Najciekawsze były przejazdy do Kaliningradu przez zatłoczoną granicę, gdzie bez układów trzeba było odczekać minimum 3 - 4 godziny.

Włodzimierz Włodarczyk cz.3
Kaliningrad podobał mi się pod względem architektonicznym, do złudzenia przypominając Gdańsk

Jednego razu jechało nas 10 osób mikrobusem. Przed granicą stał WOP –ista, młody chłopak z czynnej służby wojskowej. Włodek nieoczekiwanie dla nas pyta go, czy jest dowódca i jak się nazywa. Kapral odpowiedział mu, że dowódca jest poza miejscem placówki, na odprawie. A jak się nazywa, to nie jego sprawa. Wówczas Włodek poczuł się w swoim żywiole. Zaczął krzyczeć, że dowódca miał na niego, majora tu czekać. Kapral się przestraszył i już na baczność zameldował, że kapitan taki a taki, podając jego nazwisko, będzie za godzinę lub dwie i zaczął nas przepraszać. Pojechaliśmy w stronę granicy, gdzie Włodek zobaczył starszego sierżanta WOP-u. Poprosił go do siebie, żądając pilnego przywołania dowódcy, kapitana i wymienił jego nazwisko. Jednocześnie zaznaczył, że kapitan miał tu na niego, majora czekać.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.