...i z politykami fotografowanie. Na wspaniałą, pełną folkloru imprezę zwaną Miodobraniem po raz pierwszy „Kręcioły” wybrały się w 2001 roku.
... akwen ukochany. Jako zodiakalny rak oświadczam, że woda jest moim żywiołem. Kąpieli zażywam od najmłodszych lat, a jeziorko Lemany z uwagi na bliskość i malownicze położenie po prostu kocham. Urokliwy zakątek pokazali mi rodzice.
... i „kamerowanie”. Radość jaką daje kajak odkryliśmy bardzo dawno temu, a że szlak rzeki Krutyni na wyciągnięcie wioseł, więc ta przyjemność jest powtarzalna i każdego sezonu odnawialna.
...młodzieżowe i koszulki „kręciołowe”. Trudno uwierzyć, ale w tym roku świętujemy 21. rocznicę powstania Grupy Rowerowej „Kręcioły”. Pierwsza rowerowa wyprawa miała miejsce 9 lipca 2000 r. Organizowało ją Szkolne Schronisko Młodzieżowe „Pod Kasztanem”, a za całokształt odpowiadał ówczesny jego kierownik Artur Trochimowicz.
... o „zakutej pale” mi przypomniały, czyli napoju skutecznie gaszącym pragnienie. Ciekawa jestem czy smakosze piwa pamiętają, że właśnie tak nazywano nasz rodzimy, produkowany w szczycieńskim browarze produkt? Opowiem więc moją przygodę z 1994 r., kiedy robiąc zakupy w sławetnej „jedynce” usłyszałam jak klient prosi ekspedientkę, by podała trzy zakute pały.
... w głowie i rowie. Wielokrotnie nasze „Kręciołowe” grono na stalowych rumakach pomykało do Mrągowa na Piknik Country.
... miejsce tajemne i wspomnień pełne, bardzo często pojawia się w rozmowach podczas marszu wokół Jeziora Dużego Domowego.
...Pranie i z poezją Gałczyńskiego wielokrotne spotkanie. Pierwszy raz w zakątku ukochanym przez słynnego poetę zjawiłam się we wrześniu 1999 r. Tuż przed zakończeniem pracy zadzwoniła koleżanka i spytała czy chcę jechać do Prania, bo ktoś zrezygnował i ja, ot tak, z marszu, zajęłabym wolne miejsce.
...i błędów popełnianie. W Gabinecie Wspomnień utworzonym w „Społem” PSS w Olsztynie Oddział w Szczytnie jeden z niepozornych przedmiotów opatrzony napisem: KOREKTOR budzi wielkie zaciekawienie.
...na wycieczki szkolne chodziły i świetnie się bawiły. Bazą docelową uczniowskich wycieczek był wówczas Szczycionek. Właśnie do tego malowniczego zakątka prowadzili nas nauczyciele. Ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Szczytnie przy ulicy Kętrzyńskiego maszerowaliśmy na miejsce gier i zabaw.
... z podróży, upominek nieduży. Zawsze było tak, że gdy się z urlopu wracało, to wypadało najbliższej rodzinie oraz koleżankom z pracy przywieźć jakąś pamiątkę.
... Mazury i cuda natury. Widzę je... są na wyciągnięcie ręki, takie niezwykłe, majestatyczne, aż serce się do nich wyrywa. Chciałabym tulić i całować ten niezwykły widok. Tymczasem cieszę oczy i czuję się jak dziecko, które dostało upragnioną zabawkę. Chcę tam być, wyciągam rękę, może zbyt gwałtownie, bo monitor komputera niebezpiecznie chwieje się na biurku. Niestety, jestem w domu i oglądam zdjęcia, które utrwaliły mój pobyt wśród górskich szczytów. Patrząc na fotki, wspomnieniami wracam do tych cudownych chwil, gdy stałam się miłośniczką wędrówek po górach.
....z wielkim rozmachem otwierany i niestety przez „Lewiatana” pokonany. Całe moje życie zawodowe kręci się wokół Spółdzielni „Społem”, więc wspomnień mam moc.
... złowione i smażone. Bliskość jezior i obfitość ryb sprawiała, że były one włączane w nasz codzienny jadłospis.
... i 1 Maja święty. Uwielbiałam szkolne zamieszanie towarzyszące przygotowaniom do obchodów uroczystości pierwszomajowych.
... torebeczka i pobita buteleczka. Do noszenia i pakowania zakupów dawniej używano uplecionych z żyłki albo sznurka siatek.
...biurowe i sklepy materiałowe. Snując swoje opowieści o wspomnieniowej treści, tym razem posłużę się gotowcem, który ukazał się w społemowskiej gazetce pt. „Bałamutka”, czyli napisanym 30 maja 1989 opowiadaniem o wymownym tytule „Bogaty kochanek”.
...sklepowe i monitory podsłuchowe. Gdy zaczynałam pracę 41 lat temu, hasłem przewodnim funkcjonowania naszej Spółdzielni było: REKLAMA DŹWIGNIĄ HANDLU.
... na całego, czyli rezydencja klocków lego. Primaaprilisowe dowcipy nie są mi obce.
... skraca życie, skóra się ściera, człowiek umiera. To stare jak świat ludowe porzekadło wróciło do mnie wspomnieniem podczas lektury książki Anny Ikedy „Życie jak w Tochigi”. Autorka w bardzo zabawny sposób przedstawia realia panujące na japońskiej prowincji.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.