Oblodzone ulice i chodniki, opóźnienia autobusów, odwołane zajęcia w szkołach i kłopoty z dogrzaniem niektórych mieszkań - tak w skrócie przedstawia się sytuacja po pierwszym tej zimy uderzeniu dużych mrozów. Przedstawiciele służb miejskich, pomocy społecznej i drogowcy deklarują, że są w pełni przygotowani do mroźnej aury.

Szczytno skute lodem

KTO NIE MUSI, TEN NIE CHODZI

Fala mrozów dotarła do Polski w ostatni weekend. W nocy z niedzieli na poniedziałek temperatura w Szczytnie i okolicach spadła do minus 30 stopni. Poniedziałkowy ranek rozpoczął się dla wielu kierowców od kłopotów z uruchomieniem pojazdów. Po sobotnich opadach śniegu w nie najlepszym stanie znajdowały się szczycieńskie ulice. Mimo odśnieżania przy pomocy pługów, na asfalcie pozostała warstwa lodu. Niska temperatura sprawiła, że ten, kto nie musiał, starał się unikać spacerów. Z obrotu sprawy zadowoleni byli taksówkarze.

- Przy takiej pogodzie zawsze mam więcej klientów, nawet o połowę. Ludzie mieszkający na obrzeżach miasta chętniej korzystają z naszych usług - mówi Jerzy Koszal. Dodaje jednak, że przy mroźnej pogodzie jeździ mniej taksówek niż zwykle.

DROGI ŚLISKIE

Jeszcze trudniejsza sytuacja panowała poza miastem. Warstwa lodu utrzymywała się nawet na najczęściej uczęszczanych przez kierowców trasach. Pokonanie szos o statusie dróg powiatowych wymagało dużej ostrożności.

- Docierają do nas sygnały, że jest ślisko, ale wszystkie trasy są przejezdne. Problem polega na tym, że przy tak niskiej temperaturze nie możemy używać soli i korzystamy tylko z odśnieżania przy pomocy pługów - tłumaczy Klemens Dzierżanowski, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych.

Kłopoty z pokonywaniem niektórych tras mieli kierowcy autobusów PKS.

- Drogi nie wszędzie są należycie odśnieżone, gdzieniegdzie zawiewa na nie śnieg. Mamy też problemy techniczne. W autobusach zamarzają układy hamulcowe i paliwowe. W przypadku poważniejszych awarii wysyłamy natychmiast pojazdy zastępcze, jednak opóźnienia są niestety nieuniknione - mówi Mirosław Parda, kierownik dworca PKS w Szczytnie. Dodaje, że autobusy docierają wszędzie. Największe kłopoty mają, jego zdaniem, kierowcy pokonujący odcinek Julianowo - Sąpłaty - Rumy na terenie gminy Dźwierzuty.

PRZYMUSOWE FERIE

Z powodu niskiej temperatury odwołano zajęcia w niektórych placówkach oświatowych. W Szczytnie lekcje nie odbyły się w Gimnazjum nr 1. Na terenie gminy szczycieńskiej w poniedziałek zawieszono zajęcia w szkołach w Wawrochach, Lipowcu, Szymanach i Rudce. W gminie Wielbark wszystkie szkoły były nieczynne.

- Powodem jest tylko i wyłącznie temperatura panująca na zewnątrz. Z dowożeniem uczniów problemu nie ma - zapewnia Bogdan Rosiński, inspektor ds. oświaty gminy Wielbark. Z kolei z gminie Świętajno zamknięto tylko jedną szkołę, w Jerutach.

W poniedziałek dyrektorzy wielu placówek nosili się jeszcze z zamiarem odwołania lekcji. Te, w których zajęcia odbywały się normalnie, świeciły pustkami.

- Przeszedłem się dziś po klasach i faktycznie, jest mało dzieci, nie tylko tych dojeżdżających, ale również z samego Szczytna. Warunki do nauki są dobre, w salach lekcyjnych jest ciepło - zapewnia Jan Gładkowski, wicedyrektor Gimnazjum nr 2.

Na lekcje nie dotarło również wielu uczniów Zespołu Szkół nr 1.

- Do naszej szkoły uczęszcza spora grupa młodzieży spoza terenu miasta. Frekwencja wynosi około 50 procent - usłyszeliśmy od wicedyrektor Doroty Sadowskiej.

MIASTO POD KONTROLĄ

Rekordowo niskie temperatury stawiają w szczególnie trudnym położeniu osoby bezdomne. Miejsca, gdzie zazwyczaj przebywają są regularnie patrolowane zarówno przez Straż Miejską, jak i policję.

- Całkowicie panujemy nad sytuacją. Przygotowania do zimy rozpoczynamy już w sierpniu. Mamy wykaz "naszych" bezdomnych, wiemy gdzie przebywają. W zeszły piątek objechaliśmy wszystkie osoby, co do których zachodziła obawa, że mogą nie przetrwać srogich mrozów - mówi Mariola Głąbowska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Zapewnia, że żaden bezdomny na terenie miasta nie jest pozbawiony opieki i jeśli tylko wyrazi zgodę, zostanie umieszczony w noclegowni. Wprawdzie Szczytno takim miejscem nie dysponuje, ale będący w potrzebie są odstawiani do placówek w innych miastach. Z tej formy pomocy skorzystało dotychczas dziewięć osób.

- Pomagamy nie tylko bezdomnym, ale także ludziom mającym trudności ze zgromadzeniem opału. Staramy się, aby osoby bardzo biedne lub niezaradne nie marzły w swoich mieszkaniach - mówi Głąbowska.

W DREWNIANYM DOMKU

Niestety, poza miastem sytuacja wygląda gorzej. Świadczy o tym chociażby przypadek Jerzego Uśnika, mieszkańca Jerutek. Pan Jerzy mieszka sam w drewnianym domku. Opału nie ma. Z pomocą przychodzą mu sąsiedzi, dostarczając suche drewno i pożywienie.

- Gdyby nie my, pewnie już zamarzłby tam na śmierć - mówi jedna z sąsiadek.

Tymczasem według pracowników Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Świętajnie Uśnik nie kwalifikuje się do umieszczenia w schronisku dla bezdomnych.

- Ten pan ma gdzie mieszkać, poza tym pobiera rentę i w związku z tym powinien dać sobie radę - usłyszeliśmy od jednej z pracownic.

W ciężkim położeniu znalazła się także Zofia Nasiadka, mieszkająca w budynku przy ulicy 1 Maja w Szczytnie. Mrozu nie wytrzymała instalacja cieplna w jej mieszkaniu: zamarznięta woda rozsadziła rury i grzejniki centralnego ogrzewania. Kobieta twierdzi, że nie może się doprosić interwencji administratora budynku.

- Nie mam ani ogrzewania, ani wody. Grzeję się piecykiem elektrycznym, ale długo tak nie wytrzymam - lamentuje pani Zofia.

Zdaniem synoptyków mrozy mają nieco zelżeć w drugiej połowie tygodnia.

Wojciech Kułakowski

2006.01.25