W minionym tygodniu strażacy niemal każdego dnia byli wzywani do pożarów sadzy w przewodach kominowych.

Przykre skutki unikania kominiarza
W ubiegłym tygodniu pożary sadzy były najczęstszą przyczyną interwencji strażaków

Pierwsza z takich interwencji miała miejsce w środę 30 października w stolarni przy ul. Wielbarskiej w Szczytnie. Ze względu na duże zadymienie ratownicy musieli pracować w aparatach ochrony dróg oddechowych. Do akcji zadysponowano także podnośnik. Pożar został ugaszony. Strażacy, przy użyciu kuli kominiarskiej i prętów zbrojeniowych, usunęli zalegającą w kominie sadzę. Pożar spowodował pęknięcie komina na poddaszu, gdzie poprzez powstałe szczeliny przedostawał się dym. Na miejsce przybyła policja, która pouczyła właściciela, aby dbał o należyty stan przewodów kominowych. Dzień później sadze paliły się w kominie jednego z domów w Burdągu. Tu na szczęście obyło się bez większych strat. Podobnie pożar sadz zakończył się w piątek 1 listopada w budynku jednorodzinnym w Olszynach.

Najwięcej wezwań do tego typu zdarzeń strażacy odnotowali w sobotę 2 listopada. Tego dnia interweniowali na ul. Mazurskiej w Jedwabnie, na ul. Pola i Gizewiusza w Szczytnie oraz w Piecach. W tej ostatniej miejscowości doszło do pożaru w domku letniskowym. Rozwijał się pod boazerią przy kominie. Zauważono go dopiero, gdy zaczął się stamtąd wydobywać dym. W budynku przebywały cztery osoby, w tym dwoje dzieci, ale żadnej z nich nic się nie stało. Spaleniu uległa część konstrukcji drewnianej stropu, stopiona została również instalacja elektryczna.