Co jeszcze zapamiętałem ze szczenięcego okresu, tj. do roku 1953, zanim poszedłem się edukować do Szkoły Podstawowej nr 2 w Szczytnie? Przede wszystkim to, że centrum miasta w 80% było zniszczone, natomiast przedmieścia w 20% uległy wojennej dewastacji lub powojennej grabieży.

Wśród powojennych rumowisk
Budynek młyna przy ul. Żwirki i Wigury, obecnie hotel „Krystyna”

Jako malec nie mogłem zrozumieć, kto zniszczył Szczytno? Byłem święcie przekonany, że to uciekająca armia niemiecka tak zdewastowała i zrujnowała centrum. Później w szkole we mnie tę teorię ugruntowano i tak przez długie lata my, młodzi, chodziliśmy w nieświadomość wtrąceni. Dla starszych prawda była okrutnym tabu, którego naruszenie powodowało wieloletnie więzienie, a organa UB działały na każdym kroku! Więc starsi nie wtajemniczali nas, młodych, w negatywną prawdę o Armii Czerwonej. Tabu zabraniało o faktach głośno mówić, pisać, a nawet myśleć. W tamtych latach każdy z nas chciał być Czapajewem, Siemioniewem, Budionnym lub Żukowem, ewentualnie Rokossowskim, aż przykro wspominać. Takie to były czasy.

Teraz z rozrzewnieniem wspominam, że dwie tylko czynne były szkoły podstawowe: nr 1 przy wieży ciśnień i nr 2 przy browarze. O dziwo, już w 1946 roku rozpoczęło edukację Liceum Pedagogiczne, a w 1947 roku Zasadnicza Szkoła Zawodowa. Natomiast w 1947 roku Liceum Wychowawczyń Przedszkoli nieco ironicznie nazywane „przytulankami”.

Pamiętam dokładnie, że miejskie kino czynne było na zapleczu obecnego Zespołu Szkół nr 2 im. J. Śniadeckiego na ul. Polskiej. Dopiero w późniejszych latach hucznie i uroczyście uruchomiono kino „Jurand” przy ul. Odrodzenia.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.