Pod względem dochodów radni - lekarze na głowę biją nauczycieli, a ich wszystkich razem były wiceburmistrz Kazimierz Oleszkiewicz. Niektórzy powiatowi radni - tak przynajmniej twierdzą - nie osiągają żadnego dochodu.

Z czego żyje władza w powiecie

Po urzędnikach i radnych miejskich czas na "wyższy" szczebel - samorząd powiatowy.

Tu jest mniej rewelacji i różnic, poza ewidentnymi przykładami na to, że radnym powiatowym, urzędnikom zresztą też, wyraźny problem stwarza rozumienie i analiza poleceń zawartych w rubrykach. Oświadczenie zawiera kilka miejsc, gdzie określa się różne stany posiadania, np. gospodarstwo rolne, udziały w spółkach, czy w końcu prowadzenie działalności gospodarczej. Przy każdym z tych punktów należy zaznaczyć czy i w jakiej wysokości dochód w danej dziedzinie czy z danego tytułu został osiągnięty. Dopiero później następuje rubryka pod nazwą "inne dochody", w której zresztą są przykładowo wymienione ich składniki: wynagrodzenie, umowy-zlecenia itp. A tu, w niektórych oświadczeniach, była pustka.

Oświadczenia składane przez przewodniczącego rady Krzysztofa Mańkowskiego i starostę Andrzeja Kijewskiego trafiły do rąk wojewody. Dane ich dotyczące "Kurek" otrzymał bezpośrednio od obu notabli.

Kłopoty z analizą treści

Gdyby do oświadczeń majątkowych nie były dołączone roczne rozliczenia podatkowe PIT, wówczas okazałoby się, że np. Halina Lemańska, dyrektor gimnazjum z Dźwierzutach, Dariusz Jaskulski, leśniczy w Wałpuszu czy Marek Trędowski, zastępca nadleśniczego z Jedwabna "robią za frico" nie tylko w miejscu zatrudnienia, ale i w Radzie Powiatu. Nie wykazują bowiem żadnych dochodów ani z tytułu wynagrodzenia, ani pobieranych diet, nawet jeśli w ubiegłym roku były to kwoty jeszcze niewielkie. Wszystkich ich jednak bije na głowę Krzysztof Pawłowicz, który nie tylko oświadczenie złożył wadliwe, ale i PIT wypełnił felernie. W oświadczeniu nie ujawnił żadnego dochodu, a z zeznania PIT wynika, że członek Zarządu Powiatu jednak jakieś pieniądze zarobił - wszystkiego 9366,55 zł i to z tytułu wynagrodzenia ze stosunku pracy... której nie miał. Tak się bowiem składa, że Krzysztof Pawłowicz świadczył usługi projektowe na własny rachunek i zaprzestał, o czym traktuje stosowne, sporządzone przez niego oświadczenie. Zaprzestać musiał, bowiem przepisy o samorządzie powiatowym zabraniają członkom zarządu prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek.

Brakiem jakichkolwiek dochodów - przynajmniej według zeznania majątkowego - radny Pawłowicz generalnie nie musi się za bardzo przejmować. Zgromadzone na kontach 52 tysiące złotych i 700 euro na jakiś czas wystarczą - jako uzupełnienie do diety, której radny w oświadczeniu zresztą nie wymienia.

Diety są w powiecie wypłacane - delikatnie rzecz ujmując - dziwnie. Pamiętając o tym, że zeznanie dotyczy ubiegłego roku, a więc "wybrańcy" swe mandaty dzierżyli jeszcze krótko, to i tak rozbieżności w wykazywanych dochodach są oszałamiające. Na przykład Bogusława Olczyk pobrała diety w wysokości 480 zł, Kazimierz Oleszkiewicz - 1700 zł, a Jerzy Szczepanek - 1689 zł.

A reszta co? Może dla nich nieopodatkowany co najmniej tysiączek miesięcznie to nie dochód wart uwagi? Może i tak, szczególnie dla tych, którzy "żyją z chorób".

