Starosta Matłach przyznaje, że radni podczas odwoływania skarbnika powiatu swoim zachowaniem dali zły przykład

To był błąd

- Sposób, w jaki odwołano ze stanowiska skarbnika powiatu Henryka Samborskiego wywołał falę komentarzy. Ludzie mają za złe radnym koalicji rządzącej to, że przed podjęciem decyzji nie dali wypowiedzieć się odwoływanemu urzędnikowi, który odpowiadał za finanse powiatu od początku jego istnienia, czyli od 12 lat. Nie ma pan, po tygodniu od tego wydarzenia, wyrzutów sumienia?

- Muszę uderzyć się w piersi i przyznać, że popełniliśmy błąd. Wyrwało się to nam spod kontroli, a nie powinno. Jako osoba, która była inicjatorem odwołania i jest najbardziej doświadczonym samorządowcem w gronie rady, powinienem podpowiedzieć pani przewodniczącej, żeby pozwoliła wypowiedzieć się skarbnikowi.

- Gdy w końcu został dopuszczony na mównicę, opuściliście salę. Czemu miała służyć ta demonstracja? Przecież to wy, jako powiatowa elita, dajecie przykład innym.

- Przyznaję, że to był zły przykład, który już nigdy więcej nie powinien mieć miejsca. Ja nigdy już takiego błędu nie popełnię i o to samo apeluję do wszystkich samorządowców. Usprawiedliwia nas tylko to, że sytuacja była stresująca. Wszyscy lubiliśmy pana Henryka, ale zaistniała potrzeba zmiany. On zaognił sytuację twierdząc, że procedura związana z jego odwołaniem narusza prawo. To nas wszystkich poruszyło.

- Dlaczego Henryk Samborski musiał odejść? Przecież jeszcze w grudniu ub.r. przyznał mu pan 2 tys. zł nagrody.

- Nie podważam kompetencji zawodowych pana Samborskiego. Bo są one bardzo wysokie. Tu chodzi tylko o czynnik pracy w grupie, bo tak naprawdę tego zabrakło. Apelowałem już wcześniej do niego, aby traktował dyrektorów podległych jednostek jako partnerów, a nie osoby, które można sztorcować.

- Odwołany skarbnik twierdził podczas sesji, że w rozmowie z nim wymienił pan nazwisko dyrektora ZDP Bogdana Nowaka, który miał się żalić na złą współpracę ze skarbnikiem. W kolejnej rozmowie, o czym już nie wspomnieliśmy, miał pan się z tego wycofać.

- Nikt z szefów podległych jednostek nie skarżył mi się na skarbnika. Sam jednak widziałem, że relacje między nimi pozostawiają wiele do życzenia. Ich rozmowy nie były przyjazne. Pan Henryk się gubił.

- A może za dużo wiedział? Szczególnie na temat Zarządu Dróg Powiatowych, który obwinia za niewyegzekwowanie od projektantów kosztów źle wykonanych kosztorysów inwestorskich. Skutkiem tego z budżetu powiatu trzeba było, jak twierdzi, dodatkowo dołożyć do przebudowy ulic Konopnickiej i Leyka 550 tys. zł, a do przebudowy drogi Krzywonoga – Michałki 200 tys. zł. Podobnie miało być w przypadku budowy mostów na drodze Rozogi – Wielbark.

- Chodzi pewnie o dodatkowe roboty, których potrzeba realizacji pojawia się już po rozpoczęciu inwestycji.

- Nie. Skarbnik wyraźnie stwierdza, że projekty były źle wykonane i nie wyciągnięto konsekwencji finansowych wobec projektantów. Pieniądze na to poszły z kasy samorządowej.

- Nic mi na temat zaniechania obowiązków przez ZDP nie wiadomo, ale nie rozumiem postawy skarbnika. Czemu wcześniej o tym głośno nie mówił? Przecież to on na bieżąco współpracował z dyrektorem Nowakiem.

- Co więc tak naprawdę zadecydowało o odwołaniu Henryka Samborskiego?

- Niewłaściwa jakość współpracy z dyrektorami jednostek i samorządowcami. Potrzebna nam jest nowa jakość zarządzania.

Rozmawiał

Andrzej Olszewski