Chyba większość mieszkańców Szczytna uważa, że jezioro znajdujące się przy zamku nazywa się Jeziorem Domowym Dużym (niem. Großen Haussee). Jego oficjalna nazwa - Jezioro Długie - jest mało oryginalna i w zasadzie nie wiadomo skąd się po wojnie wzięła, bo jezioro to nawet nie ma 2 kilometrów długości.
Jednym z popularnych przedmiotów zbieranych przez kolekcjonerów regionalistów są psie numerki, czyli żetony będące dowodem uiszczenia podatku za posiadanie psa.
W Szczytnie, obok amatorskiego chóru męskiego, funkcjonowały też inne zespoły śpiewacze.
Nie będę tu pisał o historii jednej z najbardziej znanych mazurskich wsi. Pozwolę sobie za to na przedstawienie swoich doświadczeń i przemyśleń z nią związanych.
Życie muzyczne Szczytna to przede wszystkim kapela szczycieńskich strzelców. Miała ona w swym repertuarze oprócz wojskowych marszy również muzykę poważną i rozrywkową. Współpracowała też z chórem męskim i towarzystwem muzycznym.
Browar miejski działał w Pasymiu od samego początku istnienia miasta. Przynosił spore dochody zarówno miastu, jak i zakonowi. Był zlokalizowany przy rynku w pobliżu domu towarowego, w piwnicach którego mieściła się piwiarnia. Gdy Szczytno na przełomie XVI i XVII wieku zaczęło aspirować do roli miasta i mieszkańcy uzyskali przywileje pozwalające im warzyć piwo, wywołało to ostry sprzeciw Pasymia.
Niedawno do moich zbiorów trafiła kolejna, już czwarta i tym razem najładniejsza, pokrywka dzwonka rowerowego ze sklepu Fritza Dendy, który prowadził w przedwojennym Szczytnie najbardziej popularny sklep z rowerami.
Wśród kilku tematów mojej kolekcji jednym z najważniejszych są albumy fotograficzne. Mam ich w zbiorach kilkadziesiąt i część już na łamach „Kurka” zaprezentowałem. Zbieram te, które są związane z powiatem szczycieńskim, Mazurami i Prusami Wschodnimi.
Po zakończeniu I wojny światowej granica w Opaleńcu oddzielała Republikę Weimarską od Polski. W sierpniu l920 roku byt naszego kraju był zagrożony. 23 sierpnia miała miejsce przegrana dla Polaków bitwa pod Chorzelami, w trakcie której starła się Brygada Syberyjska z oddziałami sowieckiego III Korpusu Kawalerii Gaja. 24 sierpnia Polacy wyzwolili Chorzele.
Przygraniczne położenie Opaleńca powodowało, że w razie wojny był on mocno narażony na atak wrogich wojsk. Po wybuchu I wojny światowej granicę w okolicach wsi patrolował od 31 lipca 10. Pułk Dragonów, do którego 1 sierpnia dołączyła kompania rowerowa szczycieńskich strzelców. Wspólnie udało im się przepędzić pierwsze, rosyjskie patrole. Wycofujący się z granicy Rosjanie spalili swoje posterunki graniczne.
W lutym 1863 roku w trakcie powstania styczniowego rosyjscy strażnicy graniczni schronili się aż w Wielbarku. Po powstaniu część uciekinierów z Polski miała się osiedlić w Opaleńcu. W XIX wieku prowadzono po obu stronach granicy różne, związane nie tylko z handlem, interesy.
Katoliccy mieszkańcy Opaleńca aż do połowy XIX wieku uczęszczali głównie do położonego po drugiej stronie granicy kościoła w pobliskich Chorzelach. W 1853 roku ksiądz Walenty Tolsdorf zakupił w Opaleńcu parcelę pod cmentarz katolicki. Po powstaniu styczniowym granica została zamknięta i katolicy z Opaleńca stracili możliwość korzystania z kościoła w Chorzelach. Wówczas podjęto decyzję o utworzeniu tu stacji misyjnej.
Ciąg dalszy historii miejscowości należącej niegdyś do powiatu szczycieńskiego.
Nazwa wsi pochodzi od wypalanego tu węgla drzewnego, który był wykorzystywany w okolicznych hutach żelaza. Na skutek tej działalności tereny wokół późniejszego Opaleńca zostały pozbawione lasu, czyli opalone. Niemiecka, obowiązująca od 12 października 1904 roku, nazwa „Flammberg” oznacza po polsku płonące wzgórze.
Wieszaki do ubrań to przedmioty z pozoru banalne. To jednocześnie jedyne przedmioty z czasów niemieckich i z niemieckimi napisami, które nadal w dużej liczbie pełnią swoją rolę. Pomimo niemieckich napisów, raczej ich w czasach PRL-u nie niszczono. Przeważała ich wartość użytkowa, poza tym były schowane w szafach.
Stare pocztówki to nie tylko ładne obrazki, które można sobie z Internetu skopiować. To również korespondencja, sygnatury wydawców i nakładców oraz różnego rodzaju pieczątki. I właśnie ze względu na drugą stronę pocztówek zdarza się, że w zbiorach kolekcjonera może być nawet kilka sztuk tego samego widoku.
Kończę właśnie pracę nad swoją pierwszą książką. Czytam jeszcze raz tekst, robię indeksy i przyglądam się ilustracjom. Zatrzymałem się na opisie dotyczącym wizyty w Szczytnie w dniu 29 lipca 1915 roku cesarzowej Augusty Wiktorii i jej córki księżnej Victorii Luise Adelheid.
Naszym atutem jest bez wątpienia to, że nie jesteśmy popularni, że nie ma u nas tłumów turystów, a jednocześnie mamy piękne jeziora i lasy. To jednak słabo nadaje się do promocji. Mam nawet wątpliwości, czy te nasze lasy i jeziora należy promować.
Z zainteresowaniem przeczytałem w ostatnim „Kurku” artykuł o promocji turystycznej Szczytna. Padło w nim sporo oskarżeń. W zasadzie jest to zapewne efekt zbliżających się wyborów samorządowych, przed którymi wzrasta aktywność wielu osób, które będą zasypywać nas pomysłami, jak rozwijać miasto i powiat. Jednym z takich pomysłów jest zawsze turystyka. Rzadko jednak ktoś podsuwa tu jakieś konkretne rozwiązania. W wyborach startować nie zamierzam, ale promocją historyczną Szczytna i powiatu interesuję się od lat, więc spróbuję tu przedstawić, jak ja to widzę.
Powieść „Krzyżacy” Henryka Sienkiewicza była w latach 1897–1900 drukowana w odcinkach. W całości ukazała się w 1900 roku. Szczycieński zamek odegrał niej istotną rolę. W nim przetrzymywana była Danusia, córka Juranda ze Spychowa i w nim upokorzony Jurand stoczył walkę z Krzyżakami i został oślepiony. Według Sienkiewicza zamek w Szczytnie był zamkiem komturskim. W rzeczywistości funkcjonował tu tylko prokurator.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.