Kilka urzędów gmin powiatu szczycieńskiego otrzymało pisemne informacje o utworzeniu na ich terenie Łyńsko – Zawkrzańskiego Parku Narodowego. Za inicjatywą stoi bliżej nieokreślony społeczny komitet, grożący sankcjami karnymi za prowadzenie działalności gospodarczej na obszarze chronionym. Włodarze, którzy otrzymali nieoczekiwane powiadomienia podejrzewają, że kryje się za tym głupi żart lub oszustwo. - Może to taki test, jak zareagują samorządy? - zastanawia się burmistrz Wielbarka. Z kolei wójt gminy Jedwabno dopatruje się w całej sprawie … wpływu pandemii.
CZY BĘDZIE TU PUSZCZA?
Czy na terenie powiatu szczycieńskiego powstał nowy park narodowy? Z pism, które na początku tego miesiąca trafiły do kilku urzędów gmin w powiecie wynika, że tak. Samorządy zostały poinformowane, że z dniem 1 marca, decyzją Społecznego Komitetu, ustanowiono Łyńsko – Zawkrzański Specjalny Park Narodowy. Swoim zasięgiem miałby on obejmować aż osiem powiatów w województwach warmińsko – mazurskim oraz mazowieckim, w tym gminy: Szczytno (częściowo), Pasym, Wielbark, Jedwabno, Dźwierzuty (częściowo). Autor lub autorzy pisma informują o zarządzeniu natychmiastowego wstrzymania działań degradacyjnych, stopniowego ograniczania wpływów infrastruktury gospodarczej i docelowo stworzenia w ciągu kilkudziesięciu – kilkuset lat stanu puszczy pierwotnej oraz kultury rolnej nie oddziałującej negatywnie na lasy, wody, gleby oraz powietrze. Aby osiągnąć ten cel, na terenie parku obowiązywałby szereg zakazów, w tym m.in. prywatnej i państwowej wycinki i wywózki drzew, polowania i odławiania dzikich zwierząt, klatkowego i zamkniętego chowu zwierząt, pozyskiwania kopalin, składowania odpadów i zrzutu ścieków, budowy i eksploatacji elektrowni wiatrowych i zakładania farm fotowoltaicznych. Jeśli z końcem roku działalność ta nie zostanie wstrzymana, do akcji wkroczy Straż Ochrony Parku, która będzie ją udaremniać wszelkimi możliwymi sposobami, łącznie z rekwirowaniem i niszczeniem sprzętu oraz nieruchomości służących zabronionej działalności.
MOŻE NAS TESTUJĄ
Sprawa wygląda o tyle tajemniczo, że pod zawiadomieniem nikt się nie podpisał.