...młodzieżowe i koszulki „kręciołowe”. Trudno uwierzyć, ale w tym roku świętujemy 21. rocznicę powstania Grupy Rowerowej „Kręcioły”. Pierwsza rowerowa wyprawa miała miejsce 9 lipca 2000 r. Organizowało ją Szkolne Schronisko Młodzieżowe „Pod Kasztanem”, a za całokształt odpowiadał ówczesny jego kierownik Artur Trochimowicz.

Schronisko...
„Kręcioły” gościły w schronisku przy ulicy Pasymskiej w Szczytnie wielokrotnie, zarówno we wnętrzu jak i pod rozłożystym kasztanem

Pojechaliśmy leśnymi drogami do Nart. Tam odpoczywaliśmy w schronisku i na jego rozległym terenie przylegającym do jeziora. Było fantastycznie, a schludne wnętrze bazy wypoczynkowej zachwycało. Rower zawsze był moim żywiołem, ale tamtego pamiętnego dnia nie tylko ja, ale większość uczestników pobiło rekord odległości. Przekonaliśmy się, że w grupie wesoło, bezpiecznie i miło. Nic więc dziwnego, że chętnie stawialiśmy się w kolejne niedziele na placu Juranda, by brać udział w zorganizowanych przez Powiatowe Centrum Sportu i Rekreacji wycieczkach. A było ich sporo, bowiem okazało się, że rower to pojazd, którym się bezpiecznie podróżuje i na dodatek nie tankuje.

Gdy wspominam tamte czasy, gdy patrzę na zdjęcia i widzę siebie ustrojoną w płócienne spodenki ozdobione gwiazdkami i śmieszną, ktoś by rzekł obciachową, bluzeczkę, to krzywię się w uśmiechu. Za każdym razem przypominam też sobie, jak mama mojej koleżanki mawiała do niej, że gdy nie będzie się uczyła, to zostanie robotnicą i do roszarni będzie na rowerze jeździła. Faktycznie, sama pamiętam jak pracownice w chustkach na głowach pomykały do „Lenpolu”. Więc by zobrazować mój ówczesny wygląd na wielu fotkach przypominam nie turystkę, a właśnie taką panią pędzącą do zakładu lniarskiego, gdyż mam na sobie wyroby z lnu. Jednak nikt nie zabierze mi radości i frajdy jaką miałam jadąc na spotkanie z przygodą rowerem.

Z lewej – wnętrze schroniska w Nartach, z prawej – schronisko na ul. Pasymskiej w Szczytnie

Przygód w nasze koła wkręciło się wiele, ale nagle piękna pogoda się skończyła i rowery trzeba było odstawić. Wówczas Artur Trochimowicz zaprosił nas do Szkolnego Schroniska Młodzieżowego „Pod Kasztanem” znajdującego się w Szczytnie przy ulicy Pasymskiej 7. Jako mieszkanka Szczytna przez wiele lat mijałam wspomniany budynek, ale nigdy w nim nie byłam. Po raz pierwszy przekroczyłam próg intrygującej budowli dokładnie 30 listopada 2000 r. Zadziwił mnie panujący wewnątrz ład i porządek, zachwyciła postawa Artura Trochimowicza, który pełniąc obowiązki gospodarza wszystko pięknie zorganizował. Najpierw były obrady i wybór nazwy, która wówczas brzmiała Drużyna Klemensa „Kręcioły”, a potem na stole pojawiły się napoje, ponieważ zgodnie z tradycją wybór trzeba było przypieczętować. Podczas pamiętnego spotkania Artur Trochimowicz wpadł na pomysł, że kolejny sezon rowerowy rozpoczniemy w koszulkach, na których będziemy reklamować schronisko i promować drużynę Klemensa. Ustaliliśmy też, że panowie będą paradować w czerwieni, panie zaś w błękicie.

Pamiątkowa widokówka reklamująca szczycieńskie schronisko

Schronisko Młodzieżowe wraz z gościnnym Arturem wielokrotnie służyło „Kręciołom” jako fantastyczne lokum wielu spotkań. To tam rozdano nam koszulki, to tam podejmowaliśmy Akademicki Klub Turystyki Kolarskiej Tornado z Olsztyna, tam też mieliśmy niezapomniane spotkanie z panem Mieczysławem Parczyńskim z Gdańska, pasjonatem dwóch kółek, który na swoim koncie już jako emeryt miał wiele wyczynów w tym wykreślenie na mapie Polski imienia „Jadzia”, czym wówczas zaimponował innym cyklistom, bowiem w taki sposób złożył hołd wspaniałej żonie. „Kręcioły” gościły w schronisku przy ulicy Pasymskiej w Szczytnie wielokrotnie, zarówno we wnętrzu jak i pod rozłożystym kasztanem. Oczywiście bawełnianą koszulkę promującą schronisko posiadam do dziś i tak jak swego czasu pisałam na widok napisu „tanie noclegi” jako kręciołki byłyśmy zagadywane i pytane „no to po ile te noclegi” więc ze śmiechem odpowiadałyśmy „nie stać cię kochany, ale na rowery chętnie zabieramy”.

W 21. rocznicę wspólnego kręcenia życzę moim „Kręciołom” dużo zdrowia i wytrwałości. Składam też podziękowania Arturowi za schronisko i za to, że mu z nami zawsze blisko. Niech miłe wspomnienia kreślą szlaki rowerowe i przygody kręciołowe.

Grażyna Saj-Klocek