W pierwszym meczu na EURO 2008 piłkarska reprezentacja Polski zmierzy się z Niemcami. Kilku piłkarzy tego kraju urodziło się w Polsce, co nadaje temu meczowi dodatkowego smaku. Jak jednak pokazuje historia nie są to pierwsze tego typu przypadki. W 1934 roku mistrzostwo Niemiec zdobyła drużyna Schalke 04 Gelsenkirchen, złożona w głównej mierze z zawodników mających polsko brzmiące nazwiska i mazurskie pochodzenie. Dwaj z tych piłkarzy – Ernst Kuzorra i Fritz Szepan – są do dziś legendami niemieckiej piłki nożnej. Jeden z nich – Fritz Szepan, jako kapitan reprezentacji Niemiec, wywalczył trzecie miejsce na mundialu we Włoszech w 1934 roku. W 17 dni potem, 24 czerwca 1934 roku, wraz z drużyną Schalke 04 po raz pierwszy zdobył mistrzostwo Niemiec. Jego rodzice pochodzili z terenów obecnego powiatu szczycieńskiego. Do 1942 roku Schalke 04 Gelsenkirchen z Mazurami w składzie wywalczyło sześć tytułów mistrza Niemiec, trzy tytuły wicemistrza Niemiec, raz Puchar Niemiec, czterokrotnie przegrało walkę o Puchar Niemiec w finale.

Dodaj komentarz

W dniu 4 maja 1904 roku kilku nastolatków z Schalke, będącego centrum mazurskiej emigracji zarobkowej, zakłada swój własny klub piłkarski i nazywa go Westfalia Schalke. Za boisko służy mu nierówna łąka przy zniszczonej posiadłości o nazwie „Haus Goor”. Barwy drużyny stanowią kolory czerwony i żółty, które zaczerpnięto od holenderskiej drużyny gościnnie występującej w Gelsenkirchen. Do Zachodnioniemieckiego Związku Piłki Nożnej nikt drużyny nie zgłasza – jest ona jednym z wielu „dzikich klubów”. Poza tym kto miałby to zrobić, skoro wszyscy jego członkowie byli niepełnoletni? Po pierwszym roku działalności klub liczy 16 członków. W 1907 roku ma ich już 40. W 1912 roku łączy się ze związkiem gimnastycznym Turnverein Schalke 1877 i stanowi jego sekcję piłkarską. To początki Schalke 04 Gelsenkirchen, klubu wywodzącego się z dzielnicy nazywanej przez mazurskich emigrantów „Małym Szczytnem”.

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

W raportach UBP, KBW i MO akcje bojowe oddziału „Łupaszki” były przedstawiane w krzywym zwierciadle. Partyzantom przypisywano bestialstwo, pastwienie się nad wziętymi do niewoli i dobijanie rannych. Można o tym przeczytać w wielu pracach dotyczących okresu „utrwalania władzy ludowej” - co nie dziwi. Jednak nawet po 1989 roku pojawiają się publikacje z podobnymi sensacjami. Według partyjnych historyków, akcje szwadronów „Łupaszki” przebiegały w następujący sposób: rozbrojenie posterunku MO lub UBP, pobicie funkcjonariuszy, co odważniejszym funkcjonariuszom dawkowano wymyślniejsze tortury, rozstrzelanie funkcjonariuszy UBP, nierzadko też MO, najlepiej na oczach mieszkańców danej wsi. Na koniec sanitariuszki oddziałów wileńskich dobijały strzałem w głowę żyjących jeszcze komunistów.

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

Pomimo że odzyskaliśmy suwerenność w 1989 roku, bitwa o pamięć trwa, a jeśli idzie o pamięć lat najnowszych – dopiero się zaczyna. Okres komunistyczny w dziejach naszego kraju spowodował ogromne spustoszenie w świadomości narodowej Polaków. Długie lata komunistycznej propagandy doprowadziły do swoistej zamiany ról. Ofiara stała się katem, kat ofiarą, bohater - leśnym bandytą, stalinowski oprawca - bohaterem. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Jeszcze dziś ten pseudonim nie chce przejść niektórym przez gardło, dalej mówi się o ukraińskim reakcyjnym bandycie, który bezwzględnie mordował funkcjonariuszy UB i działaczy komunistycznych.

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

 

Dodaj komentarz

Ponad 70 lat temu pewne wydarzenia na Mazurach stały się znane w Europie, a nawet poza nią, wywołując także napięcie w stosunkach pomiędzy Polską a Niemcami. „Na granicy płonie” - pisała niemiecka prasa. „Napad hakatystów na prokuratora” - pisała prasa polska. Chodziło o zamieszki w Jedwabnie, które doczekały się międzynarodowego rozgłosu. Wraz z uciekającym przez okno prokuratorem upadł mit niemieckiego „Ordnung’u”. Zamieszki stłumiono dopiero po ściągnięciu policyjnych posiłków z kilku sąsiednich powiatów. Ich skutkiem był proces, w którym na ławie oskarżonych zasiadły 104 osoby. Proces ten uważany jest za najgłośniejszą sprawę sądową Mazur. Przez wiele lat popadł w zapomnienie, warto więc przedstawić go bliżej.

Dodaj komentarz

W tym roku obchodzimy 280-lecie uzyskania praw miejskich przez Szczytno. Stało się to na mocy regulaminu wydanego przez króla Prus Fryderyka Wilhelma I 12 czerwca 1723 r. Przepis ten normował sytuację licznych osad i miasteczek na Mazurach, które od dawna posiadały przywileje i powinności na prawach miast, lecz nie posiadały prawa do własnego samorządu.

Dodaj komentarz