Przełom starego i nowego roku to okres podsumowań. „Kurek” proponuje Czytelnikom krótką podróż w czasie przez dwanaście minionych miesięcy, przypominając, czasem z przymrużeniem oka, najważniejsze, naszym zdaniem, wydarzenia.

LIPIEC

Przeżyjmy to jeszcze raz (2)

• „Gdzie są ryby?” - to pytanie na początku lata zadawało sobie wielu pasymskich wędkarzy oraz turystów. Problem okazał się tak poważny, że trafił nawet na forum rady miejskiej. Tu zdania na temat rybnej posuchy w Kalwie były jednak podzielone. Według wiceprzewodniczącego Żyry goście szerokim łukiem omijają jezioro, bo trudno w nim cokolwiek złapać na wędkę. Całkiem inne doświadczenia miał jednak burmistrz Mius, któremu, jak zdradził na sesji, ryby zawsze biorą. Cóż, może zwyczajnie szczupaki, liny, okonie, węgorze i leszcze ulegają nieodpartemu urokowi pasymskiego włodarza, w którego sidła nie wypada nie wpaść...

• Są jeszcze na świecie, w tym także w Szczytnie, uczciwi ludzie. Maciej Murawski, 22-letni szczytnianin odnalazł torbę, w której było, bagatela, 27 tys. zł i oddał ją właścicielce. Sprawa stała się głośna w całej Polsce, a pan Maciej udzielał wywiadów nawet ogólnopolskim mediom. Za swój dobry uczynek, zamiast solidnego znaleźnego dostał wprawdzie tylko 200 złotych i słowne podziękowania, ale satysfakcja z powodu uszczęśliwienia drugiej osoby była zapewne bezcenna.

• Dwudzieste, jubileuszowe Dni i Noce Szczytna jak co roku przyciągnęły tłumy, bo po raz kolejny wszystkie koncerty nie były biletowane. Znów sprawdziła się słynna zasada inżyniera Mamonia, że lubimy te piosenki, które dobrze znamy. Największą gwiazdą imprezy okazała się bowiem Maryla Rodowicz, ku uciesze publiki wykonująca swoje stare hity. Z innych, już pozaartystycznych doznań, wspomnieć trzeba jeszcze o korkach, które mocno dały się we znaki kierowcom przejeżdżającym przez częściowo zamknięte na czas święta miasto. Nie popisali się też spece od promocji, robiąc z 650-lecia Bartnej Strony ... jubileusz lokacji Szczytna. Aż dziw, że na to rewolucyjne „odkrycie” nie zareagowali pasymianie, których gród do tej pory uchodził za najstarszy na Mazurach.

SIERPIEŃ

• Bez większego medialnego rozgłosu do opinii publicznej dotarła wieść, że w Julianowie pełną parą idą przygotowania do budowy drugiej pod względem wielkości biogazowni w Europie. Dopiero za sprawą publikacji w „Kurku” mieszkańcy dowiedzieli się o skali inwestycji i zaczęli podejmować działania mające na celu obronienie się przed jej skutkami. Zaniepokojenie planowaną wielkością biogazowni wyraził nawet poseł Adam Krzyśków, za to inwestor o swoich zamiarach nie chciał opowiadać redaktorowi „KM”, nazywając go „persona non grata”. W rewanżu można by przytoczyć inne łacińskie porzekadło, mówiące, że „pecunia non olet”. Tylko co na to mieszkańcy Julianowa i innych sąsiednich miejscowości ...

• Kąpielowa huśtawka nastrojów na plaży miejskiej w Szczytnie. Po raz pierwszy od lat sanepid zezwolił na pluskanie się w wodach dużego jeziora, co skrzętnie wykorzystywały tłumy mieszkańców i przyjezdnych. Dawno już zapomniany widok kąpielowiczów udających się na szczycieńską plażę cieszył oko burmistrz Górskiej, która często z satysfakcją mówiła o ożywieniu nadjeziornych terenów. Niestety, radość nie była pełna, bo w końcu sanepid zamknął kąpielisko. I znów wszystko wróciło do dawnego stanu.

• Ta wiadomość była dla niektórych prawdziwym szokiem. Były burmistrz Szczytna i lider miejskiej opozycji Henryk Żuchowski zadeklarował chęć kandydowania na fotel wójta Jedwabna. Swój dość nagły afekt do tej gminy tłumaczył tym, że ma w Nartach całoroczny domek, w którym spędza więcej czasu niż w Szczytnie. Ostatecznie w wyborcze szranki w Jedwabnie nie stanął, ale kto wie, czy faktem posiadania domu w Jedwabnie nie zachęci do kandydowania w przyszłości na wójta wielu znanych z ekranu czy estrady osobistości, które również często w sezonie letnim pomieszkują w tej urokliwej miejscowości i okolicach.

