Bruno Armgardt, następca Ernsta Meya (cz. II)

Osoba ostatniego niemieckiego burmistrza nieczęsto przewijała się w opracowaniach historiograficznych, które dotyczyły naszego miasta. Polskie źródła na ogół wolały przemilczać historię miasta sprzed 1945 roku, natomiast dla niemieckich badaczy czasy rządów nazistów są tematem dość kłopotliwym i wstydliwym zarazem.

Osoba ostatniego niemieckiego burmistrza nieczęsto przewijała się w opracowaniach historiograficznych, które dotyczyły naszego miasta. Polskie źródła na ogół wolały przemilczać historię miasta sprzed 1945 roku, natomiast dla niemieckich badaczy czasy rządów nazistów są tematem dość kłopotliwym i wstydliwym zarazem.

Przybysz z Królewca

BRUNO ARMGARDT

W latach 1933-1945 wszyscy wyżsi pracownicy administracji państwowej musieli należeć do NSDAP. Bruno Armgardt wstąpił do wymienionej partii najprawdopodobniej dobrowolnie, o czym może świadczyć m.in. jego towarzystwo u boku Adolfa Hitlera, gdy tenże w latach 1932-33 objeżdżał całe Prusy Wschodnie w ramach prowadzonych przez nazistów wieców przedwyborczych do Reichstagu. Jedno z takich spotkań odbyło się również i wiosną 1933 roku na obecnym stadionie przy ulicy Ostrołęckiej.

PRZENIESIENIE

We wrześniu 1933 roku mieszkający wówczas w Królewcu Bruno Armgardt otrzymał nakaz niezwłocznego stawienia się w Szczytnie i objęcia stanowiska burmistrza miasta na kwartalny okres próbny. Na pewno nie była to dla niego jakakolwiek forma wyróżnienia i awansu ze strony przełożonych. Przez ostatnie kilka lat na dobre zadomowił się w Królewcu, gdzie w rejencji pełnił ważne stanowisko urzędnika państwowego. Wiódł tam ustabilizowane życie rodzinne. Miał żonę, posiadał własny duży dom, no i dobrą posadę. W jakiś sposób zawsze można było z takiej pozycji awansować na wyższe stanowisko, a w Szczytnie? Żadnych perspektyw na dalszy rozwój... Jednakże polecenie ówczesnych zwierzchnich władz niemieckich należało wówczas traktować jako rozkaz, od którego nie było odwołania.

Bruno Armgardtowi ta część Prus Wschodnich nie była zupełnie nieznana: przyszły burmistrz Szczytna urodził się i wychował w Ełku, więc każdy letni urlop spędzał w tej części południowych Mazur. Tak jak dziś, również i wówczas, ze względu na charakter i wielkość miasta, nie można było porównywać Ełku do Szczytna. Myśl o tym, że do ukochanego Lycka (Ełku) i rodziny będzie miał zaledwie dwie godziny jazdy z okładem, rekompensowała mu w jakiś sposób zmianę stanowiska w Królewcu.

Bruno Armgardta ciągle nurtowało pytanie, czy podoła swoim obowiązkom. Czy zdobędzie zaufanie szczycieńskich mieszczan, których w większości jego poprzednik znał od dzieciństwa. W mieście już w połowie sierpnia 1933 roku wśród mieszkańców krążyła plotka o następcy ich powszechnie szanowanego burmistrza Meya. Bez większego rozgłosu, w ostatnim tygodniu września 1933 roku do Szczytna przybył Bruno Armgardt. Swoje kroki skierował najpierw do starosty szczycieńskiego Wiktora von Posera. Starostwo szczycieńskiego powiatu miało wówczas swą siedzibę w obecnym budynku Urzędu Skarbowego przy dzisiejszej ulicy Warszawskiej. Po krótkiej i roboczej rozmowie przedstawiciele starostwa wraz z Armgardtem wyjechali specjalnie przygotowanym do tego celu autem w kierunku ratusza.

Ówczesny szczycieński ratusz był pochodzącym z początku XIX wieku parterowym budynkiem, usytuowanym mniej więcej w zachodniej części dzisiejszego placu Juranda. Przed ratuszem oczekiwała na gości dość spora grupa przedstawicieli szczycieńskiego magistratu oraz zwykłych, ciekawskich obywateli miasta.

(cdn.)

Robert Arbatowski

2005.11.23