Tego jeszcze w historii Szczytna nie było. Wśród miast powiatowych znajdujemy się na 1. miejscu w kraju. Czy to powód do dumy? Raczej nie. Klasyfikacja dotyczy bowiem deficytu w wydatkach bieżących za 2003 rok, w przeliczeniu na 1 mieszkańca.

Super dziura budżetowa

Jednym z najlepszych mierników kondycji finansowej samorządu jest wielkość nadwyżki operacyjnej budżetu. Stanowi ją różnica między dochodami a wydatkami bieżącymi.

Na te pierwsze składają się głównie wpływy z podatków i opłat lokalnych, udział w podatku stanowiącym dochody państwa, subwencje i dotacje na zadania zlecone. Te drugie z kolei to wszelkie wydatki prócz inwestycyjnych.

Od lat Szczytno nie jest w stanie "dopiąć" swojego budżetu. Wydatki przewyższają dochody, co powoduje, że nieustannie mamy tzw. dziurę budżetową. Z podobnym problemem boryka się wiele samorządów. Niestety, Szczytno pod tym względem należy do czołówki krajowej.

W 2002 roku zajmowaliśmy 15. miejsce wśród miast powiatowych, jeśli chodzi o wysokość deficytu w budżecie bieżącym w przeliczeniu na 1. mieszkańca. Rok później Szczytno znalazło się już na czele listy. Kwota deficytu 4,3 mln zł oznaczała, że by go zrównoważyć, każdy z mieszkańców powinien dołożyć z własnej kieszeni 181,8 zł. Dla porównania, w drugim na liście Żyrardowie "składka" na podatnika byłaby o 20 zł mniejsza.

Skąd ten nagły skok i czemu lub komu mamy go zawdzięczać?

- Wszystko przez to, że dochody, które pozyskaliśmy z TBS-u z tytułu wynajmu lokali mieszkalnych i użytkowych nie zostały sklasyfikowane jako dochody bieżące. Z kolei wydatki, które ponieśliśmy na eksploatację TBS-owskich budynków weszły w skład wydatków bieżących i stąd nasz deficyt skoczył tak mocno do góry - tłumaczy skarbnik miasta Hanna Żylińska.

Gdyby nie to zamieszanie z TBS-em, spowodowane powołaniem do życia Zakładu Gospodarki Komunalnej, niedobór w przeliczeniu na jednego mieszkańca wyniósłby 46 zł, ale i tak wtedy bylibyśmy w krajowej czołówce, tyle że na 13. miejscu.

Co miało wpływ na zachwianie budżetem Szczytna?

- Wydatki związane z oświatą - odpowiada burmistrz Paweł Bielinowicz. - To skutek zaniechań, nieprzeprowadzenia w ubiegłej kadencji niezbędnych reform. Schowano głowę w piasek, czego skutkiem jest choćby i to, że w tym roku musieliśmy na oświatę zaciągnąć 2 mln kredyt.

Zaraz przy tym dodaje, że nie ma nic przeciwko kredytom, pod warunkiem jednak, że nie idą one na "konsumpcję", np. na nauczycielskie płace.

- Trzeba umieć żyć z kredytem, ale inwestycyjnym, nie powinno się natomiast żyć na kredyt, tak jak to do tej pory żyło nasze miasto - mówi Bielinowicz.

Inne zdanie ma w tej sprawie jego poprzednik Henryk Żuchowski.

- Trzeba inwestować w oświatę, żeby ludzie mieli rozum - odpowiada na kierowane pod jego adresem zarzuty. - Skoro nie możemy ludziom zapewnić pracy na terenie Szczytna, to przynajmniej dajmy im solidne wykształcenie, żeby mogli znaleźć ją gdzie indziej.

Żuchowski wytyka swemu następcy, że ten nie dba należycie o dochody gminy. Dowodem tego ma być zbytnia uległość wobec sąsiednich samorządów: gminy Szczytno i Starostwa Powiatowego, z którymi miasto podpisało niekorzystne umowy.

- Za moich rządów gmina płaciła ile trzeba za korzystanie z naszego cmentarza czy naukę dzieci w naszych szkołach, a starostwo za utrzymanie należących do niego dróg - mówi radny Żuchowski. - Teraz jest inaczej, bo burmistrz chce być dobrym wujkiem dla wójta i starosty.

Bielinowicz ripostuje, twierdząc, że wzajemne wyszarpywanie groszy z własnych budżetów niczemu dobremu nie służy, a racjonalizacja wydatków na oświatę nie ma nic wspólnego z poziomem nauczania.

* * *

Skarbnik miasta poinformowała nas, że tegoroczny deficyt w budżecie bieżącym, zakładany na początku roku w wysokości 1,8 mln. zł, ma ostatecznie zamienić się w 250 tys. nadwyżkę.

(olan)

CYTATY Z SESJI

Radny Sławomir Ignatowski, podczas listopadowej sesji Rady Miejskiej.

- Trzeba zmienić organizację naszych spotkań z wyborcami. Obecnie ograniczają się one do kłótni burmistrza z radnymi, którzy robią sobie happeningi. W moim okręgu skończyło się na tym, że wyborcy wstali i wyszli, bo nie chcieli dalej słuchać głupot.

(o)

2004.12.08