Czym zasłużyła się dla Szczytna rodzina Andersów.

Ostatnio powstało w Szczytnie sporo zamieszania wokół wielce zasłużonej dla miasta rodziny Andersów. W najbliższych wydaniach "Kurka" przybliżymy postacie najbardziej nas interesujące: Richarda i Heinza Andersów.

Ostatnio powstało w Szczytnie sporo zamieszania wokół wielce zasłużonej dla miasta rodziny Andersów. W najbliższych wydaniach "Kurka" przybliżymy postacie najbardziej nas interesujące: Richarda i Heinza Andersów.

Ród fabrykantów (I)

Na początku maja br. przyjechali do Szczytna z różnych zakątków świata członkowie rodziny Andersów. Ich przyjazd związany był z udziałem w odsłonięciu tablicy pamiątkowej poświęconej dziadkowi - Richardowi. Inicjatorem upamiętnienia założyciela parku przylegającego do SP nr 3 było szczycieńskie Stowarzyszenie Kulturalne Niemców "Heimat". Jakież zdziwienie zapanowało wśród zaproszonych gości, gdy na miejscu w Szczytnie dowiedzieli się, iż pomimo przebytych tysięcy kilometrów (Niemcy i Izrael oraz Kanada) z zapowiadanej od kilku tygodni uroczystości nic nie wyjdzie. Dlaczego tak się stało? Najprawdopodobniej na skutek złej organizacji całego przedsięwzięcia. Kto w tym przypadku zawinił? Trudno na razie określić.

Nie sposób jednak nie odnieść się do dyletanctwa i głębokiej niewiedzy części naszych miejskich radnych. Podczas rozmowy z jednym z nich usłyszałem: "...no jak to? Niemcy mają tu przyjść z powrotem? Najpierw tablica, a później może jeszcze coś więcej?" Komentarz do przytoczonego zdania pozostawiam Czytelnikom "Kurka". W takiej sytuacji wstydzę się być szczytnianinem i zapewne takie same odczucie towarzyszy sporej części mieszkańców Szczytna. Dlatego pozwoliłem sobie jeszcze raz na łamach "Kurka" napisać o rodzie Andersów.

DWUNASTE DZIECKO PASTORA

Nestor rodu i twórca majątku Richard Anders urodził się 22 marca 1856 roku w Rhein (tak wówczas nazywał się Ryn) jako 12 i najmłodsze dziecko miejscowego pastora ewangelickiego. W domu Andersów szczególną uwagę przywiązywano do wychowywania dzieci w duchu uczciwości, dyscypliny i szacunku do drugiego człowieka.

Starsze rodzeństwo Richarda niejednokrotnie imało się różnych prac, aby w ten sposób odciążyć już i tak zapracowanych rodziców, którzy wychowanie i wykształcenie dzieci przedkładali nad wszystko.

Minęło kilka lat. Mały Richard podrósł i najpierw ukończył szkołę elementarną, a następnie gimnazjum. Przez cały czas pilnie przygotowywał się do kontynuowania nauki. Ówczesnym marzeniem każdego młodzieńca w jego wieku była możliwość podjęcia studiów na Uniwersytecie Królewieckim. Jednakże ojciec Richarda nie mógł pozwolić sobie na luksus kształcenia kilku synów jednocześnie. Najmłodsza latorośl musiała jeszcze poczekać.

Ryński pastor już dość wcześnie zauważył, że Richard przejawia duże zainteresowanie naukami ścisłymi i przyrodniczymi. Postarał się to wykorzystać i wysłał piętnastoletniego wówczas syna na praktyki do miejscowych kupców. Najpierw były to tzw. sklepy kolonialne handlujące różnej maści towarami, pochodzącymi z zagranicy. Młody Anders niezbyt mile wspomina ten okres: "...było naprawdę ciężko. Wstawaliśmy o 6 rano i kończyliśmy pracę w późnych godzinach wieczornych. Po jej zakończeniu zawsze sprzątaliśmy nie tylko sklep, ale i pomieszczenia magazynowe. Często kładliśmy się spać po północy". Na terminie u kupca (tak wówczas zwano praktykę) zdobywało się nie tylko wiedzę w zakresie prowadzenia interesu, księgowania i handlu, ale i pieniądze, które Richard skrzętnie odkładał. Po dwóch latach przeniósł się do Królewca i tam również terminował u jednego z kupców, który handlował rybami.

PIERWSZA FIRMA

W czasie swego pobytu w Królewcu podjął naukę, poznał elementarne zasady ówczesnego handlu oraz zdobył dodatkowo doświadczenie w zakresie obróbki drewna w jednej z największych firm branży drzewnej: C. Gebauhr In Königsberg. Wraz z ukończeniem nauki latem 1882 roku powrócił w rodzinne strony. Postanowił kilka tygodni odpocząć, a następnie rozpocząć pracę. W jego głowie od dawna istniał pomysł założenia własnej firmy. Pozwalały mu na to odłożone pieniądze, pomoc rodziny i niewątpliwie szereg kontaktów, jakie zdobył podczas swego pobytu w Królewcu. Na królewieckiej uczelni miał wielu znajomych i przyjaciół. Byli wśród nich także mieszkańcy z południowej części ówczesnych Prus Wschodnich. Wiedział również, że w tej części państwa istnieje duży potencjał niewykorzystanych zasobów leśnych, wśród których prym wiodła niewątpliwie Puszcza Piska.

(cdn.)

Robert Arbatowski

2005.09.28