Każde wybory oznaczają roszady personalne. Na lokalnej scenie politycznej w miejsce znanych twarzy pojawiają się nowe. Bywa i tak, że osoby sprawujące urzędy w wyniku decyzji wyborców znikają z życia publicznego. Inne odnajdują się w nowych rolach. "Kurek" prezentuje pierwszą część cyklu poświęconego byłym włodarzom lokalnych samorządów.

Życie po klęsce

Lucyna Kobylińska i Czesław Wierzuk to wielcy przegrani ostatnich wyborów samorządowych. Pierwsza musiała jako urzędująca burmistrz Pasymia już w pierwszej turze uznać wyższość Bernarda Miusa. Dla byłego wójta Dźwierzut wyborcza porażka oznaczała pożegnanie z funkcją, która pełnił niemal przez ćwierć wieku. Gorycz klęski osłodziło nieco obydwojgu zdobycie mandatu radnych powiatowych. Oboje podkreślają również, że współpraca z macierzystymi samorządami nie układa się najlepiej.

LUCYNA KOBYLIŃSKA: PRZYJACIELE ZAWIEDLI

W przypadku Lucyny Kobylińskiej przygoda z kierowaniem gminą nie była długa, trwała zaledwie jedną kadencję. W ostatnich wyborach eksburmistrz Pasymia poniosła druzgocącą klęskę. O posadę martwić się nie musiała. Po czterech latach przerwy ponownie objęła stanowisko kierownika pasymskiego Urzędu Stanu Cywilnego. Jak twierdzi, do dawnych obowiązków wróciła chętnie.

- Swoją pracę lubię i dobrze ją wykonuję - mówi Lucyna Kobylińska. Mimo to była burmistrz do tej pory przeżywa następstwa ostatniego rozdania wyborczego. Zwierza się, że bardziej od rozstania ze stanowiskiem boli ją zmiana, jaka dokonała się w zachowaniu wielu osób, nawet tych do niedawna najbliżej z nią związanych.

- Sprawdza się stare porzekadło, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. Poprzedni burmistrz Pasymia Wiesław Nosowicz uprzedzał po koleżeńsku, że czeka mnie trudny okres. Kiedy kierowałam miastem i gminą, miałam wielu dobrych znajomych, którzy nagle zniknęli po wyborach - narzeka Lucyna Kobylińska. Komfort psychiczny byłej burmistrz pogarsza również fakt, że jej bezpośrednim przełożonym jest niedawny przeciwnik.

- Moja relacja z burmistrzem Miusem nie opiera się na wzajemnym porozumieniu. Mimo że staram się rzetelnie wypełniać swoje obowiązki, klimat w pracy nie jest najlepszy. Gdybym jeszcze raz miała podejmować decyzję odnośnie swojego życia po wyborach, z pewnością rozważyłabym zmianę i pracy, i środowiska - zdradza była burmistrz. Jako radna powiatowa narzeka na współpracę z obecnymi władzami Pasymia. Uważa, że aktualni włodarze miasta i gminy zbyt pochopnie rezygnują z jej doświadczeń i wspólnego działania dla dobra samorządu.

- Jestem osobą otwartą na współpracę. Wszyscy byli wójtowie i burmistrzowie są cenni ze względu na swoje doświadczenie. Ja tymczasem ani razu nie zostałam zaproszona do Pasymia na sesję rady - skarży się Lucyna Kobylińska. Deklaruje jednocześnie, że z polityki nie zrezygnuje, ponieważ w tej dziedzinie spełnia się najlepiej. O tym, że swoje deklaracje traktuje poważnie, może świadczyć wybór studiów. Obecnie pani Lucyna kończy studia politologiczne na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Pracę pisze o ostatnich wyborach w gminie Pasym.

CZESŁAW WIERZUK: PRZYJDĘ BEZ ZAPROSZENIA

Czesław Wierzuk to z pewnością postać kontrowersyjna. Ma tylu samo zagorzałych zwolenników co zdeklarowanych wrogów. Jedno nie ulega wątpliwości: w gminie Dźwierzuty może śmiało pretendować do miana człowieka-instytucji. Jego przegrana z Tadeuszem Frączkiem była bodaj największą sensacją ostatnich wyborów samorządowych w powiecie. Gminą kierował nieprzerwanie od 24 lat. Urząd naczelnika a potem wójta sprawował przez większą część dorosłego życia. Zapytany, jak się czuje w nowej roli odpowiada w swoim stylu, czyli krótko:

- Mam więcej czasu. No i telefony rzadziej dzwonią.

Były wójt Dźwierzut obowiązki samorządowca dzielił od zawsze z pracą na roli. Jest właścicielem dużego gospodarstwa hodowlanego. Uprawia 160 hektarów ziemi. Twierdzi, że mimo nawału obowiązków nigdy nie zaniedbał zadań rolnika. Docenili go koledzy po fachu: niedawno został delegatem na Walne Zgromadzenie Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolnej. Zdaniem Wierzuka to jedyna organizacja rolnicza, która stawia czoła agencjom rządowymi i instytucjom obsługującym rolnictwo.

- Walczymy o preferencyjne warunki nabywania ziemi przez rolników i korzystne warunki skupu płodów rolnych - mówi Czesław Wierzuk.

Mimo że nie jest już wójtem, podkreśla, że wciąż odzywa się w nim żyłka działacza społecznego.

- Ciągle utrzymuję kontakt z lokalną społecznością. Ludzie darzą mnie zaufaniem. Podczas wyborów sołtysa Dźwierzut (odbyły się one 22 marca, przyp. W.K.), zostałem wybrany przewodniczącym zebrania. To o czymś świadczy - mówi Wierzuk. Dodajmy, że w tym samym zebraniu uczestniczył również obecny wójt Tadeusz Frączek.

Jako radny powiatowy chce walczyć przede wszystkim o naprawę dróg na terenie macierzystej gminy. Jako priorytety całego powiatu wymienia kwestię reaktywacji portu lotniczego w Szymanach i rozwój szkolnictwa średniego. Ekipie swojego następcy wytyka zbyt pochopną rezygnację z projektu budowy wodociągów.

- Ta inwestycja była w zasięgu ręki. Przygotowaliśmy dokumentację. Wystarczyło złożyć wniosek i ubiegać się o środki zewnętrzne. Wybrany przez obecne władze projekt kanalizowania gminy jest o wiele trudniejszy do zrealizowania - mówi Czesław Wierzuk.

Poczynaniom obecnych władz gminnych na razie przygląda się z boku.

- Na sesje mnie nie zapraszają. Ale kto wie, może wkrótce się na którąś wybiorę. W końcu to zgromadzenie publiczne i można przyjść bez zaproszenia - zapowiada były wójt.

Wojciech Kułakowski

2007.04.04