Sąd Pracy w Olsztynie uznał, że prezes TBS „Jurand” w Szczytnie Agnieszka Cąkała nie miała żadnych podstaw do dyscyplinarnego zwolnienia działacza związkowego Sebastiana Szałkowskiego. Nie czekając na uprawomocnienie wyroku, nakazał też natychmiastowe przywrócenie mężczyzny na dotychczasowe stanowisko. Cała sprawa może TBS słono kosztować, bo wiele wskazuje na to, że spółka będzie musiała mu wypłacić wynagrodzenie za osiem miesięcy pozostawania bez zatrudnienia.
NIEWYGODNY ZWIĄZKOWIEC
Historię Sebastiana Szałkowskiego, zatrudnionego w TBS „Jurand” na stanowisku murarza – konserwatora, opisywaliśmy na początku lutego. W styczniu mężczyzna został dyscyplinarnie zwolniony przez prezes tej samorządowej spółki, Agnieszkę Cąkałę. Pretekstem do tego stało się rzekome niezgodne z przeznaczeniem wykorzystanie przez pracownika płatnego urlopu. Miał go poświęcić na poszukiwanie nowej pracy. W międzyczasie jednak otrzymał powołanie do wojsk obrony terytorialnej, które bez zwłoki odebrał. To wkrótce stało się powodem jego kłopotów. Jednak zdaniem pracownika TBS zaczęły się one już dużo wcześniej, kiedy tylko zapisał się do związku zawodowego NSZZ „Solidarność”. Od tego czasu władze spółki próbowały go zwolnić, tłumacząc to likwidacją jego stanowiska pracy.
SĄD NIE MIAŁ WĄTPLIWOŚCI
Pan Sebastian, nie zgadzając się z dyscyplinarką, wystąpił przeciwko TBS na drogę sądową. W miniony czwartek 8 września Sąd Pracy w Olsztynie wydał korzystny dla niego wyrok.