Kolejny rok dobiega końca. Bardziej przesądni pewnie się cieszą, bo zawierał on w dacie pechową trzynastkę, inni z trwogą spoglądają w kalendarz, wzdychając, że znów są o rok starsi. A co ciekawego, zabawnego czy ważnego wydarzyło się na naszym lokalnym podwórku? Zapraszamy Czytelników do wspominania wydarzeń z ostatnich dwunastu miesięcy.

STYCZEŃ

Przeżyjmy to jeszcze raz - część 1

• Po prawie dwunastu latach przerwy na linię Szczytno – Wielbark wróciły pociągi pasażerskie. Już pierwszego dnia po wznowieniu kursów okazało się, że szynobusy nie będą oblegane przez podróżnych. Na stacji, zamiast oczekiwanych pracowników Swedwoodu, którzy mieli masowo korzystać z połączeń, pojawili się … miłośnicy kolei chcący odbyć podróż do niedawna nieczynną trasą. W kolejnych tygodniach frekwencja wcale się nie poprawiła, a nawet malała, bo fani kolejnictwa, zaspokoiwszy ciekawość, przenieśli się na inne szlaki. Pustki w pociągach nie dziwią, bo PKP ustaliły tak dziwaczne godziny kursów, że w zasadzie nikomu one nie pasowały. Ponieważ przewożenie powietrza nie miało sensu, więc w czerwcu kursy do Wielbarka ponownie zawieszono. Czy kiedykolwiek zostaną wznowione, tego nie wiedzą najstarsi Mazurzy.

• Tego jeszcze nie było. Miejski Dom Kultury wprowadził opłaty za udział w swoich zajęciach. Niby niewielkie, ale jednak. W lokalnym środowisku zawrzało. Do tego pewnym nietaktem wykazali się niektórzy miejscy radni, twierdząc, że jeśli kogoś nie stać, może wystąpić do dyrektora z prośbą o niepobieranie opłaty. - To podkreśla mentalny dyletantyzm tych ludzi – komentował na łamach „Kurka” szczycieński poeta Roman Maciejewski – Varga. Cóż, stara prawda mówi, że syty głodnego nie zrozumie.

• Starosta Jarosław Matłach mógł odetchnąć z ulgą po tym, jak prokuratura w Nidzicy umorzyła postępowanie dotyczące niedopełnienia przez niego obowiązków i przekroczenia uprawnień. Zawiadomienie w tej sprawie kilka miesięcy wcześniej złożyło CBA w związku z tolerowaniem przez starostę sytuacji w szpitalu. Chodziło o 9-letnie (!) rządy Marka Michniewicza w roli p.o. dyrektora. W dodatku były szef ZOZ prowadził prywatną działalność, a władze powiatu udawały, że wszystko jest w porządku.

LUTY

• Na mieszkańców powiatu jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość, że nasz pierwszy szeryf, czyli komendant powiatowy policji insp. Robert Kwiatkowski przechodzi na rentę, po zaledwie dziewięciu miesiącach od objęcia stanowiska. Jak to możliwe – zastanawiało się wielu – że młody, pełen zapału i werwy policjant, licząc tylko 42 wiosny porzuca służbę. Główny zainteresowany tłumaczył swoją decyzję względami zdrowotnymi, ale nie wszyscy dali temu wiarę. - To chore państwo, w którym wysocy oficerowie, dobrze wykształceni, odchodzą na emeryturę, pobierając potem 5 – 6 tys. zł – podsumował sytuację jeden ze szczycieńskich samorządowców.

Następcą Roberta Kwiatkowskiego został rodowity szczytnianin, insp. Cezary Gołota, który wcześniej pracował w WSPol oraz m.in. kierował komendą w Zakopanem i Węgorzewie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.