Medycy na topie

Na 15 powiatowych radnych aż sześciu ma do czynienia ze służbą zdrowia i - jeśli zrobi się im przegląd kieszeni - należy stwierdzić, że czują się dobrze. Najlepiej - Andrzej Lipiński z rocznym dochodem na poziomie blisko 95,5 tys. zł, uzyskiwanym głównie z prowadzenia niepublicznego zakładu opieki zdrowotnej w zakresie opieki paliatywnej. Nieźle też zarabia na pacjentach z Orżyn i okolic Krystyna Płachcińska - 86 670 zł, a dodać trzeba, że na koncie ma prawie drugie tyle - 85 tysięcy. Przy nich Marek Kasprowicz, który do szpitalnej pensji (57 661 zł) dorabia w gabinecie prywatnym (10 573,37 zł) czuje się tylko trochę gorzej, podobnie jak Włodzimierz Tarasiuk. Ten miał źródeł medycznego dochodu kilka, bo to i umowa ze spółką "Eskulap" (w której zresztą ma udziały wartości 40 tysięcy), i wcześniejsza z SPZ POZ, i umowy o dzieło, a także indywidualna praktyka lekarska. Łącznie przyniosły mu owe źródła 66,5 tys. zł. Żona uzyskała drugie tyle, a dodatkowo jej konto, zasobne w 100 tys. zł radnemu Tarasiukowi daje poczucie bezpiecznej przyszłości. Na tle lekarzy nie tak już imponująco wyglądają oświadczenia Bogusławy Olczyk, która co prawda kieruje niepublicznym zakładem opieki zdrowotnej, ale z tego tytułu osiągnęła dochód na poziomie zaledwie 22,6 tys. zł. W połączeniu z rentą rodzinną i innymi drobnymi kwotami (np. dieta z powiatu, bo o diecie z Rady Gminy Szczytno z ubiegłej kadencji nie wspomina) uzyskała w ubiegłym roku niespełna 37,2 tys. zł. Najsłabiej na służbie zdrowiu wychodzi radny Sławomir Sawicki. W sumie "wyciągnął" niespełna 27 tysięcy złotych, a jego szpitalny dochód jako ratownika medycznego - 17 782 zł, wykazuje ogromne dysproporcje w porównaniu z również szpitalną pensją np. radnego Kasprowicza, ordynatora oddziału.

Być nauczycielem

Jeśli już, to tylko dyrektorem placówki, bo dochody - oczywiście - są wówczas wyższe. Spośród grona radnych pedagogów tylko przewodniczący rady Krzysztof Mańkowski nie piastuje dyrektorskiej funkcji, co odzwierciedla wynagrodzenie - uzyskał w ubr. 33 000 zł. Odbija sobie na diecie radnego, otrzymuje bowiem miesięcznie 2 tysiące złotych.

Dyrektorzy podstawówek zarabiają nieco więcej: Jarosław Matłach z Wielbarka - 36 756 zł, zaś Jerzy Szczepanek z Łatanej (też gmina Wielbark) - 35 098. Trochę lepiej płacą w Dźwierzutach, gdzie pełniąca funkcję dyrektora gimnazjum Halina Lemańska uzyskała 38 637, a najlepiej w Rozogach - Zbigniew Kudrzycki "wyciągnął" z dyrektorskiego stołka w gimnazjum 45 606,81 zł, a z dodatkowych umów i zleceń - dalsze 16 277 zł. Nic więc dziwnego, że uskładał na koncie 70 tysięcy złotych i 130 euro. Na zasobność kont mogły mieć też wpływ oszczędności, poczynione na kosztach utrzymania domu. Radny - dyrektor Kudrzycki bowiem nie wykazał, by w czymś mieszkał: nie dysponuje ani mieszkaniem, ani domem. Ma, co prawda, działkę budowlaną, ale trudno mieszkać na niezabudowanym gruncie.

Podobnie nieźle sobie radzą dyrektorzy powiatowych placówek oświatowych nie będący radnymi. Najmniej "wyciąga" dyrektor SOSW Maria Rudzka - 35 016 zł, a najwięcej dyrektor ogólniaka Piotr Karczewski - 49 156 zł. Marian Wasilewski, dyrektor ZS nr 1 pobory z miejsca pracy ma przeciętne - 36 184,9 zł, za to z tytułu prowadzenia szkoły prywatnej osiągnął dochód brutto na poziomie 137 318 zł. Nic zatem dziwnego, że w zasobach ma 20 tysięcy PLN, 3700 euro i 3000 USD, nie mówiąc już o obligacjach wartości 30 tysięcy.

