Strażacy ze szczycieńskiej komendy powiatowej nie pamiętają już, kiedy ostatnio miejski samorząd wsparł ich finansowo przy zakupie profesjonalnego sprzętu ratującego ludzkie życie. Ich gorycz jest tym większa, że z roku na rok na terenie miasta rośnie liczba zdarzeń, w których biorą udział. Postawę władz miejskich krytykuje nowy szef szczycieńskich strażaków, mł. bryg. Mariusz Gęsicki

.

Straż bez dotacji

MIASTO SKĄPI NA SAMOCHÓD

Mariusz Gęsicki z pewnością nie będzie należał do ulubieńców lokalnych polityków. Najpierw wyszedł zwycięsko z potyczki ze starostą Kijewskim, który przez kilka miesięcy sprzeciwiał się jego nominacji na stanowisko komendanta powiatowej straży, teraz nowy szef szczycieńskich strażaków wytyka miastu brak wsparcia przy doposażaniu miejscowej jednostki w profesjonalny sprzęt ratujący życie i zdrowie mieszkańców. Komenda powiatowa czyni obecnie starania o zakup nowego samochodu do ratownictwa drogowego wyposażonego w moduł gaśniczy. Ten, którym obecnie dysponuje ma już 12 lat i służy jedynie do niesienia pomocy poszkodowanym w wypadkach, a nie do gaszenia pożarów. Każdy wyjazd tego samochodu wiąże się więc z koniecznością wysłania na miejsce zdarzenia dodatkowego pojazdu posiadającego środek gaśniczy. Nowy pojazd, który planuje zakupić komenda, kosztuje 350 tys. złotych. Część środków na ten cel jest już zabezpieczona. Samochód ma trafić do straży jesienią. Stary będzie służył ochotnikom z Wielbarka.

- Pomoc finansową zadeklarowało już starostwo oraz gmina Szczytno. Nie zrobiło tego jedynie miasto - ubolewa komendant Gęsicki.

BRAK GESTU

Na ostatniej sesji Rady Miejskiej szef szczycieńskich strażaków przedstawił radnym dane obrazujące kwoty, które od 1998 roku poszczególne samorządy gminne przeznaczały na działalność OSP. Na ich tle wkład Szczytna w bezpieczeństwo mieszkańców prezentuje się nader mizernie. W minionym roku miasto przeznaczyło na potrzeby strażaków ochotników zaledwie 10 tys. złotych, podczas gdy np. gmina Jedwabno przeszło 383 tysiące. Co prawda szczycieńska OSP funkcjonuje dopiero od dwóch lat, a w jej skład wchodzą przeważnie strażacy zawodowi, ale to, zdaniem komendanta, nie tłumaczy braku zaangażowania miejskich włodarzy w działalność zarówno tej jednostki, jak i komendy.

- To, że w mieście jest zlokalizowana siedziba Państwowej Straży Pożarnej, nie zwalnia samorządu z obowiązku podejmowania działań na rzecz bezpieczeństwa mieszkańców - mówi Gęsicki.

Jego rozgoryczenie jest tym większe, że jego koledzy z innych komend w województwie mogą się pochwalić nowym sprzętem zakupionym dzięki wsparciu samorządów. Tymczasem szczycieńscy strażacy po raz ostatni cieszyli się takim prezentem w... 1993 roku. Wtedy miasto wraz z gminami z terenu powiatu kupiło sprzęt do ratownictwa drogowego. Mariusz Gęsicki zwraca też uwagę na to, że stale wzrasta liczba zdarzeń w samym Szczytnie. W skali każdego roku to ok. 35% wszystkich interwencji, w których uczestniczą szczycieńscy strażacy.

- Robiąc tak wiele na rzecz miasta, oczekujemy gestu uszanowania naszej pracy - mówi Mariusz Gęsicki.

Środki pozabudżetowe, które udaje mu się pozyskiwać ułatwiają starania o pieniądze u jego przełożonych z komendy wojewódzkiej oraz komendy głównej.

- Nawet 10 czy 20 tysięcy to już coś. Dzięki nim widać dobrą wolę samorządu. Nie mając tych środków, nie mogę zrobić nic - mówi komendant.

OGROM POTRZEB

Pieniądze, które strażacy dostają z budżetu, z trudem wystarczają na utrzymanie komendy. Tymczasem sprzęt potrzebny do jej funkcjonowania kosztuje niemało, a do tego szybko się zużywa.

- Jako służba ratownicza musimy w niego stale inwestować, nie możemy stać w miejscu.

Obecnie szczycieńska jednostka dysponuje dwoma samochodami gaśniczymi. O ile pierwszy ma zaledwie sześć lat, o tyle drugi już dwadzieścia. Normy eksploatacyjne dla takich pojazdów to dwanaście lat. Specjalistyczny podnośnik, wykorzystywany niedawno do akcji burzenia ściany kina "Jurand" liczy dwadzieścia dwa lata.

- Wszystkie nasze samochody są sprawne, ale utrzymanie ich w należytym stanie kosztuje i wymaga ogromnego wysiłku strażaków - mówi komendant.

NIEMORALNE PAŃSTWO

Zdaniem burmistrza Pawła Bielinowicza, miasto nie ma obowiązku dotowania instytucji państwowej, jaką jest straż pożarna. Przypomina też, że od lat strażakom umarzany jest podatek od nieruchomości za teren, na którym mają swoją siedzibę.

- To są niemałe kwoty, które można traktować jako dotację i przeznaczyć np. na zakup sprzętu - mówi.

Bielinowicz nie kryje jednak, że irytuje go postawa państwa wobec podległych instytucji. Według niego to ono powinno zabezpieczać w budżecie wystarczające środki na ich utrzymanie, a nie przerzucać ten obowiązek na samorządy.

- To niemoralne, żeby policja czy straż były tak ubogo wyposażone, że muszą żebrać o pieniądze po wójtach czy burmistrzach. Tak się nie godzi - uważa Bielinowicz. - Skoro państwo wzięło na siebie ustawowy obowiązek utrzymywania tych instytucji, to winno się z niego należycie wywiązywać - dodaje.

Mariusz Gęsicki zgadza się z argumentami burmistrza, ale nie zamierza rezygnować ze starań o pozyskiwanie pozabudżetowych środków na doposażanie jednostki.

- Moim obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom i stałe podnoszenie jego poziomu - odpowiada komendant.

Ewa Kułakowska

2006.07.12