Jechałem z żoną samochodem. I oto czarny kot przebiegł w poprzek ulicy. Przed nami. Mnie to nie poruszyło, bowiem ani trochę nie jestem przesądny, natomiast małżonka moja najwyraźniej popadła w stan nerwowy. Wówczas uświadomiłem sobie, jak wiele osób spontanicznie reaguje na zjawiska nazywane przesądami. A co to jest ów przesąd?
Otóż według słownikowej definicji jest to bezpodstawna, uparcie żywiona i niewrażliwa na argumentację wiara w istnienie związku przyczynowo-skutkowego między danymi zdarzeniami. Głęboko zamyśliłem się, jakie to ja znam popularne u nas przesądy, inaczej zabobony. Naliczyłem ich około dziesięciu. Przypomniałem sobie także kilka przykładów zagranicznych, nieznanych Polakom. Na przykład hiszpański obyczaj noworoczny. W noc sylwestrową należy koniecznie zaopatrzyć się w winogrona i podczas bicia dzwonów, przy kolejnym uderzeniu, połknąć jeden owoc. Czyli razem dwanaście. Żaden rodowity Hiszpan nie zaniedba tej procedury, bo bez niej przyszły rok z pewnością okaże się rokiem złym. Przyjrzyjmy się dzisiaj naszym polskim, najpopularniejszym zabobonom.
Zacząłem felieton od czarnego kota. Ale chyba jeszcze bardziej rozpowszechniona jest głęboka wiara w szkodliwość liczby 13, zwłaszcza użytej jako data, w zestawieniu z piątkiem.