Urzędnicza przeciętna

Nie rozpieszcza starostwo swych naczelników, bo dochody z tytułu zatrudnienia sięgają średnio około 33 tysięcy złotych. Na swoje - czyli na zasobne w miarę konta osobiste wychodzą ci, którzy "robią bokami". Na przykład naczelnik wydziału komunikacji Bogumił Żugaj z wynajmu lokali uzyskał w ubr. 13 538 zł, a na koncie uskładał 20 tys. PLN i 2700 USD. Natomiast naczelnik "od geodezji" Jarosław Milewski, który do końca 2002 roku prowadził działalność gospodarczą i osiągnął w ten sposób dodatkowe dochody na poziomie 4770 zł, zdołał na koncie zgromadzić 80 000 zł.

Ścisła czołówka...

...czyli starosta, wice, skarbnik i sekretarz - to szeroki i zróżnicowany wachlarz.

Najmizerniej wyglądają dochody sekretarza powiatu czyli Ryszarda Dzwonkowskiego. W ubiegłym roku był on jednak "tylko" naczelnikiem wydziału rolnictwa, a więc i jego zarobki były odpowiednie - 33 953 zł. Uzbierał jednak "zaskórniaki" w kwocie 30 tysięcy złotych.

O wysokich umiejętnościach gospodarowania groszem, przynajmniej własnym, skarbnika powiatu Henryka Samborskiego świadczy stan konta: 8,5 tys. zł i 8,4 tys. USD. Roczny dochód z tytułu zatrudnienia w starostwie też jest imponujący - 78 978,3 zł. Do tego dom, dwa mieszkania i działka rekreacyjna - łącznej wartości 370 tysięcy - i mamy skarbnika powiatu w całej jego finansowej okazałości.

Lepiej, pod względem zarobków za ubiegły rok stoi były wicestarosta, a obecnie radny powiatowy i sekretarz gminy Pasym - Kazimierz Oleszkiewicz, uzyskał bowiem, w znakomitej części z powiatowej kasy - 119 595,78 zł. Na koncie zgromadził 5000 zł, dysponuje domem i 9,5-hektarowym gospodarstwem rolnym, za które ma jeszcze do spłacenia 12 tysięcy kredytu. Przyszłoroczne zeznanie majątkowe Oleszkiewicza nie będzie już zapewne tak imponujące, choć lepsze niż te, które sporządził Wiesław Szubka, także w znacznej części obejmujące jeszcze okres, gdy był sekretarzem - wiceburmistrzem Pasymia. Oprócz niewielkiego mieszkania, działki ogrodniczej i samochodu - nie ma nic, poza oczywiście rocznym dochodem w wysokości 56 341 zł i pożyczką mieszkaniową do spłaty - 30 tysięcy zł.

Ubiegły rok nie był też zbyt łaskawy dla samego starosty Andrzeja Kijewskiego. Jego dochód, jak wynika z zeznania podatkowego PIT, wyniósł 51 527 zł, a na koncie zgromadził (i to - jak powiada - dopiero w bieżącym roku) - 20 tysięcy. Dysponuje za to imponującym metrażem własnościowego mieszkania (150 m2), garażem i niezabudowaną działką rekreacyjną - wszystko razem wartości 285 tysięcy złotych. I jest jedynym powiatowym urzędnikiem wysokiego szczebla, który nie ma własnego samochodu. Zresztą - jak na razie - po co, skoro do jego dyspozycji stoją dwa służbowe auta.

* * *

Jak informowaliśmy przy okazji opisywania stanu zasobności radnych miejskich, kopie oświadczeń i PIT-ów zostały przesłane do Urzędu Skarbowego. Ma on czas do października na dogłębną analizę, o której efektach musi powiadomić czy to przewodniczącego rady czy też starostę. Ci z kolei także mają sporządzić sprawozdanie z podobnej analizy, ale własnej. Obie informacje powinny się pojawić w programie którejś z jesiennych sesji.

Halina Bielawska

2003.05.28