Ogólnoświatowy kryzys na razie nie spowodował znacznego wzrostu bezrobocia w naszym powiecie. Co prawda w lutym liczba osób bez zatrudnienia zwiększyła się w porównaniu do stycznia, ale zdaniem dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Szczytnie nie ma jeszcze powodów do niepokoju. Najskuteczniejszą jak dotąd formą pomocy bezrobotnym są dotacje na prowadzenie własnej działalności gospodarczej. Swoje pomysły na wsparcie mieszkańców pozostających bez pracy mają też samorządowcy.

Praca w dobie kryzysu

PIERWSZE SYGNAŁY

Kryzys, o którym głośno od kilku miesięcy, nie odbił się jeszcze znacząco na lokalnym rynku pracy. Pod koniec lutego w powiecie zarejestrowanych było 5 741 bezrobotnych. To o 271 więcej niż pod koniec stycznia. Liczba wydaje się znacząca, ale dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Szczytnie Jan Dąbrowski na razie nie widzi powodów do obaw, tłumacząc, że trend ten utrzymuje się od dawna.

- Co roku w lutym bezrobocie było u nas największe. Zazwyczaj dopiero od marca sytuacja zaczyna się zmieniać - mówi Jan Dąbrowski. Gminą o największym natężeniu bezrobocia są Dźwierzuty, choć jeszcze kilka lat temu w statystyce tej przodowało Jedwabno. Tuż za Dźwierzutami plasuje się Świętajno, a trzecia w kolejności jest gmina Szczytno. Co ciekawe, najlepiej wypada gmina i miasto Pasym, dystansując nawet stolicę powiatu.

Dyrektor urzędu pracy nie wiąże wzrostu liczby bezrobotnych z panującym kryzysem. Przyznaje jednak, że pojawiają się pierwsze sygnały mogące mieć z nim związek. Są to chociażby niedawne zwolnienia grupowe w tartaku w Kolonii, likwidacja zatrudniającej ok. 30 osób rozlewni gazu w Spychowie oraz mniejsza dynamika zatrudniania pracowników w wielbarskim zakładzie Swedwoodu. Według wcześniejszych zapowiedzi, obecnie miały tam funkcjonować już trzy zmiany, a działa półtorej. Do urzędu pracy dochodzą też informacje o zmniejszeniu zatrudnienia w szczycieńskim Safilinie. W marcu zarejestrowało się już 13 osób tam pracujących.

WIĘCEJ NA AKTYWIZACJĘ NIŻ ZASIŁKI

Na co, oprócz zasiłków mogą liczyć ci, którzy stracili źródło utrzymania? PUP proponuje im szereg form aktywizacji zawodowej. Zaliczają się do nich głównie szkolenia, staże, roboty publiczne, prace interwencyjne oraz dotacje na prowadzenie działalności gospodarczej. W minionym roku po raz pierwszy na tego rodzaju pomoc szczycieński urząd przeznaczył więcej środków niż na zasiłki. Na aktywizację zawodową bezrobotnych wydano 10,6 mln złotych, podczas gdy na tzw. kuroniówki oraz dodatki aktywizacyjne - 7,8 mln złotych.

Najbardziej efektywną formą wsparcia są dotacje na prowadzenie działalności gospodarczej. Obecnie osoba, która chce założyć własną firmę, może otrzymać na ten cel 17 tys. złotych. W 2008 r. z tej formy aktywizacji skorzystało w powiecie 86 mieszkańców. Jednym z warunków uzyskania dotacji jest zobowiązanie się do utrzymania firmy przez co najmniej rok oraz przejście trzytygodniowego szkolenia z zakresu m. in. rozliczeń niezbędnych przy prowadzeniu własnego biznesu.

