Dodaj komentarz

Lubię wracać do miejsc, które opisywałam i sprawdzać jakie w odkrytym zakątku nastąpiły zmiany. Takie wyprawy nazywam inwentaryzacją, ponieważ robiąc fotografie rejestruję okiem oraz obiektywem zachodzące przemiany. Często z radością stwierdzam, że dane uroczysko wypiękniało. Jednak bywa i tak, że moje serce płacze, gdy widzę jak „drzewa umierają stojąc”.

Dodaj komentarz

Zawsze, gdy siadamy na rowery ktoś z nas woła: „na koń!”. Jest to fajna komenda, przecież jesteśmy cyklistami na stalowych rumakach. Nic więc dziwnego, że wybraliśmy się do stadniny koni w Sasku Małym, by nasze rowery postawić obok prawdziwych wierzchowców.

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

Upał nie odpuszcza, ale po to jest lato. Fajnie, że jest gorąco, ma być gorąco. Na Placu Juranda w pełną żaru rowerową niedzielę stawiło się aż 14 osób, wszyscy zaopatrzeni w stroje kąpielowe i jedno pragnienie – jechać nad jezioro. Wybór padł na Ośrodek Wypoczynkowy Dolomity należący do Wandy i Andrzeja Kwiatkowskich.

Dodaj komentarz

Pomysł, by w upalną niedzielę wskoczyć na stalowe rumaki i pojechać na kajaki spodobał się wszystkim. Chwilę po 10-tej ruszyliśmy Tatarskim Szlakiem do Babięt. Bez pośpiechu jechaliśmy doskonale oznakowaną trasą wiodącą przez piękne mazurskie lasy.

Dodaj komentarz

Na naszej, pracowicie wypielęgnowanej przez mojego Januszka, działce pojawiły się pierwsze ogórki. Najwyższy czas, by przemienić je w rarytas nad rarytasy czyli najnormalniej w świecie ukisić. Ale aby były aromatyczne, smaczne i śliczne potrzebna jest krystalicznie czysta woda ze źródełka w Dębówku.

Dodaj komentarz

Tego jeszcze nie było, na Plac Juranda z fasonem zajechał mały Ignaś. Grzecznie podał na powitanie wszystkim rękę, a dziadek Kazio z dumą patrzył na rezolutnego wnuka. Niestety nie zabraliśmy pięciolatka na obchody „Dni Jedwabna”, ale miło było powitać takiego rowerzystę w naszym gronie. Żegnając Ignasia nie przypuszczaliśmy, że my sami, jeszcze dziś, przemienimy się w wesołe dzieciaczki.

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

Stoimy na Placu Juranda, a deszczyk kap kap siąpi na nasze głowy. Na szczęście jest ciepło, mamy też kurtki i nadzieję, że niebo się rozpogodzi. Postanawiamy jechać do Olszyn, bo dawno nie byliśmy na Giełdzie Staroci.

Dodaj komentarz

Trzeci rowerowy rajd sympatyków książek na długo wpisze się w pamięć uczestników i organizatorów. Minął pod znakiem dobrej zabawy i przeświadczenia, że „kto czyta – żyje wielokrotnie”.

Dodaj komentarz

Informacja, że w lesie pojawiły się kurki tak na nas podziałała, że postanowiliśmy z „Kurkiem” pojechać na kurki. Trzymać w ręce „Kurem Mazurski” i się z nim obfotografowywać, to sprawa prosta, ale czy w lesie natrafimy na grzyby? Trudno przewidzieć, ale cóż szkodzi sprawdzić.

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

Zbieramy się w 7 czerwca 2014 r. o 10-tej na Placu Juranda, trochę nietypowo, bowiem sobota to nie termin „Kręciołowych” wyjazdów. Jednak niebywała okazja – pani Maria Młynarska zaprosiła nas do Trelkówka na spotkanie z zakonnikami z Niepokalanowa. Chętnych na wyjazd aż piętnaście osób. Tym razem nasze grono zasila silna grupa cyklistów z Uniwersytetu Złotego Wieku, są doskonale przygotowani na wyprawę. Mają kaski, kamizelki odblaskowe i dobre rowery oraz wielką ochotę ujrzenia miejsca, w którym biwakował Karol Wojtyła.

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

Tak się fajnie składa, że gdy tylko mogę, biorę urlop i jadę do Wodzisławia koło Kielc. To urocze miasteczko w województwie świętokrzyskim stanowi wspaniałą bazę wypadową w pełne magii Tatry. Zakochana w górach z rozkoszą odkrywam uroki tego zakątka Polski o różnych porach roku. Mogę się poszczycić wyprawami na Morskie Oko, Kasprowy, Giewont... Tym razem w maju – najpiękniejszym miesiącu roku postanowiłam zrealizować marzenie o wyjściu na Rysy. Niestety aura nie sprzyjała realizacji marzeń – w górach śnieg, ale za to sprzyjała rowerowej pasji.

Dodaj komentarz

W sobotę 24 oraz w niedzielę 25 maja Aeroklub Mazury – Szczytno zapraszał do Szyman na piknik rodzinny połączony z prezentacją różnorodnych jednostek latających. A że „Kręcioły” to jedna wielka rodzina, więc na lotnisko pojechały.

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

Wśród pól, lasów i zakoli rzeki Wkry ukryte są Przerodki – rodzinna wieś mojego męża. Od ponad 30 lat spędzamy tam wolne chwile i na majowy weekend też postanowiliśmy się wybrać. Na wieś nie jest daleko, to tylko 120 km. Droga prosta Szczytno-Nidzica-Działdowo-Lidzbark-Zieluń-Przerodki.

Dodaj komentarz