Karczmy były dawniej centrami życia wiejskiego na Mazurach. Istniały praktycznie w każdej miejscowości. Można było w nich spotkać innych mieszkańców wsi, porozmawiać, ubić interes, przeczytać gazety oraz zrobić zakupy. Tam też Mazurzy popadali w alkoholowy nałóg.
Waldemar Brenda opublikował w „Roczniku Mazurskim” artykuł prezentujący donosy agentów UB o poglądach Mazurów zamieszkałych w powiecie szczycieńskim. Z donosów tych wyłania się ponury obraz stalinowskiego reżimu pełnego szpicli i donosicieli.
W nowym „Roczniku Mazurskim” znalazły
się opracowania dotyczące walki komunistów
i UB z Polskim Stronnictwem Ludowym w powiecie szczycieńskim.
Niedawno ukazał się kolejny tom „Rocznika Mazurskiego”
a w nim niezmiernie ciekawy artykuł Adama Dąbrowskiego o historii węzła kolejowego w Wielbarku.
13 kwietnia 2010 roku minęła 79. rocznica otwarcia pierwszej polskiej szkoły na Mazurach. Pierwszej i jedynej za czasów niemieckich. Założono ją na Łęgu koło Piasutna.
Gdy dwa tygodnie temu pisałem tekst o Katyniu, nikt nie przypuszczał, że ta tragiczna historia naszego narodu sprzed 70 lat będzie miała dalszy ciąg, który rozegra się na naszych oczach. Życie napisało kolejny akt dramatu katyńskiego. Jaki sens mają nowe ofiary?
Nadeszła kolejna rocznica mordu na polskich oficerach. Tegoroczne obchody już wywołały kontrowersje w świecie polityki. Wszyscy zastanawiają się, jaki będą miały przebieg i jakie słowa padną z ust poszczególnych polityków polskich i rosyjskich. Dopiero gdzieś w tle tego całego zamieszania zwraca się uwagę na tragedię oficerów i ich rodzin.
„Kurek Mazurski” w ostatnim czasie przynosi informacje o kolejnych nowo otwartych, przejętych czy remontowanych świetlicach wiejskich. Najczęściej są to rezultaty działalności społecznej mieszkańców danej miejscowości, którą to, w ślad za minionymi czasami, dalej popularnie nazywa się „czynami społecznymi”. Jak kiedyś wyglądało otwarcie takiej świetlicy? Przyjrzyjmy się hucznemu otwarciu „Domu Strażaka” w Burdągu, które odbyło się w 1968 roku.
Ryszard Kapuściński, bodaj najbardziej znany polski reporter, wiódł niezwykle ciekawe życie. Głośna książka Artura Domosławskiego „Kapuściński. Non – Fiction” pokazuje jego nowe, dotychczas nieodkryte oblicze. Znajduje się w niej także krótki rozdział o pobycie Kapuścińskiego latem 1955 roku na poligonie wojskowym w Muszakach, rozpościerającym się między innymi na obszarze gmin Jedwabno i Wielbark. Oprócz niego w obozie wojskowym dla studentów brało udział szereg znanych potem osobistości, twórców i dziennikarzy, którzy po zakończeniu szkolenia otrzymali stopnie oficerskie.
Od kilku tygodni w Polsce trwa burza wokół książki Artura Domosławskiego „Kapuściński. Non – Fiction”. Wdowa po Ryszardzie Kapuścińskim próbowała nawet zablokować jej wydanie. Na łamach mediów o książce i jej bohaterze wypowiadają się publicyści, dziennikarze, wydawcy, prawnicy, historycy. Opinie są różne. Życie Ryszarda Kapuścińskiego niewątpliwie było bardzo bogate. Znalazł się również w nim interesujący mazurski epizod.
9 marca 2010 roku minęło 600 lat od powstania wsi Witowo, położonej w gminie Jedwabno. Założyli ją w 1410 roku Krzyżacy. Było to już w trakcie przygotowań do wielkiej wojny z Polską i Litwą. Stąd pierwszym obowiązkiem mieszkańców Witowa było wystawienie „jednej służby z koniem i pancerzem”.
Od 25 stycznia 1945 roku w niemieckich rękach pozostawała już tylko gmina Dźwierzuty. Zła sytuacja na innych odcinkach frontu i ponowna groźba okrążenia zmusiły dowództwo Grupy Armii „Środek” do wydania rozkazu wycofania się i z tej części powiatu. Za ten rozkaz niemieccy generałowie zostali zdymisjonowani. 29 stycznia padł ostatni, północny, skrawek ówczesnego powiatu szczycieńskiego, którym były okolice wsi Labuszewo, Kobułty i Botowo. Cały nasz powiat znalazł się już w rękach Sowietów.
Zdobycie przez Rosjan Szczytna spowodowało poważne zagrożenie dla jednostek niemieckich walczących na Kurpiach. Mogły one zostać odcięte i okrążone. W tej sytuacji musiały dokonać głębokiego odwrotu, który oznaczał oddanie praktycznie bez walki Rozóg, Świętajna i wielu innych miejscowości. Oddziały radzieckie posuwały się teraz w głąb powiatu szczycieńskiego już nie tylko od zachodu, ale również
i od południa.
22 lutego 2010 roku Walter Późny, pierwszy powojenny starosta szczycieński, z pochodzenia Mazur, ukończy 100 lat. Na pewno jest to postać barwna i nietuzinkowa. Człowiek – symbol.
23 i 24 stycznia 1945 roku Szczytno zostało zdobyte przez oddziały armii radzieckiej. Był to koniec 585 – letniego niemieckiego panowania nad naszym miastem. Dotychczasowych mieszkańców spotkał ciężki los: ucieczka, cierpienia i śmierć. Również samo miasto bardzo ucierpiało. Ale rok 1945 otworzył też nowy rozdział w historii Szczytna.
Rankiem 22 stycznia 1945 roku Szczytno i Pasym pozostawały jeszcze w rękach niemieckich, natomiast Wielbark
i Jedwabno były już opanowane przez oddziały radzieckie. W ciągu tego dnia linia frontu powoli przesuwała się ku wschodowi, coraz bliżej Szczytna. W ręce Sowietów wpadały kolejne miejscowości.
Po zdobyciu Jedwabna radzieckie oddziały musiały przełamać niemiecką obronę pod Wielbarkiem. O tę miejscowość toczyły się ciężkie walki. Po jej zajęciu droga na Szczytno dla oddziałów Armii Czerwonej była już otwarta.
Oddziały niemieckie broniące się na rzece Omulew od Wielbarka do Jedwabna stanowiły poważne zagrożenie dla radzieckich wojsk nacierających w kierunku Olsztyna i Ostródy. Zagrożenie to miała zlikwidować 3. armia generała Gorbatowa. Należało zdobyć Jedwabno i Wielbark a potem uderzyć na Szczytno. Najpierw strzelcy Gorbatowa zajęli Jedwabno.
21 stycznia 1945 roku, gdy 3. korpus kawalerii gwardii generała Nikołaja Oślikowskiego ruszył już w rajd na Olsztyn, jego śladem podążały oddziały 3. armii radzieckiej generała Aleksandra Gorbatowa. To właśnie jej korpusy skierowały się na Szczytno.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.