Przylądek Nordkapp, najbardziej wysunięty na północ skrawek Europy, zdobył Paweł Gołota, 33-letni mieszkaniec Siódmaka. Dotarł tam na dużo starszym od siebie, bo liczącym prawie pół wieku polskim motocyklu marki Junak.

Z Siódmaka na Nordkapp

Pasja do motorów zawładnęła Pawłem już w podstawówce, kiedy otrzymał od rodziców swój pierwszy w życiu motorower. Ma go do dziś i choć jego stan techniczny jest opłakany, to trzyma go ciągle w garażu ze względów sentymentalnych. Wraz z podjęciem nauki w technikum przyszła pora na większe pojazdy, wówczas jeździł motocyklem wsk i czeską cezetką. Kiedy udało mu się kupić okazyjnie starego junaka, rozkochał się w tej marce na resztę życia. Właścicielem swojego obecnego pojazdu jest od 2 lat, a sama maszyna liczy sobie już blisko pół wieku. Paweł wyremontował ją samodzielnie, dbając o to, aby wszelkie części były oryginalne. Motocykl ma nawet fabryczny lakier, a jedynym nowoczesnym elementem jest łożysko podpierające wał napędowy.

Wiąże się z tym pewna ciekawostka - ów element został wyprodukowany przez wielką fabrykę łożysk w Kraśniku na zlecenie i według projektu Pawła. Utrzymuje on kontakty z wieloma innymi posiadaczami junaków w Polsce, którzy często go odwiedzają i właśnie podczas takiego spotkania ktoś rzucił żartem, że może Paweł zwróci się do Kraśnika o pomoc. Fabryka, ku wielkiemu zdziwieniu posiadaczy junaków, nie odmówiła. Zaraz potem zrodził się pomysł, aby na motorach wyposażonych już w te nowoczesne łożyska spróbować objechać Morze Bałtyckie. Niestety, nie udało się zgrać urlopów w jednym czasie i dlatego Paweł postanowił nieco zmodyfikować planowaną trasę - ruszyć na Nordkapp i z powrotem. Do tej nowej eskapady dołączył jedynie kolega z Ostrołęki na wsk. Przygotowania nie trwały długo. Zabrano tylko trochę części zapasowych, jeszcze nieduży namiot, kuchenkę polową, nieco żywości i 19 lipca o godz. 16.00 obaj wyruszyli z Siódmaka na podbój północnej Europy. Wyznaczona trasa liczyła 4 700 km. Oba pojazdy spisywały się dzielnie i poprzez Litwę, Łotwę, Estonię i Finlandię po sześciu dniach dotarli do Norwegii. Jadąc na tak oryginalnych pojazdach nie wzbudzali jednak jakiejś szczególnej sensacji. Owszem, kilku napotkanych motocyklistów dziwiło się, że oba motory przed wielu, wielu laty wyprodukowano w Polsce, bo sądzili, że są to zabytkowe pojazdy zachodnioeuropejskie. Ale kiedy dotarli do Finlandii spotkali tam harlejowca, który oprócz tej amerykańskiej maszyny trzymał w garażu także i... junaka. Do celu podróży, czyli na Nordkapp, który z lądem połączony jest podziemnym tunelem, obaj globtroterzy dojechali w niedzielę 25 lipca o godz. 2.00 w nocy. Jako jedynym motocyklistom pozwolono im podjechać pod sam pomnik w kształcie ogromnej siatki geograficznej oplatającej kulę ziemską. Mimo nocnej pory, słońce ciągle wisiało nad horyzontem. - Tego dnia było dość zimno, temperatura wynosiła zaledwie 7o powyżej zera i wówczas po raz pierwszy dość mocno zmarzliśmy w nocy - wspomina Paweł. Cała podróż odbywała się w warunkach spartańskich. Obozowiska rozbijano w lesie, nad rzeczkami, aby był dostęp do bieżącej wody. Zdaniem Pawła, o to właśnie chodzi, bo korzystanie z hoteli i innych cywilizacyjnych uciech to nie to, co go pociąga. Podróż przebiegała sprawnie. Junak spisywał się nad podziw dzielnie i w całej tej 9-dniowej eskapadzie zdarzyła się tylko jedna mała awaria prądnicy, która łatwo została usunięta.

Marek J. Plitt

33-letni Paweł Gołota jest mieszkańcem Siódmaka od urodzenia. Ma żonę Mironę i 3-letniego synka Krzysztofa, pracuje w Cetco Poland w Korpelach.