- Nadspodziewanie skuteczne, a zarazem najtańsze są również różnego rodzaju szkolenia, które proponujemy bezrobotnym - mówi Jan Dąbrowski. Dodaje, że ich organizacja poprzedzona jest głęboką analizą potrzeb pracodawców oraz efektywnością poprzednich tego typu działań. W ubiegłym roku w szkoleniach uczestniczyło 648 osób. Zachętą do tworzenia nowych miejsc pracy jest również refundowanie przez urząd składek ZUS za skierowanego do pracodawcy bezrobotnego.

TRZY GRUPY BEZROBOTNYCH

Dyrektor Dąbrowski podkreśla, że nie wszystkie osoby bez zatrudnienia są zainteresowane zmianą swojego statusu. Jak mówi, eksperci badający zjawisko bezrobocia wyróżnili trzy grupy bezrobotnych.

- Pierwsza to osoby zainteresowane podjęciem pracy, korzystające z ofert urzędu. Druga to ludzie pracujący na czarno, którym zależy na ubezpieczeniu zdrowotnym. Trzecia to ci, którzy nie chcą pracować, a utrzymują się z dorywczych zajęć oraz zasiłków z opieki społecznej - wylicza Jan Dąbrowski. Przyznaje, że choć na aktywizację tej ostatniej grupy Unia Europejska przeznacza duże nakłady finansowe, to nie zawsze daje to pożądane skutki.

POMOC CZY POTĘGOWANIE BIERNOŚCI

Swoje pomysły na doraźną pomoc osobom dotkniętym długotrwałym bezrobociem mają także samorządowcy. Od dłuższego już czasu niektórzy z nich zgłaszają propozycje, by pracownicy PUP przyjeżdżali raz w miesiącu do urzędów gmin i tam umożliwiali pozostającym bez pracy składanie podpisów potwierdzających gotowość podjęcia zatrudnienia. Ostatnio taki wniosek zgłosiła radna Wiesława Błajda podczas sesji Rady Gminy w Świętajnie. Jej zdaniem wielu bezrobotnych nie stać na bilet do Szczytna.

- Często niektórzy pożyczają na to pieniądze, a jeszcze inni po prostu nie przyjeżdżają, tracąc w ten sposób status bezrobotnego - mówi radna. Wójt Świętajna Janusz Pabich zadeklarował, że spotka się z dyrektorem PUP i jeśli nie będzie przeszkód natury technicznej i prawnej, jest gotów udostępnić w urzędzie salę do tzw. odhaczania się bezrobotnych. Rozwiązanie takie nie podoba się jednak szefowi urzędu pracy. Jego zdaniem przyjazdy pracowników do gmin utrwalałyby bezrobocie w małych miejscowościach.

- Tymczasem jak taka osoba musi przyjechać do miasta, to zobaczy, że ludzie jednak podejmują tu pracę, przeczyta masę ogłoszeń, które u nas wiszą, zorientuje się, jakie szkolenia jej oferujemy. To w pewnym sensie pobudza aktywność bezrobotnych - uważa Jan Dąbrowski. Nie przekonuje go także argument o braku środków finansowych.

- Każdy przynajmniej raz na miesiąc i tak przyjeżdża do Szczytna w różnych sprawach - twierdzi dyrektor PUP. Podobne zdanie na ten temat ma również wójt Wielbarka Grzegorz Zapadka.

- Nasz powiat nie jest aż tak rozległy, miasto leży w samym jego centrum, a dojazd też nie należy do najgorszych - przekonuje, dodając, że na przeszkodzie propozycji składanej przez niektórych samorządowców stoją względy techniczne, związane chociażby z transportem bazy danych.

- Tylko z pozoru wydaje się to proste, a prostych rozwiązań nie ma - uważa Grzegorz Zapadka. Podziela pogląd, że przyjazdy pracowników urzędu spotęgowałyby bierność bezrobotnych.

- Bezrobocie nie jest groźne wtedy, gdy nie likwidujemy aktywności człowieka. Dokąd jest aktywny, dotąd ma nadzieję, że z tego stanu wyjdzie - podkreśla wójt.

Ewa Kułakowska