Oszczędności oszczędnościami, ale szczycieńska iluminacja bożonarodzeniowa ostatecznie aż tak skromna nie jest.

W przedświątecznym rytmieW poprzednim numerze pisaliśmy, że miejskich ozdób (dodatkowo świecących) prawie nie ma, ale tuż przed ukazaniem się poprzedniego numeru „Kurka” w okolicach ratusza zrobiło się świątecznie (fot. 1). Iluminację ustawiono także z drugiej strony, przy ruinach. Brakuje za to z pewnością światełek na drzewkach przy ul. Odrodzenia, czyli czegoś, co od lat było znakiem rozpoznawczym Szczytna w grudniu i styczniu. Może za rok ledowe girlandy powrócą.

Główną ulicę miasta pozostawiono w tym roku mieszkańcom i właścicielom sklepów, nowe ozdoby pojawiły się za to na ratuszowym dziedzińcu. Mowa tu o dwojgu mikołajowych postaciach (jednej płci żeńskiej), ustawionych przy głównym wejściu do gmachu (fot. 2). Jak poinformował na Facebooku burmistrz Krzysztof Mańkowski, są to świąteczne podobizny jego i wiceburmistrz Ilony Bańkowskiej przygotowane z inicjatywy pracowników urzędu. Teraz więc czas na prezenty…

Dziedzińce – ratuszowy i zamkowy – wyznaczały w minioną sobotę przestrzeń, którą zajęli sprzedający i kupujący na V Szczycieński Jarmarku Bożonarodzeniowym. Frekwencja dopisała (fot. 3) , klimat był odpowiedni i teraz trzeba tylko dopilnować, by nie ulotnił się zbyt szybko…

Świątecznego uroku dodaje niewątpliwie śnieg, który w naszym powiecie pojawia się jednak i znika. Kiedyś biały puch leżał tygodniami, teraz pogoda zmienia się często z dnia na dzień, co utrudnia pisanie na temat aury w tygodniku. Dla co najmniej części osób opady śniegu to okazja do ulepienia bałwanka. Niektóre wychodzą nie do końca estetyczne, jakieś takie szarobure – to tam, gdzie śniegu z powodu temperatury jest mniej i scala się on z ziemią i liśćmi. Jeszcze przed obfitszymi opadami z niedzieli na poniedziałek tu i ówdzie można było natrafić na bałwanki w starym dobrym stylu – jak np. figurkę w parku przy ul. Pasymskiej (fot. 4).

 

HERCULES U PANA FERDYNAND

Kto ze znawców awiacji nie słyszał o amerykańskich herculesach, samolotach transportowych, których produkcję rozpoczęto wkrótce po zakończeniu wojny koreańskiej? Choć czasy się zmieniają, linia tych statków powietrznych przez lata pozostała bardzo podobna. Herculesy ma „na stanie” jedna trzecia państw świata, a wśród nich znajduje się Polska. Samoloty te w ostatnich latach (również w tym roku) lądowały i w naszych Szymanach, a ostatnio jeden z herculesów wleciał do mieszkania jednego z naszych Czytelników. Oczywiście mowa tu o modelu do sklejenia, ponieważ wspomniany Czytelnik to pan Ferdynand Sosnowski, którego jedną z pasji jest właśnie montowanie modeli samolotów, śmigłowców bądź statków.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.