WRZESIEŃ

• Afera w ratuszu. Po kabaretonie odbywającym się pod koniec sierpnia burmistrz Górska wyrzuciła z pracy trzech strażników miejskich. Wszystko z powodu jednego SMS-a, którego dostała od szefa firmy obsługującej imprezę. Według jego relacji w siedzibie straży miejskiej doszło do gorszących scen, a główne role w całym incydencie odgrywać miały alkohol, głośna muzyka, śpiew i pewna tajemnicza nieznajoma. To wystarczyło, by strażnicy pracę stracili, choć potem, w sądzie, nie udało się w pełni potwierdzić sensacyjnych doniesień. Mimo wątpliwości, w pierwszej instancji byli już podwładni burmistrz przegrali, lecz zapowiedzieli, że będą walczyć dalej.

• Włodarze stojący na czele samorządów w powiecie szczycieńskim to ludzie bardzo zapracowani. Jak ustalił „KM”, wraz z końcem kadencji wielu z nich nie miało czasu, by wykorzystać zaległe urlopy. Najbardziej oddanym swojej pracy okazał się wójt Jedwabna Włodzimierz Budny. Tak bardzo bał się pozostawić urząd bez swojej osoby, że nie wykorzystał urlopu za … 3 lata. A ponieważ jesienne wybory przegrał, teraz za jego oddanie na rzecz samorządu z gminnej kasy trzeba będzie wypłacić, bagatela, 30 tys. złotych.

• Pierwszym w historii Honorowym Obywatelem Szczytna został Werner Koepke, Niemiec, który od 17 lat przyjeżdża do miasta z transportami pomocy humanitarnej. Z jego wsparcia korzystały zarówno osoby prywatne, jak i szereg instytucji, takich jak szpital, dom dziecka, szkoły podstawowe czy lokalne stowarzyszenia. Dziękując za wyróżnienie, pan Werner zapowiedział, że będzie służył mieszkańcom pomocą tak długo, jak starczy mu sił. Cóż, wypada życzyć, by te nigdy nie opuściły pierwszego w dziejach Honorowego Obywatela Szczytna.

• Po dwóch tygodniach bezkrólewia, obowiązki wójta Dźwierzut przejął komisarz Marek Bojarski. Dla uspokojenia nastrojów w targanej konfliktami gminie zapowiedział, że nie powoła na swojego zastępcę ani dawnego wieloletniego włodarza Czesława Wierzuka, ani wicewójta z czasów rządów Tadeusza Frączka, Jarosława Śmieciucha. I choć mieszkańcy na ogół wypowiadali się o komisarzu przychylnie, to jednak przy urnach wyborczych nie obdarzyli go zaufaniem i na nowego wójta gminy nie wybrali.

PAŹDZIERNIK

• Początek miesiąca minął pod hasłem walki z dopalaczami. Nie ominęła ona także Szczytna. Przy okazji zwalczania podejrzanych specyfików szczycieńscy radni przegrali wyścig z rządem. Samorządowcy dopiero tydzień po rządowej akcji zamykania sklepów z dopalaczami podjęli uchwałę o zakazie sprzedaży tych substancji. Tak czy inaczej jedyny w mieście sklep oferujący dopalacze został zlikwidowany zanim … w ogóle go otwarto.

• „Z Górską dla Szczytna” - taką nazwę obrał komitet stawiający sobie za cel reelekcję burmistrz Danuty Górskiej. W gronie osób wspierających panią Danutę znalazło się wiele znanych w mieście osobistości, takich jak lokalni biznesmeni, prezesi spółek związanych z miastem czy nawet komendant rektor WSPol. Jednak prawdziwą gwiazdą okazała się …. Danuta Górska, lecz nie burmistrz, a jej imienniczka pracująca jako sprzedawczyni w Manhattanie. Nie dość, że przysporzyła ona głosów liście, z której startowała, to jeszcze sama otrzymała mandat radnej. Złośliwi mówią, że wykorzystanie tej zbieżności imienia i nazwiska było istnym wyborczym majstersztykiem.

• Szczytno ma zdolnych młodych mieszkańców. Jeden z nich, Bernard Ch., znany wcześniej z udawania ratownika medycznego i wyjazdów do fikcyjnych zdarzeń, tym razem przeszedł samego siebie. 21-latek podrobił przelew na 150 tys. złotych, po czym wyczarterowanym samolotem wybrał się w podróż do Paryża i Amsterdamu. W pakiecie miał jeszcze tłumacza, zakwaterowanie oraz dodatkowe wydatki. Wojaże pana Bernarda zakończyły się na szczycieńskim komisariacie, zgodnie z dewizą, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Obserwatorzy poczynań szczytnianina podzielili się na dwa obozy. Jedni potępili jego zachowanie, jednak drudzy nie kryli podziwu dla pomysłowości, dziwiąc się przy tym, jak łatwowierna była firma, którą oszukał.

