Moja rodzina ostatecznie dorobiła się kilkunastohektarowego gospodarstwa. Utrzymywało się z niego sześć osób: rodzice i czworo dzieci, z których ja byłem najstarszy. Jak już wspominałem, po ukończeniu Szkoły Podstawowej w Kałęczynie w 1954 r., dostałem się do Liceum Pedagogicznego w Szczytnie, kończąc je w 1961 r. Zgodnie z pragnieniem mojej matki, własną ambicją i namową nauczycieli, zdecydowałem się wystartować na studia.
Na przełomie XIV i XV w. położony w centralnym punkcie wielkich dóbr ziemskich Rańsk stał się wkrótce „małą metropolią” dla okolicznych wiosek i folwarków.
Dlaczego o Bechmannach piszę w takich szczegółach? Czynię to dlatego, że była to największa przyjaźń we wsi między tą a moją rodziną. Mimo że w grę wchodziła świeża wojenna rana, to jednak okazało się, że dobrzy ludzie potrafią się zbliżyć do siebie bez względu na pochodzenie.
Chcę zwrócić uwagę na kolejny szczegół życia społecznego, nie tylko w Rańsku. Otóż lata powojenne wnosiły dużą zażyłość środowiskową. Nie było tak, żeby jeden mijając drugiego nie zagadnął go z życzliwością. Ludzie sobie nawzajem pomagali, na przykład pożyczając maszyny rolnicze. Chodzili do sąsiadów do młócki, bądź do zbierania ziemniaków. Potem tamci przychodzili na odrobek i prace wymagające zaangażowania większej liczby osób nie nastręczały trudności.
W 1954 r. poszedłem do szkoły podstawowej w odległym o 3 kilometry Kałęczynie. Trzeba było zimą i latem pokonywać tę odległość na piechotę. Zimy nie były wtedy takie łagodne jak dzisiaj. Nauka nie sprawiała mi trudności, należałem pod tym względem do czołówki klasowej. Szkołę podstawową ukończyłem w 1961 r. Za namową mamy i nauczycieli złożyłem dokumenty do Liceum Pedagogicznego nr 8 w Szczytnie.
Rodzinę babci Okoniewskiej przygarnęli w czasie okupacji dwaj bracia Dembińscy będący właścicielami dużego gospodarstwa. Gospodarstwo nadzorowane przez Niemców produkowało żywność na potrzeby armii niemieckiej. Ta sytuacja ochroniła rodzinę mamy przed wywiezieniem na roboty przymusowe do Niemiec.
Po stosunkowo krótkim pobycie w państwowym gospodarstwie rolnym ojciec trafił do bauera pod Wałczem. Niemcy jednak liczyli się jeszcze z konwencjami genewskimi i namawiali żołnierzy, by się przepisywali na cywilów, co uprawniało następnie Niemców do przekazania takiego delikwenta na bazarze bauerowi. Tak się działo przed wiekami z Murzynami w Ameryce.
W okresie międzywojennym mój ojciec i jego starszy o kilka lat brat Józef odbyli zasadniczą służbę wojskową. Ojciec był adiutantem jednego z wyższych oficerów Wyższej Szkoły Wojennej w Rembertowie. Stryj Józef odbywał służbę w Ostrowi Mazowieckiej, skąd pochodziła żona słynnego rotmistrza Pileckiego. Obaj zostali zmobilizowani i bronili w ramach Armii „Modlin” Różana.
W Polsce międzywojennej kontynuowany był ustrój społeczno – ekonomiczny z przeszłości. Nie została przeprowadzona reforma rolna. Przetrwał więc system włościańsko – szlachecki, utrzymujący w biedzie lud wiejski, a w korzystniejszej sytuacji element szlachecki. Moja mama, widząc wyższy poziom życia szlachty, zawsze marzyła o posiadaniu własnego kawałka ziemi. Stało się to faktem dopiero po latach, w Rańsku w powiecie szczycieńskim.
Trudno mi dzisiaj ustalić, jak żyła i czym się zajmowała rodzina babci Rozalii Okoniewskiej. Wiadomym jest, że moja mama uczęszczała zimą do czteroklasowej szkoły powszechnej i siedziała w jednej ławce z pochodzącym z Woli szlacheckiej Bolesławem Częścikiem. Pozwolę sobie rozbudować ten wątek, ponieważ jest on zaskakująco ciekawy.
W tym tygodniu rozpoczynamy publikację wspomnień byłego wójta gminy Dźwierzuty i emerytowanego wykładowcy WSPol, Tadeusza Frączka. W losach jego rodziny, która po wojnie przywędrowała na Mazury z północnego Mazowsza, wiele podobieństw do swoich korzeni znajdą zapewne też nasi czytelnicy. Przy okazji zachęcamy Państwa do opisywania rodzinnych historii obejmujących także najnowsze dzieje miasta i powiatu szczycieńskiego. Chętnie opublikujemy je na łamach „Kurka Mazurskiego”.
Kolejna część wspomnień mieszkańca Targowa z okresu tużpowojennego. Jest końcówka 1945 r., August Latza szykuje się do wyjazdu do Niemiec.
Kolejna część wspomnień mieszkańca Targowa Augusta Latzy z 1945 roku.
Kolejna część wspomnień mieszkańca Targowa Augusta Latzy z 1945 roku.
Kolejna część wspomnień mieszkańca Targowa Augusta Latzy z 1945 roku.
Ciąg dalszy wspomnień mieszkańca Targowa Augusta Latzy z początku 1945 r.
Ciąg dalszy wspomnień mieszkańca Targowa Augusta Latzy z początku 1945 r.
Kolejny odcinek wspomnień mieszkańca Targowa ze stycznia i lutego 1945 r.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.