Na uroczystość nadania Środowiskowemu Domowi Samopomocy w Piasutnie imienia Jerzego Lanca
we wrześniu tego roku z Niemiec przyjechał tylko jeden jego syn, Jerzy Lanc junior. Starszy Bogusław zmarł
w 2002 roku. Po ponad siedemdziesięciu latach Jerzy junior ponownie zobaczył miejsce, gdzie pracował
i zmarł jego ojciec.
1 września 1939 roku 7 – letni Jerzy Lanc junior miał po raz pierwszy iść do polskiej szkoły. Wybuch wojny sprawił, że rozpoczął naukę w szkole niemieckiej. Cała rodzina po przegranej przez Niemcy wojnie musiała wyjechać z Polski. Nikogo nie interesował fakt, że ojciec rodziny stracił życie, czuwając nad krzewieniem polskości.
1 marca 1932 roku w domu na Łęgu koło Piasutna znaleziono martwego Jerzego Lanca, nauczyciela jedynej szkoły polskiej na Mazurach. Przyczyną śmierci był ulatniający się tlenek węgla. Okoliczności nigdy nie wyjaśniono. Lanc miał zaledwie 31 lat. Wdowa, Anna Ernestyna, musiała teraz sama zająć się wychowaniem 2,5 – letniego syna Bogusława oraz kolejnego dziecka, które dopiero było w drodze.
Wiosną tego roku niespodziewaną wizytę w Piastunie złożyła rodzina Jerzego Lanca, przedwojennego nauczyciela polskiej szkoły w tej wsi, jedynej takiej na całych Mazurach. Wśród gości był Jerzy Lanc junior, syn tragicznie zmarłego nauczyciela. Paradoks historii sprawił, że członkowie rodziny mieszkają w Niemczech. Jak do tego doszło?
Niewiele brakowało, aby nieczynny kościół ewangelicki w Nowym Dworze popadł w kompletną ruinę. Dzięki staraniom mieszkańców i księdza Jana Suwały, ówczesnego proboszcza w Jedwabnie, świątynię uratowano i przejęto na cele kultu rzymskokatolickiego.
„Krzyżacy” Sienkiewicza cieszyli się sporym zainteresowaniem czytelników. Polskie organizacje
w Szczytnie rozprowadzały powieść nawet w czasach III Rzeszy, dopóki tego nie zabroniono. Nakręcony na podstawie książki w 1960 roku film odniósł ogromny sukces. Już wkrótce w Muzeum Mazurskim w Szczytnie będzie można oglądać wystawę poświeconą filmowym „Krzyżakom”.
Skoro wiemy już jak wyglądał zamek krzyżacki w Szczytnie, to wypadałoby udać się do Spychowa, aby zobaczyć włości Juranda. Po pół godziny jazdy dociera się do jego rzekomego gniazda. Spychowo to miejscowość urokliwa i atrakcyjna turystycznie. Jednak Sienkiewicz pisał w swej powieści o fikcyjnym Spychowie a dzisiejsze Spychowo w jego czasach nazywało się ... Pupy.
Spora część „Krzyżaków” rozgrywa się na zamku w Szczytnie. To tutaj obserwujemy nieszczęsną wyprawę Juranda po swe dziecko, tutaj też Zygfryd de Löwe planuje i realizuje swą zemstę. W filmie możemy nawet podziwiać okazały szczycieński zamek, za który w rzeczywistości służył filmowcom zamek w Malborku. A jaki naprawdę był zamek w Szczytnie?
Aktor Michał Pluciński, odtwarzający w „Krzyżakach” rolę biskupa Mikołaja Kurowskiego, stojącego na czele poselstwa króla polskiego do wielkiego mistrza, wcześniej zagrał w innym filmie związanym ze Szczytnem. Był to najbardziej antypolski film w historii. Nosił tytuł „Heimkehr” – „Powrót do ojczyzny” i został nakręcony na polecenie Josefa Goebbelsa w latach 1940 – 1941. Głównym miejscem zdjęć do tego filmu były Chorzele.
Jurand ze Spychowa to legendarny bohater literacki. Równie barwny jest życiorys aktora Andrzeja Szalawskiego, odtwarzającego tę postać
w filmie „Krzyżacy”.
Wielki mistrz Konrad von Jungingen umierając miał przestrzegać dostojników krzyżackich przed wyborem na wielkiego mistrza swego brata Ulryka, nazywając go głupcem. Jednak krzyżackie elity były już zdecydowane na wojnę z Polską oraz Litwą i poparły dążącego do niej Ulryka von Jungingena.
Henryk Sienkiewicz, tworząc postacie rycerzy zakonnych, korzystał z krzyżackich kronik i opracowań pruskich historyków. Możemy w nich odnaleźć Krzyżaków, którzy stanowili pierwowzory bohaterów powieści. Pisarz czasem wykorzystywał tylko ich imiona, a czasem umieszczał jako autentyczne postacie historyczne.
100 lat temu, w 1910 roku, w ramach obrony przed germanizacją, powołano w Szczytnie Mazurski Bank Ludowy. Miał uniezależnić Mazurów od niemieckich instytucji finansowych.
Wszyscy pamiętamy komtura Zygfryda de Löwe z filmu „Krzyżacy”, który twardo i okrutnie rządził na szczycieńskim zamku. W rzeczywistości Szczytno nigdy nie miało komtura.
Zarówno w powieści Sienkiewicza, jak i w opartym na niej filmie, mówi się o Mazurach, jako na wpół pogańskim plemieniu. Jednakże w czasach, gdy rozgrywa się akcja „Krzyżaków” nie istniały jeszcze nawet pojęcia Mazur i Mazurów. Sienkiewicz przeniósł po prostu XIX – wieczne polskie informacje o Mazurach w średniowiecze, co w żaden sposób nie pokrywało się z rzeczywistością.
Dzięki miejskim inwestycjom Szczytno wypiękniało. Niestety w zakresie historii miasta i jego promocji tą drogą w ostatnim dwudziestoleciu nie zrobiono praktycznie nic. Dowodem na zupełną indolencję w tej materii są obchody rzekomego „650 – lecia lokacji Miasta Szczytno”.
50 lat temu, w toku propagandowych przygotowań do obchodów 550. rocznicy zwycięstwa pod Grunwaldem, komunistyczne władze zmieniły nazwę Pupy na Spychowo. Aż dziw, że media ogólnopolskie przegapiły w tym roku ten fakt a lokalne władze nie kwapią się z jego przypominaniem.
Niedaleko Rekownicy, nad jeziorem Rekowym, położona jest siedziba leśnictwa Galwica, nosząca niegdyś nazwę Rekowo i posiadająca długie tradycje leśniczówki.
W sobotę 3 lipca mazurskie Bałdy odwiedził najprawdziwszy Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego. Bawił na III Warmińskim Kiermasie Tradycji, Dialogu i Zabawy. Zakon Krzyżacki istnieje bowiem do dzisiaj i tak jak w średniowieczu ma swojego Wielkiego Mistrza.
W tym roku, tak jak przed 90 laty, 11 lipca wypada w niedzielę. Jednak wówczas na Mazurach było goręcej niż teraz i to nie z powodu wysokiej temperatury. 11 lipca 1920 roku odbył się bowiem plebiscyt, który miał zadecydować o przynależności Mazur do Polski lub Niemiec.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.