LISTOPAD

• W całym kraju zrobiło się głośno o Wyższej Szkole Policji. I to wcale nie za sprawą wybitnych dokonań w dziedzinie kształcenia policyjnych kadr, a wręcz przeciwnie. Najpierw jedna z ogólnopolskich gazet opublikowała artykuł o nieprawidłowościach podczas egzaminu oficerskiego, a zaraz potem na antenie TVN-u pojawił się materiał o skandalicznych poczynaniach słuchaczy i części kadry naukowej. Według dziennikarzy, na terenie uczelni miało dochodzić do libacji alkoholowych, a wykładowcy w zamian za przecieki egzaminacyjne rzekomo żądali od przyszłych oficerów, by ci załatwiali im towarzystwo pań parających się najstarszym zawodem świata. Jak było naprawdę, wciąż nie wiadomo, bo o pracach komisji z Komendy Głównej Policji, która badała sprawę, na razie cicho.

• Kwieciście, i to w sensie dosłownym, przemawiała burmistrz Górska na ostatniej przed wyborami sesji Rady Miejskiej, porównując inwestycje zrealizowane w mijającej kadencji do bukietów kwiatów. Nie wspomniała jednak, że modernizacje wielu ulic, takich jak notorycznie zalewane przez nawet niewielkie opady Wyspiańskiego, Targowa czy Kolejowa i Chrobrego, pozostawiają wiele do życzenia. Ot, takie to małe kolce w różanym bukiecie … Wobec literackich porównań burmistrz mowę odebrało na moment nawet opozycji, której lider wypomniał jedynie władzom miasta zadłużenie samorządu.

• Pierwsza tura wyborów samorządowych jednym przyniosła radość, innym gorycz rozczarowania. W gronie szczęśliwców znaleźli się dotychczasowi burmistrzowie Szczytna i Pasymia Danuta Górska i Bernard Mius, a także wójtowie Wielbarka, Rozóg, gminy Szczytno oraz Świętajno. Wszyscy oni zostali wybrani na kolejną kadencję już w pierwszej turze. O farcie może też mówić Arkadiusz Leska, który rzutem na taśmę dostał się do Rady Powiatu, wygrywając mandat czterema głosami przewagi nad swoim szefem z Miejskiego Ośrodka Sportu, Krzysztofem Mańkowskim. „Fuksiarzy” było zresztą więcej, podobnie jak i pechowców. Z pewnością należy do nich były burmistrz Szczytna i starosta Andrzej Kijewski. Nie zdobył on miejsca w Radzie Powiatu, mimo że z myślą o rozkwicie swojej dalszej kariery samorządowej zdradził SLD dla będącej na fali PO.

GRUDZIEŃ

• Zmiany na szczytach władzy w Dźwierzutach i Jedwabnie. W tej pierwszej gminie po drugiej turze wyborów na fotel wójta powrócił po czteroletniej przerwie Czesław Wierzuk. Z kolei w Jedwabnie wyborcy postawili na młodość. Po erze Włodzimierza Budnego, przyszedł czas na 36-letniego leśnika, Krzysztofa Otulakowskiego. Mieszkańcy mają teraz nadzieję, że skończą się wreszcie, przywołujące na myśl sceny z serialu „Ranczo”, swary pomiędzy gminą i parafią, a włodarz oraz Rada Gminy będą w stanie porozumieć się w najważniejszych dla ludzi sprawach.

• Radni miejscy zaraz na rozpoczęcie nowej kadencji postanowili dać burmistrz Górskiej maksymalne pobory. Ta decyzja wywołała falę komentarzy mieszkańców, w większości nieprzychylnych. W ślad za podwyżką dla burmistrz, postulat zwiększenia wynagrodzenia pracownikom oświaty zgłosił już szef ZNP Janusz Koziński. Należy się spodziewać, że za nim pójdą inne grupy zawodowe finansowane z samorządowej kasy, które przecież też nie chcą być gorsze. Swoją drogą, to nieładnie, że radni wykonali taki gest na samym początku kadencji. Liczą najwyraźniej na to, że do następnych wyborów mieszkańcy zapomną i sprawy nie będzie.

• Znaczącą rolę w samorządach szczycieńskich odgrywają kobiety, i to bez parytetów. Do burmistrz Szczytna Danuty Górskiej oraz kilku pań przewodniczących rad dołączyła jeszcze jedna przedstawicielka płci pięknej zajmująca eksponowane stanowisko. Nowym wicestarostą, a właściwie nową, została Sylwia Jaskulska, dotychczasowa dyrektor Biura Poselskiego posła Adama Krzyśkowa. Zajęła miejsce Kazimierza Oleszkiewicza, który po latach pracy na niwie samorządowej odszedł na zasłużoną emeryturę. Zastąpienie go łatwe pewnie nie będzie, dlatego teraz wiele osób zastanawia się, jak nowa prawa ręka starosty Matłacha poradzi sobie z czekającymi ją wyzwaniami.

• I znowu zima … Rok 2010 zaczął się obfitymi opadami i niskimi temperaturami, tak też się skończył. Zaśnieżone chodniki, ulice i drogi, problemy z transportem, wyższe rachunki za ciepło, to tylko niektóre „uroki” tej pory roku, choć są i tacy, którzy lubią ją najbardziej i potrafią korzystać z takiej aury. Obyśmy jednak jak najszybciej doczekali wiosny, czego sobie i Czytelnikom „Kurek” z całego serca życzy.

Ewa Kułakowska