Siedzą za stołem prezydialnym i przeglądają papierki, nie mają wiele do roboty – tak cztery lata temu radny Robert Siudak uzasadniał swój wniosek o obniżkę diet wiceprzewodniczącym rady. Dziś, kiedy sam nim został, ma już inny punkt widzenia na tę sprawę. To nie pierwsza tak radykalna zmiana poglądów radnego.

Radny jak chorągiewka
Jeszcze nie tak dawno temu radni Robert Siudak (z lewej) i Paweł Malec byli za obniżką diet dla wiceprzewodniczących rady. Teraz, kiedy sami objęli te funkcje, są już innego zdania

Podczas przedświątecznej sesji Rady Miejskiej radny Paweł Krassowski złożył wniosek, by diety wiceprzewodniczących rady zrównać do poziomu tych, które otrzymują radni niepełniący żadnych funkcji. Jego propozycja została odrzucona. Nie byłoby w tym pewnie nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że cztery lata temu, niemal identyczny wniosek, w imieniu klubu radnych „Razem dla Mieszkańców”, złożył Robert Siudak. - Siedzą za stołem prezydialnym i przeglądają papierki, nie mają wiele do roboty – mówił wtedy o pracy wiceprzewodniczących.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.