Rysiek od dziecka obdarzony był ponadprzeciętną wrażliwością muzyczną i dysponował predyspozycjami do gry na gitarze. Talent miał w genach, podobnie jak dwóch jego braci z rodziny Klenczonów - rodzony Jerzy i stryjeczny Krzysztof.
W czasie pobytu w Cieszynie poznał swoją żonę Ingę, którą przywiózł do Szczytna i tu z nią zamieszkał. Znałem ją od początku przyjazdu do Szczytna do jej śmierci w 2019 r. Była ładną, sympatyczną i miłą kobietą. Przyjaźniła się z moją ciotką Haliną Biedrzycką, była sąsiadką i częstym oraz mile widzianym gościem mojej matki. Mieszkały po sąsiedzku. Inga Klenczon do śmierci mieszkała w budynku na ul. Barcza 3A, którym administrowałem jako dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.
Rysiek najdłużej w Szczytnie pracował w Zakładzie Energetycznym na ul. Polnej. Ale nie zagrzał na stałe miejsca, bo gdy trafiała mu się okazja grania na wyjeździe, natychmiast zwalniał się z pracy i ruszał w trasę – zresztą robiła tak większość ówczesnych nieprofesjonalnych muzyków.
Gdy brat stryjeczny Krzysztof szykował „pod siebie” nowy zespół wokalno- instrumentalny pod nazwą „Trzy Korony”, Rysiek 21 marca 1970 roku opuścił rodzinne Szczytno i wyjechał w Polskę.