... w Szczytnie odwiedziłam po raz pierwszy w 1978 r., tuż przed osiemnastymi urodzinami, by złożyć wniosek o dowód osobisty. Wybrałyśmy się tam z koleżankami i gdy dopełniłyśmy formalności otrzymałyśmy informację, że po odbiór dowodów mamy się zgłosić 1 lipca o godzinie jedenastej.

Ratusz...
Pierwsza wizyta autorki (czwarta z prawej) w sali konferencyjnej ratusza odbyła się na zaproszenie burmistrz Danuty Górskiej z okazji Dnia Kobiet w 2017 r.

Był to dla mnie pamiętny i bardzo uroczysty dzień. Gdy po raz drugi weszłam do Urzędu Miejskiego i zgłosiłam do wskazanego pokoju, czekała tam na mnie wielka niespodzianka - otrzymałam dowód i piękną różę. Wspólnie z gronem innych, obecnych na uroczystości młodych ludzi dostąpiłam zaszczytu pięknego mianowania na dorosłą obywatelkę Szczytna. Duma mnie rozpierała, a piękna róża i urzędowy dokument były dopełnieniem zrozumiałego uniesienia. Trwały wakacje i na urodzinowe spotkanie zaprosiłam kolegów. Było dużo prezentów, ale jeden okazał się ważny i szczególny – okładka na dowód, by się nie zniszczył, by długo posłużył. Gdy przywołuję wspomnienia, to pachną latem, słońcem i poczuciem wolności.

Trzecia moja wizyta w ratuszu dotyczyła zatrudnienia. Otrzymałam z działu kadr w Spółdzielni „Społem” maleńką karteczkę i zostałam wysłana do Wydziału Handlu i Zatrudnienia po skierowanie. Tuż przed wizytą w ratuszu usłyszałam od starszej koleżanki, z którą miałam współpracować taką przestrogę, żeby nikomu nie pokazywać dokumentów, bo mi tam je wyrwą i wówczas będą musieli zatrudnić kogoś innego. Wprawdzie nic z tego nie rozumiałam, ale kartkę starannie złożyłam i razem z dowodem osobistym schowałam do tylnej kieszeni jeansów. Zadowolona pomaszerowałam do ratusza. Tam przed drzwiami wspomnianego wydziału stało bardzo dużo ludzi. Jakaś kobieta podchodziła do kolejkowiczów i nachalnie dopytywała o dokumenty. Pytała też czy mają skierowania do biura czy na produkcję. Ludzie odwracali się od niej i ją ignorowali. Nagle stanęła obok mnie, ale gdy rozłożyłam ręce i pokazałam, że nic nie mam, odeszła. Wówczas ludzie odetchnęli z ulgą i głośno komentowali, że trzeba uważać na takie nachalne typy. Gdy weszłam do środka pokazałam posiadane dokumenty i pan Henryk Kołakowski, kierownik wydziału, wypisał mi skierowanie do pracy, które przezornie schowałam w bezpieczne miejsce. Kolejny raz Urząd Miejski odwiedziłam na okoliczność zawarcia małżeństwa i jak większość ówczesnych par mamy pamiątkową fotkę pod sławetną palmą.

Ratusz stanowi piękną wizytówkę Szczytna

Mogłabym dalej przytaczać różne okoliczności związane z moją bytnością w ratuszu i te jako petent, i te jako gość z zasiadaniem na kanapie z byłą burmistrz Danutą Górską czy też z obecnym burmistrzem Krzysztofem Mańkowskim. Jedno jest pewne – ten budynek zawsze był dla mnie przyjazny i pełen miłych wspomnień. Dlatego też moi znajomi ze zdziwieniem przyjęli informację, że na sali konferencyjnej byłam tylko raz. Wprawdzie obrady Rady Miejskiej często relacjonowane przez telewizję kablową oglądałam, ale nigdy na żywo wnętrza nie widziałam. Teraz muszę wyznać, że dopiero w 2017 r., a dokładnie 8 marca po raz pierwszy znalazłam się w sali konferencyjnej. Zasiadłam za suto zastawionymi stołami i mogłam podziwiać unikatowy wystrój i zdobienia tej sali. Otóż ówcześni włodarze postanowili święto kobiet upamiętnić miłym spotkaniem i jako „Kręciołki” zasiliłyśmy kobiece grono. Każda z pań od wiceburmistrza Krzysztofa Kaczmarczyka otrzymała piękną różę ozdobioną serduszkiem – odblaskowym gadżetem. Pani Burmistrz Danuta Górska wszystkie nas serdecznie witała i nie stroniła od pozowania do wspólnych fotek. Była to piękna uroczystość, a podczas degustacji słodkości i owoców słuchaliśmy skocznych utworów w wykonaniu zespołu „Port”. Do domów wracałyśmy, z lubością przytulając do serca piękne kwiaty, a wiele z nas natychmiast odblaskową przywieszkę przytwierdziło do swoich torebek.

Ratusz stanowi piękną wizytówkę Szczytna, gdy podziwiam go z okien mojego biura, to zawsze mój wzrok ciepłem budowlę otula.

Grażyna Saj-Klocek