardziej ucierpiał – wspomina pan Dariusz. Przy kościołach powstawały też punkty, gdzie mieszkańcy zalanych domów znaleźli tymczasowe schronienie. Przy rozładunku darów pomagali aktywnie wolontariusze, głównie młodzież. Gmina Szczucin została zalana dwukrotnie – w maju i na początku czerwca. Widok, jaki pozostawił po sobie żywioł, był przerażający.

- Przed każdym z domów zalegały hałdy worków, do których mieszkańcy pakowali nienadające się do użytku przedmioty.

Każda pomoc dla ofiar powodzi z okolic Szczucina jest niezwykle cenna, bo nie są to osoby zamożne.

- Ten teren należy do bardzo biednych, panuje tam duże bezrobocie – opisuje Dariusz Hodkowski. Wcześniej do walki z powodzią zostali skierowani w ten rejon szczycieńscy strażacy. Mieszkańcy wspominają ich bardzo życzliwie.

- Prosili mnie, aby podziękować im za ofiarną pracę przy zabezpieczaniu wałów – mówi przedsiębiorca.

(o), (ew)/fot. A. Myślak