Na przełomie lat 40. i 50. obok Liceum Ogólnokształcącego powstało Liceum dla Pracujących. Jednym z jego absolwentów jest urodzony w 1930 r. mieszkaniec Szczytna, Ryszard Budkiewicz. W tym tygodniu publikujemy pierwszą część jego wspomnień.
Nauczyciele pracujący w szczycieńskim liceum w pierwszych latach jego funkcjonowania, byli postaciami nietuzinkowymi. Przybyli do Szczytna, podobnie jak uczniowie, z różnych stron kraju, z różnym bagażem doświadczeń oraz wojennych przeżyć. Oto, jak zapamiętał ich absolwent szkoły, Zbigniew Chmielewski:
W tym roku szczycieńskie Liceum Ogólnokształcące obchodzi swoje 70-lecie. Z tej okazji rozpoczynamy cykl wspomnień absolwentów oraz nauczycieli związanych ze szkołą na przestrzeni minionych dziesięcioleci. Są one nie tylko świadectwem historii ogólniaka, ale też przybliżają powojenne życie Szczytna oraz sylwetki ówczesnych mieszkańców, którzy zapisali w dziejach miasta. Jako pierwsze publikujemy wspomnienia absolwenta szczycieńskiego gimnazjum i LO Zbigniewa Chmielewskiego, który maturę zdał w 1951 r.
Od 25 stycznia 1945 roku w niemieckich rękach pozostawała już tylko gmina Dźwierzuty. Zła sytuacja na innych odcinkach frontu i ponowna groźba okrążenia zmusiły dowództwo Grupy Armii „Środek” do wydania rozkazu wycofania się i z tej części powiatu. Za ten rozkaz niemieccy generałowie zostali zdymisjonowani. 29 stycznia padł ostatni, północny skrawek ówczesnego powiatu szczycieńskiego, którym były okolice wsi Labuszewo, Kobułty i Botowo. Cały nasz powiat znalazł się już w rękach Sowietów.
Zdobycie przez Rosjan Szczytna spowodowało poważne zagrożenie dla jednostek niemieckich walczących na Kurpiach. Mogły one zostać odcięte i okrążone. W tej sytuacji musiały dokonać głębokiego odwrotu, który oznaczał oddanie praktycznie bez walki Rozóg, Świętajna i wielu innych miejscowości. Oddziały radzieckie posuwały się teraz w głąb powiatu szczycieńskiego już nie tylko od zachodu, ale również i od południa.
23 i 24 stycznia 1945 roku Szczytno zostało zdobyte przez oddziały armii radzieckiej. Był to koniec 585 – letniego niemieckiego panowania nad naszym miastem. Dotychczasowych mieszkańców spotkał ciężki los: ucieczka, cierpienia i śmierć. Również samo miasto bardzo ucierpiało. Ale rok 1945 otworzył też nowy rozdział w historii Szczytna.
Rankiem 22 stycznia 1945 roku Szczytno i Pasym pozostawały jeszcze w rękach niemieckich, natomiast Wielbark i Jedwabno były już opanowane przez oddziały radzieckie. W trakcie tego dnia linia frontu powoli przesuwała się ku wschodowi, coraz bliżej Szczytna. W ręce Sowietów wpadały kolejne miejscowości.
Po zdobyciu Jedwabna radzieckie oddziały musiały przełamać niemiecką obronę pod Wielbarkiem. Toczyły się tam ciężkie walki.
Oddziały niemieckie broniące się na rzece Omulew od Wielbarka do Jedwabna stanowiły zagrożenie dla radzieckich wojsk nacierających w kierunku Olsztyna i Ostródy. Zagrożenie to miała zlikwidować 3. armia generała Gorbatowa. Należało zdobyć Jedwabno i Wielbark, a potem uderzyć na Szczytno.
21 stycznia 1945 roku, gdy 3. korpus kawalerii gwardii generała Nikołaja Oślikowskiego ruszył już w rajd na Olsztyn, jego śladem podążały oddziały 3. armii radzieckiej generała Aleksandra Gorbatowa. To właśnie korpusy tej armii skierowały się na Szczytno.
Horst Kopkow, pochodzący ze Szczytna wysoki rangą gestapowiec i najzdolniejszy łowca szpiegów III Rzeszy, znał bardzo dobrze szefa Gestapo Heinricha Müllera. Na początku lat 60. XX wieku w ramach poszukiwań Müllera przypomniano sobie o tej dawnej „znajomości” i przesłuchano Kopkowa. Co powiedział gestapowiec ze Szczytna o swym szefie?
Horst Kopkow, pochodzący ze Szczytna wysoki rangą gestapowiec
i najzdolniejszy łowca szpiegów III Rzeszy, znał bardzo dobrze szefa Gestapo Heinricha Müllera. Na początku lat 60. XX wieku w ramach poszukiwań Müllera przypomniano sobie o tej dawnej „znajomości” i przesłuchano Kopkowa. Co powiedział gestapowiec ze Szczytna
o swym szefie?
W Szuci odżyły tradycje świątecznych jasełek, które organizowano w tej mazurskiej miejscowości ponad 80 lat temu i utrwalono na starych zdjęciach.
W niewielkim Dłużku aktywnie na rzecz ruchu polskiego
na Mazurach działała rodzina Kiwickich. Za swą działalność przyszło jej drogo zapłacić.
Zastrzelony w 1945 roku przez krasnoarmiejców sołtys Dębowca według polskiej komunistycznej propagandy żył dalej w Niemczech Zachodnich i groził nowym mieszkańcom tej wsi. W rzeczywistości nie było już wtedy ani sołtysa, ani samego Dębowca.
Ojciec pierwszego powojennego starosty powiatu szczycieńskiego był długoletnim działaczem polskim na Mazurach. Zginął podczas tragicznego „wyzwolenia” w 1945 roku.
Krąży wiele fantastycznych opowieści o niemieckim „Wehrwolf”. A jak z nim było naprawdę?
Dopiero pokój krzyżacko – litewski spowodował możliwość zasiedlenia terenów dawnej Galindii, na których leży obecny powiat szczycieński. Wcześniej pustoszyły je między innymi najazdy litewskiego księcia Kiejstuta.
W 1954 roku zadecydowano o stworzeniu liczących po kilka wsi gromad,
które miały zastąpić gminy. Ich głównym organem miały być Gromadzkie Rady Narodowe. W każdej gminie utworzono Komisję Podziału Administracyjnego, która miała przygotować nowe struktury. Gminy konsultowały się między sobą w sprawie przydzielenia poszczególnych miejscowości do konkretnych gromad. Odbywał się swoisty „handel” wsiami.
Wiosną 2015 roku trzy miejscowości będą obchodzić „trójkątną” 444. rocznicę oficjalnego powstania. Jednego dnia wydano bowiem przywileje założycielskie dla Szuci, Nart i Nowego Dworu.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.